ďťż
Katalog znalezionych fraz
Erotyka — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress

Patrzcie co znalazłem (od razu ostrzegam że przeszukałem klatkę oraz użyłem "Szukaj" żeby sprawdzić czy coś takiego już było - i nie było):



Emm... Chore moim zdaniem .
Cała Polgaria (Polska) w swej nie zamierzonej krasie ...
Niezła patologia .

Hehehe XD
Ja wiedziełem, że tak będzię, Ja wiedziałem !


Przygotowanie do życia w rodzinie jak nic ... tylko gdzie w tym tekscie jest to prawdziwe życie, co?
Co za totalne bzdury...
A tak swoją drogą, to czy to jest autentyczne?
Hahaha No więc wybaczcie że tego nie powiedziałem na początku ale to NIE jest autentyczne. Zostało napisane przez Saddie na jakiejś grupie dyskusyjnej kiedyś i rozeszło się po necie - ale chciałem żebyście też się najpierw trochę pośmiali a dopiero później pytali czy to prawda czy nie Niemniej jednak założeniem autorki było ośmieszenie podejścia niektórych konserwatywnych do szpiku kości ludzi, których (co można wyczytać z ich wypowiedzi) poglądy daleko od tego co tam napisane wcale nie są
Mam nadzieję, że ten tekst to przykład jak nie powinno wyglądać życie w rodzinie.

a przynajmniej idealnie do nich pasuje
Nic tylko pogratulować... O dziwo nie wspomniano o rydzyku i radiu ma <ekhem> ryja....
W zasadzie czekam aż ktoś zacznie bronić przedstawionej w tym tekście postawy Ale by dyskusyja z tego wyszła
Jak najbardziej Vermin. Ja mam na tą sprawę identyczny pogląd. Ale w całej sprawie chodzi właśnie o to że niby na taką modłę (jak ten tekst) miałyby być wychowywane dziewczyny w szkole. Inna sprawa że nie sądzę aby to i tak przeszło nawet gdyby to była prawda - musieliby zabrać ludziom telwizory, internet, prasę, radio (lub każde z tych mediów po prostu zminić w propagatora takiej postawy i nie pokazywać niczego co by miało to zburzyć) no i oczywiście należałoby zamknąć szczelnie granice (w obie strony) - wtedy, może by się udało...
Moze ja sie podejme roli adwokata diabla w pewnym sensie

Czy to ze ktos w idiotyczny sposob opisal kobiete zajmujaca sie domem dyskryminuje ten sposob zycia ? sam znam kilka kobiet, ktore bardzo cieszy gdy moga posiedziec w domu i cos zrobic, a potem cieszyc sie wspolnie z innymi czlonkami rodziny z tego, a najczesciej pracuja bo musza.

Jezeli kobieta nie czuje sie zle w roli gospodarza domu i sprawia jej to satysfakcje to pozostaje mi tylko temu przyklasnac.

Jak to mowia ,,zadna praca nie hanbi"

No chyba ze ktos uwaza, ze wiekszy honor sprawi kobiecie zamiatanie ulicy, uzeranie sie w szkole z gimnazjalistami za marna kase, wysluchiwanie sprosnych tekstow klientow w barze...

Chyba ze ja czegos nie rozumiem.
O! Dotarlo to w koncu tutaj? Ilu z was w to uwierzylo?

Chaos : nie rozumiem o co ci chodzi. Ja napisalem ze sa kobiety, ktorym sprawia radosc zajmowanie sie domem, ale by tak bylo musi zajsc kilka warunkow, jak przynajmniej szanowanie przez meza pracy zony i swiadomosc, ze mimo iz praca kobiety nie przynosi wymiernych dochodow, to jednak tak samo wplywa na szczescie w tym ognisku domowym jak pieniadze przynoszone przez meza, wiec nie rozumiem dlaczego dla niektorych z was jest to patologia...
Sorry, to miał być żart - najwidoczniej nieudany.

taaa... dzieciom ograniczyc dostep do wszystkiego, wypuscic je wyedukowane w "nieogladanie zdjec", "nie dotykanie siebie samego", oraz zero asertywnosci... i... postawe ofiary...

zjedza ich zywcem ;]

Taka sytuacja mi sie przypomniala gdzies opisywana... koles opisywal, ze jego znajomy nie mogl ogladac tv, grac w "zle" gry, a ksiazki musial czytac najpierw ojciec... ;]

A te nieczerpanie przyjemnosci z sexu, to jakas asceza sredniowieczna podchodzaca pod sw. Aleksego ;]
To ja juz nie rozumiem po co ta dyskusja. Rozprawiamy czy jakis sposob na zycie jest jedynie sluszny ?
No ale po co byl zamieszczony ? trzeba bylo go do tematu humor wrzucic a nie do klatki jezeli mial to byc jedynie zart. A skoro znalazl sie tutaj, to uznalem, ze jest to dyskusja na temat sposobu na zycie tam przedstawionego...
mozna conajwyzej te dziewczyny nakierowac, bo zdecyduja i tak samo, co jest lepsze i dla nich i dla otoczenia ;]
Uwazam, ze jak najbardziej powinno sie uswiadamiac ze mozna osiagnac rowniez szczescie w taki sposob. Obecnie w imie feminizacji, kobiety czesto skazuja sie na prace w ciezkich i najczesciej niegodnych warunkach (vel kasa w Tesco czy Biedronce), podczas gdy o wiele lepiej mogly by sie realizowac jako gospodarze domu.

A komentarze w stylu ,,patologia" przekonuja mnie jeszcze bardziej, ze w naszym spoleczenstwie brakuje tego typu swiadomosci, a wartosc czlowieka mierzy sie w tym ile zarabia...
Jeżeli twoim zdaniem kobieta może osiągnąć szczęście (wogóle, człowiek jeśli może) w taki sposób jak opisany powyżej to współczuję twojej kobiecie Tyle tylko że ty wyrywasz z kontekstu tamtego tekstu fragmenciki które (choć naturalnie nie wszystkie) są samodzielnie znośne dla każdego ale łącznie (plus te idiotyzmy o "małżeńskim obowiązku") zamieniają kobietę w niewolnicę.

A ja żadnej kobiety to pracy w Tesco nie zmuszam (koleś też tam pracował) - to że chcą pracować i to je uszczęśliwia to jest ich sprawa - są dorosłe.
Jezeli kobieta siedzi w kuchni i zmywa gary i cieszy sie z tego ze maz moze sobie lezec i ogladac mecz to powinno sie taka kobiete wyslac do psychiatry, a przynajmniej do psychologa.

Meżczyznie po wykonanej pracy nalezy sie taki sam odpoczynek jak i kobiecie. A jezeli sa malzenstwem to ten wolny czas powinni spedzac razem na rownych warunkach. Pojechac gdzies na wycieczke, pograc w szachy itp.

Zadam pytanie poraz kolejny tym razem : czy dyskusja jest o tym czy kobieta moze osiagnac szczescie poprzez zajmowanie sie domem, czy moze dyskusja jest o tym czy kobieta moze osiagnac szczescie stosujac masochistyczne metody przedstawione w tej historii...

Ja za to Rawdan wspolczuje Tobie, skoro uwazasz ze przedstawiona powyzej historia (ktora jest przeciez fikcja wymyslona na osmieszenie takiego stylu zycia) jest regula w kazdej sytuacji gdy kobieta zajmuje sie domem.

Co do pracy w TESCO to zazwyczaj kobiety pracujace tam, musza pracowac by miec za co wykarmic dzieci, ale jest zapewne wiele przypadkow kobiet, ktore ciezko pracuja, bo uwazaja, ze jezeli nie zarabiaja, to sa bezwartosciowe, a to jest bledne rozumowanie.
No bo ja nie wiem czy my sie kłócimy o to czy kobieta moze osiagnac szczescie gdy stosunki rodzinne ukladaja sie tak jak w tej historii, czy o to ze kobieta moze osiagnac szczescie rezygnujac z pracy zawodowej na rzecz zajmowania sie domem...

Ja ciagle probuje udowodnic, ze druga teza jest prawdziwa, a Ty stawiasz kontrargumenty w postaci fragmentow tej historii, wiec uznalem, ze traktujesz ja jako ogolna regula dla stosunkow rodzinnych, gdzie kobieta zajmuje sie domem.
Moze i nie na temat pisze, ale tylko dlatego ze mi przez glowe jakos nie chcialo przejsc ze mozna dyskutowac o jakims stanie rzeczy na podstawie parodii...

Wiec nie, ten humorystyczny obraz kobiety-kury domowej nie moze byc jedynym slusznym sposobem na osiaganiecie szczescia, ktory nie jest, ani w najblizszym czasie nie bedzie nauczany w szkole.
Są kobiety posiadające talenty w różnych specjalnościach i mogły by się bardzo źle czuć z niespełnionym powołaniem lekarskim, pedagogicznym, czy nawet zakonnym, dlatego nie mozna im narzucac tego sposobu na zycie jako jedyny.
No nie... teraz to się nadaje do topicu o "męskiej szowinistycznej świni" - wystarczy sam tekst "są kobiety posiadające talenty w różnych specjalnościach" - bo zwykle kobiety to beztalencia co? Ale to tak trochę OFTOP

Sądziełem że zadając tamto pytanie coś się dalej na ten temat rozwinie. Miałem nadzieję na dyskusję na temat "Wychowania do życia w rodzinie" i poglądó na tą sferę - uwzględniwszy wspomniany tekst jako żart z pewnych postaw...
O czy wy tu za przeproszeniem pieprzycie filozoficznie panowie? Tekst zacytowany na początku to może nie prowokacja lewacka (bo ci to raczej promują coś a nie negują) tylko wykrzywiony i wypaczony opis katolickiego modelu życia w rodzinie. Spełnienie najmokrzejszych snów ojdyra i jemu podobnych. Czyli zrobienie z kobiety worka na nasienie, który i wypierze, zrobi żreć i jeszcze da tyłka wieczorem.

Tekst, choć strasznie przejaskrawiony, pasuje jak w mordę strzelił do poglądów co niektórych "wesołków" z LPR. I co ciekawe - poglądy te - oprócz młodych byczków (nie mówię tu o Romku i Wojtku) - głoszą także młode kobiety, które należą do tej partii. To się dopiero nazywa być cynikiem! Patrzcie i się uczcie młodzieży!
Rawdan : nie mi to oceniac, ale fakt jest faktem, ze wiele kobiet konczy zawodowki, tylko po to by skonczyc. Nie maja zadnych pasji, zainteresowan i ambicji. Jedne sie zmusza do pracy w supermarkecie, inne bede lazic po dyskotekach az znajda sobie bogatego meza...

Wg Ciebie co taka kobieta powinna zrobic ? lepiej by pracowala w TESCO, czy sprzatala w domu ? Co jej zapewni wieksze szczescie ?

Chyba ze uwazasz ze opisane przezemnie kobiety nie istnieja i kazda napotkana na ulicy niewiasta ma przynajmniej tytuł magistra, czy zdolnosci pozwalajace robic kariere bez wykształcenia.
Czechu, jeśli można zapytac to o czym ty gadasz bo czytam twoje wypowiedzi i zastanawiam się, czy ty pomyliłeś tematy, czy faktycznie nie dostrzegasz o co tu chodzi?

Co z tym szczęściem i Tesco - co to ma do wychowania do życia w rodzinie?

Chodzi o to, że ten tekst narzuca młodym osobą pewne postawy. Uczy ich totalnych bzdur i wypacza wiedzę na temat prawdziwego życia. Zamiast skupić się na problemach współczesnych to traktuje wszystko w kwestii wiary. A co jeśli ktoś nie jest wierzący? Ale ok - załóżmy, że jest sobie młoda katoliczka, wierzy w takie bzdury i dąży do nich. Pewnego razu okazuje się, że musi zacząć właśne życie i nagle zauważa, że otaczający ją świat jest zupełnie inny niż ten który wpajano jej dotychczas. Myślisz, że takie przygotowanie do życia jest dobre? Ok, może jedna osoba na dwadzieścia (choć raczej na dwieście) akurat będzie miała szczęście i życie się jej dobrze ułoży, ale to chyba nie o to chodzi w nauczaniu w szkole?!
Na szczęście w dzisiejszych czasach jest tyle źródeł informacji, że i tak mało kto się taką "nauką" przejmie. Raczej ją oleje jako stek bzdur.
Moim zdaniem gdyby faktycznie zajęcia wychowania do życia w rodzinie były prowadzone w takiej formie to byłyby one równie przydatne co przerwa między lekcjami, gdyż nie są poprostu dostosowane do współczesnych czasów.
Ale zważcie że są wśród nas tacy ludzie. Związani z różnymi ruchami katolickimi. Kiedyś w tiwi w paśmie dla młodzieży widziałem reportaż o jakims gościu związanym z Arką Noego (ale nie muzyk) który opowiadał o swoim życiu i o tym jak to fajnie jest mieć kilka dzieci. Żona siedziała obok - szara, cicha myszka A facet tłumaczył coś tam o jakiś farmazonach katolickich

Nie mi oceniać ich życia - to ich sprawa. Ale jeśli ktoś by mnie nakłaniał do takiego stylu życia - to granat mu w dupę i koniec kropka
<Nagle z kratki ściekowej wyskakuje Lesto w zbroi z pentagramem i opancerzonych okularach (żeby Rawdanitsu mu oczu nie wydrapał)>

Rawd! Jesteś miom wielki! Ty UMIESZ patrzeć tak totalnie całościowo, że definicja całki to dla ciebie niepotrzebne dyrdymały!
Ale ja jestem tylko marnym pyłkiem unoszonym na wietrze czasu i chcąc niechcąc patrzę dość wybiórczo. Kiedy czytam książkę, to jedne fargmenty są mi bliższe, a inne nie. Teksty o życiu przemawiają do mojego świata wartości kawałkami. Jak całki. Co prawda, bardzo ich nie lubię, ale czasem trzeba z nich skorzystać (aczkolwiek moja niechęć nie wywodzi sie z metody działania, ale z kosmicznych zadań na kolokwiach).
Ten tekst to rodzaj antidotum na cywilizację dyskotekową... Niestety, do bani. Za twardy. W swojej przesadnej prostolinijniści jest zwyczajnie tępy. Ale czy my też tacy musimy być w jego ocenie? Czemu wojującym feministom jest tak trudno zaakceptować istnienie kobiet, które odnajdują "szczęście" we własnym domu. Czemu nie można dopuścić do rozpropagowania takiej postawy? Bo jakaś feministka znajdzie sobie kochającego męża, i nagle postawa, z którą tak wojuje, stanie się dla niej przyjemną. Straszna perspektywa.
Co do analogii średniowiecznej... Trocheście nieuki. Kościół promował postawy ascetyczne i zaślepionych wiarą świętych, bo społeczeństwo było podobne do obecnego. Co to znaczy? Ano rozpasanie, rozluźnienie obyczajów, powszechny kult rozrywek. To co teraz. Stroje barwne, pyszne. Rozbudowana biżuteria. No dobra! Ta wiedza nie jest zbyt powszechna, to i nieuków jestem skłonny cofnąć.
I znów do tematu: Co jest złego i godnego wyśmiania w postawie "kochającej żony zajmującej się domem"?
Ale ja się nie znam!

Pozdrawaim!
Lesto
nic zlego w kobiecie spelniajacej sie w domu i nic do wysmiania ... a wojujacy feminisci [przynajmniej tego forum] nie twierdza ze kobieta musi spelniac sie wszedzie tylko nie w domu, bo to jej uwlacza. Natomiast twierdza ze moze spelniac sie wszedzie tylko nie w domu jesli taka jej natura, i nikt nie moze jej tego zabronic. A jesli przniesc to na grunt rodziny, to nie zapominaj ze istnieje kwestia umowy, na ktora przystaja wszystkie strony.
ponownie co jest zlego ?!? nic. tak jak nie ma niczego zlego w stylu zycia amiszow, czy poludniowo afrykanskich zulusow [o ile tacy istnieja] o ile nie narzucaja tego swiatopogladu innym. A tutaj caly czas wychodzimy z perspektywy nie istniejacego podrecznika, ktory z zasady powinien byc uniwersalny dla spoleczenstwa. A jesli caly podrecznik zostalby napisany w przedstawiony sposob, to zatraca juz regule uniewsalnosci. Ergo jest czyms co przyjmuje sie z usmiechem, moze nawet lekka drwina, ale w granicach dopuszczalnych, rozumianych przez ludzi o przynajmniej troche otwartym rozumku.
Twarde materiały nie lubią byś odkształcane trwale. Żeby wywołać trwały skutek na materiale, trzeba podziałać odpowiednio większą siłą. Takoż jest też tutaj. Trudno "unormalnić" patologiczne stosunki rodzinne, nie wystarczy pokazać przkłady "normalne". Tutaj tża nam grubego śrutu!
Ale ja się nie znam!

Pozdrawaim!
Lesto
Nie gadam z wami dopóki nie przestaniecie ciagle przyjmować, że każda kobieta zajmująca się domem odpowiada opisowi tej kobiety z historyjki.

Ta rozmowa naprawde staje sie idiotyczna, bo to tak samo jak rozmawiac o piciu alkoholu na przykladzie jakiegos zdegenerowanego zula...

Moze zaloze temat, w ktorym opisze sobie takiego jegomoscia, ktory lezy gdzies pod mostem w swoich odchodach, z rozwalona watraba i czeka az umrze, lub go gdzies zabiora. Potem zaczne twierdzic ze picie alkoholu jest zabojcze, a argumenty, ze niekoniecznie to sie tak mozne skonczyc, bede odrzucal jako niezgodne z tematem.
Jezeli kobieta w czasie wolnym ma takie same prawa (o ile w ogole ma czas wolny, bo nieraz zajmowanie sie domem jest pojmowane jako czynnosc permanentna) jak facet, to absolutnie nie mozna jej nazwac kura domowa.

Sytuacja w ktorej facet siedzi w pracy, a kobieta w domu prasuje jest dla mnie dopuszczalna i calkiem normalna. Sytuacja w ktorej facet lezy przed telewizorem, a kobieta dalej prasuje, jest juz niedopuszczalna. Jezeli by sie okazalo, ze trzeba poswiecic domowi nieco wiecej czasu, to oboje malzonkow powinni zrezygnowac ze swojego wolnego czasu i to zrobic (np. umyc okna przed swietami )

W takim razie ten temat kwalifikuje sie pod warna, a jezeli nie to w najblizszym czasie zaloze swoja dyskusje.
Meczaca jest ta dyskusja, gdy jeden chcialby rozwinac ten temat, a drugi woli odnosić się ciagle do tego zamieszczonego tekstu...
Więc Czechu mam podobne odczucia jak Ty
Wiem, że nie wolno mi się na takie tematy wypowiadać, ale mi też ten temat dziwnie zalatuje. A może to moje spleśniałe kanapki?

Pozdrawiam!
Lesto
Ja uwazam, ze na takich zajeciach to sie powinno uczyc FACETÓW o tym, ze kobieta moze zostac w domu i nalezy jej sie za to taki sam szacunek ze strony meza i takie same prawa. Wydaje mi sie ze spora czesc kobiet wie doskonale czego pragnie i ich nie trzeba uczyc niczego. Czesto jednak nie moga wybrac tego czego chca przez nacisk ze strony osob probujacych na sile wmówic wszystkim dookoła, że gotowanie i zajmowanie sie domem to patologia, jak to było w intencji osoby piszacej te historie...

Jezeli wszystkie kobiety poddajac sie naciskowi spoleczenemu, ktory obecnie panuje wsrod coniektorych, pojda do pracy, do spora czesc z nich bedzie sie czula zniewolona styuacja w ktorej musi pracowac. Jednak w kobiecie ten instykt macienrzynski jest o wiele silniejszy i kobieta czuje o wiele wieksza potrzebne dbania o to by jej dziecko wygladalo dobrze. Wyjdzie wiec na to, ze po 8h pracy, wroci do domu i dalej bedzie prasowac, bo nie bedzie mogla odpoczac z mysla, ze cos w domu jest jeszcze nie zrobione.

Jednak sa tez kobiety, ktore czuja ogromna potrzebe realizowania swojej osoby zawodowo i tym kobieta tez trzeba to umozliwic, dlatego wszelkim skrajnym konserwatywnym wypowiedzia rowniez jestem zdecydowanie przeciw.

Znam Cie Rawdan przeciez nie od dzisiaj i wiem o wielu Twoich skrajnie liberalnych sklonnosciach i stad moze nieco sobie dopowiedzialem.

W kazdym razie uwazam, ze nalezy zwalczac zarowno osoby piszace takie teksty, ktore maja na celu osmieszac kobiete pracujaca w domu, ale w rownym stopniu nalezy zwalczac osoby twierdzace ze kobieta musi pracowac.

Kobieta bedzie wolna w spoleczenstwie dopiero wtedy, gdy nikt nie bedzie na nia krzywo patrzyl ani dlatego ze siedzi w domu, ani dlatego ze pracuje. Obecnie niestety mam wrazenie ze z jednej skrajnosci popadamy w druga...
Moze troche przesadzam i panikuje, ale chcialbym aby kazdy kto przeczyta ten temat chociaz mogl stwierdzic : ,,co ten czechu sie tak czepia i pieprzy farmazony, przeciez nie uwazam, ze kobieta zajmujaca sie w domu jest jakas gorsza". Moze to i oczywista sprawa, ale bede sie czul zaspokojony, jezeli komus z glebi przesyconej oczywistymi zasadami, ta sie wyloni nieco na pierwszy plan i pozostanie w pamieci przez dluzszy czas, a co za tym idzie uniemozliwi popadniecie z jednej skarjnosci w druga
z drugiej strony czechu, nalezy dodac jeszcze jeden wazny fakt, o ktorym juz gdzies chyba pisalem. Bardzo wazny jest fakt swobodnego wyboru drogi zyciowej przez kobiete, ktory nie bedzie negatywnie rozpatrywany, jesli odbiega od zakladanego w naszym spoleczenstwie stereotypu. Rownie wazne jest to w druga strone, przez co rozumiem istenienie takiego samego wyboru dla mezczyzny, ktory rowniez nie bedzie oceniany w w/w sposob.

Trzecim aspektem tej sprawy jest umowa pomiedzy kobieta i mezczyzna, ktorzy buduja ze soba zwiazek. Takiej umowy, ktora nie krzywdzi zadnej ze stron, a w szczegolnosci dziecka/dzieci, ktore moga oczywiscie przy takich zaleznosciach miedzyludzkich wystepowac. Az chcialbym napisac "nie krzywdzi w zaden sposob", ale oczywiscie taka sytuacja byla by modelem idealnym, nie do zastosowania, bo umowa z reguly oznacza pewne kompromisy, a wiec w rzeczy samej poswiecenie.

Jeeeezu! ale polecialem jezykiem
nie należy jednak zapominać że dalece posunięta tolerancja musi działać w obie strony, bo jeśli nie to nie jest tolerancją, a to oznacza że tolerować należy zarówno kobiete która siedzi w domu, sprząta, gotuje, zajmuje się dziećmi, jak i taką która w domu palcem nie kiwnie, co więcej cały dzień spędza na zakupach, na plotkach u "psiapsiółek", ponadto ma 3 kochanków a dzieci trkatuje jak cudze conajmniej, więc tu byłbym ostrożny, zresztą podobnie jak w temacie o którym pisałem we wcześniejszym swoim poście... nie należy zapominać że "przeginanie' w którąkolwiek ze stron jest jakąś anomalią i najczęściej jest tak że mówiąc " nie przeszkadza mi to, jestem tolerancyjny etc" kłamiemy, albo nie chcemy się przyznać że taka postawa nam nie odpowiada, troche się zagalopowoałem ;]
Ja jednak uważam, że kobieta powinna nie siedziec w domu, tylko pracować - po to by mieć środki na własne utrzymanie, kiedy jej "panu i władcy" zacznie odbijać palma. Oczywiście powstaje wówczas kwestia kto zajmie się domem czy dziećmi?

A problem tzw "kur domowych" jest, tylkoże w Polsce zamiata się go pod dywan, maskując to farmazonami o "społecznej roli w wychowaniu dzieci i w rodzinie" (parafraza słów jakiegoś katabasa ).

Owszem - ta rola jest ważna, BARDZO WAŻNA - tylko, że kobieta która siedzi w domu i zajmuje się nim, nie ma opłacanych składek i całej tej reszty ubezpieczeń. A póżniej na starość jest ona uwiązana i zależna od swego "pana i władcy". I resztę życia musi spędzać w upokorzeniu i pogardzie.

Squonk : celem lekcji wychowania do zycia w rodzinie powinno byc to aby maz nie zachowywal sie jak ,,pan i wladca" i o tym ciagle mowie
Oj Czechu - lekcje lekcjami, a życie życiem Życie weryfikuje nawet i najlepsze plany i najlepszą edukację
wspominalem chyba o instynkcie macierzynskim, ktorego zadne wychowanie nie zmieni...

Mi wielokrotnie zdarzalo sie ze jak wychodzilem z domu slyszalem od mamy, ze tu jestem brudny, czy to mam krzywo i zebym sie poprawil...sytuacje w ktorej tato zwraca uwage na takie rzeczy sa na prawde przypadkowe...

Moze zamiast robic rewolucje sprawimy ze obecna sytuacja stanie sie dobra dla obu stron ?
<Lesto zakłada na pierś tarczę strzelniczą.>
Co właściwie jest nagannego w głębokiej wierze i przywiązaniu do takiego modelu życia? Może gdybyśmy spędzali więej czasu ze sobą, więcej czasu na rozmowie z Bogiem, to żyłoby się trudniej, ale i przyjemniej. Trudniej? Na pweno! Mniej grać, mniej pić, mniej się opieprzać... I to niby ma zapewnić szczęście? Nie. To nie zapewni szczęścia. Ale da nam lepszy kontakt z bliskimi. A po co? Znajdę dziewuchę, pomieszkamy razem. Znudzi mi... ehm, nam się, to się rozstaniemy! No właśnie. Lewacki stosunek do życia nie wychodzi na dobre... otoczeniu. Jak to!? Ja mam wszystko w dupie, niech inni też mają! Dobra. Ale jeśli warzywniak rano będzie zamknięty, bo ekspedientka ma gdzieś klientów, bo jak chcą, to poczekają? Jeśli ktoś Ci da w pysk na ulicy, bo ma wszystko gdzieś i potrzebuje na wódkę? Jeśli Zostawi Cię ktoś Tobie bliski, no bo już ma Cie gdzieś, a jak masz coś przeciwko, to jesteś głupi? To nie są przykłady z kosmosu. Nie dotyczy to tylko "trójkątów bermudzkich", czy starych kamienic w śródmieściu. Rozejrzyjcie się. I co? Narzucenie czegoś innego pomoże? Jak by ktoś chciał, to sam by robił! Nie. Dla większości meneli, dobrowolna rezygnacja z "luzu" i narzucenie sobie dyscypliny to krok nie do przejścia. A co? Myślisz, że wesoło jest dźwigać kierat? A poza tym, to ty mnie synku obrażasz... Ludzie poddający się obostrzeniom rozmaitych rygorów, cenią życie i prace bardziej niż luzacy. Po pewnym czasie, każdy przywyknie. Ale wówczas nauczy się cenić to co ma, bo będzie mu bliżej do poznania jego wartości. A "menel" to niemal starożytne określenie osoby o absolutnie luzackim stosuknu do życia, zainteresowanej jedynie właśną osoba i gardzącej pracą. Co to jest przyjść na bani do roboty, czy zwyczajnie zaspać? Niech się cieszy, że za te marne grosze, komuś się wogóle chce! No właśnie? Co?

Pozdrawaim!
Lesto
Vermin : niespecjalnie rozumiem o co Ci chodzi, ale zakladajac ze masz na mysli dobrego meza, ktory chce by jego zona mu gotowala tylko, to niech przed malzenstwem sie spyta czy jej to odpowiada i sprawa zalatwiona...chociaz moze sie to tak skonczyc, jak w przykladzie 4 kobiet Rawdana...

A nauczanie tylko i wylacznie jednej drogi nigdy do niczego dobrego nie prowadzilo...
@Rawdanitsu - katabas to inaczej ksiądz, w znaczeniu butnego i pełnego pychy osobnika

Rozwiązaniem byłoby przyznanie takiej kobiecie opłacanego ubezpieczenia i składek emerytalnych opłacanych przez państwo. Plus dodatkowo jakaś kwota na własne wydatki - wysokości, dajmy na to połowy minimalnej pensji.

Hmm... Ideał nie do spełnienia, któremu zarówno sprzeciwiali by się skrajni liberałowie jak kato-oszołomy. Ci pierwsi dlatego, że "to nad wyraz rozbuchane wydatki na cele socjalne" a ci drudzy, że po ich interesie jest aby taka kura domowa, jak już jest ta kurą to niech cicho siedzi na garnuszku chłopa.

O ile mi wiadomo, to takie pensje sa praktykowane w kilku socjalnych krajach europejskich
Zakładam, że są takie badania w któryh obliczono ile procent PKB wytwarzają owe "kury domowe". Utrzymanie domu, wychowanie dzieci, cała "obsługa" pracującej części rodziny.

Takie świadczenia dla tych kobiet nie są jakąś jałmużną, ale powinny być zrewanżowaniem się państwa (czyli nas wszystkich) za ich ciężką pracę.
Kobieta - jeśli pełni funkcję "kury domowej" - wykonuje wiele dobrego na rzecz całego państwa. Wychowanie dzieci (kwestia niepoliczalna), "serwis" faceta - aby mógl pracować i budować ogółny PKB kraju

Ale też może być sytuacja odwrotna - kobieta pracuje, a facet jest "kogutem domowym". Pracę wykona taką samą jak kobieta, siedząca w domu. Więc i w takim przypadku takiej osobie coś powinno się należeć.

Tylko, że to by było zbyt idealne rozwiązanie - pieniądze za siedzenie w domu. W sam raz dobre dla pasożytów i nierobów społecznych. Ech...
Prawdziwemu facetowi powinno chyba zalezec na tym, aby jego zona byla szczesliwa, wiec jakiekolwiek szufladkowanie i nakazywanie jej robienia czegos, wbrew jej woli/przeznaczeniu/powolaniu jest najzwyczajniejszym gwaltem....
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • erfly06132.opx.pl


  • © Erotyka — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress Design by Colombia Hosting