X
ďťż
Katalog znalezionych fraz
Erotyka — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress

Powstaja tutaj kwestie filozoficzne. Jesli nawet czlowiek potrafilby kopiowac wspomnienia i osobowosc, to czy wszczepienie ich w inny osrodek neuronowy powola do zycia ta sama osobe?

Jesli np. zginiesz i Twoje wspomnienia i osobowosc zostana 'wgrane' w obce cialo, czy to bedziesz nadal Ty, czy po prostu ktos z Twoimi wspomnieniami i osobowoscia.

Moim zdaniem byc moze kiedys bedziemy mogli przenosci te dwie rzeczy, ale tzw. duszy nie przeniesiemy. Skutkiem tego jesli zginiesz to zginiesz... Twoje wspomnienia i osobowosc byc moze przetrwaja, ale powolaja Cie spowrotem do zycia. Byc moze w oczach innych ta osoba bedzie Toba. Ale coz z tego, jesli Twoja swiadomosc zostanie przerwana w chwili Twojej smierci?


A może to byłby jak zbudzenie ze snu....
Coś mi się jednak wydaje że obudzi się niedokładnie ta osoba, do której należał mózg.
Hmm. Niepewna sprawa, kopiowanie Ducha, jak to nazywali w "Ghost in the shell" też było jednym z problemów przedstawionych w filmie. Czy główna bohaterka jest jeszcze człowiekiem, czy już nie, szczególnie gdy przeniosła swoją osobowość do sieci informatycznej.
Odpowiedź na twoje pytanie, Szponie, wydaje mi się prosta (ale to może dlatego, że ciężki dzień mialem i zmęczony jestem ) - w momencie zgrania twojej osobowości i wspomnień do jakiegoś nośnika pamięci powstanie na wpół sztuczna inteligencja, której kopie bedziesz mógł sobie wykonywać całkiem dowolnie. Tu jednak nasuwa mi się kolejne pytanie - co w takim razie z prawem autorskim do samego siebie? I co z tworzeniem takich osobników przez policję, służby wywiadowcze, czy nawet terrorystów w celu pozyskania ważnych informacji?

A może to byłby jak zbudzenie ze snu....
Coś mi się jednak wydaje że obudzi się niedokładnie ta osoba, do której należał mózg.





W takim wypadku gdyby stalo sie to za Twojego zycia Twoja jazn zostalaby rodzielona? Mialbys zbiorowa swiadomosci? Ta sama dusz w obu cialach?

Mi wydaje sie to niemozliwe. Duszy nie da sie skopiowac. Wspomnienia i osobowosc tak, ale nie tworza one duszy...


Mi nie chodzi o praktyke, tylko o moje wlasne egoistyczne, samolubne odczuwanie swiata ...
Gine w wypadku samochodowym - moja swiadomosci znika. Byla i nie ma...
Wszczepiaja moje wspomnienia i osobowosc klonowi. Z punktu widzenia innych jest on mna, ze swojego punktu widzenia tez jest mna, bo dla niego to jest jakby obudzenie sie ze snu...
Ale mnie juz nie ma - zniknalem w chwili, gdy sygnaly elektryczne w moim mozgu przestaly plynac.
Wiec patrzac z mojego punktu widzenia - wali mnie, ze bedzie zyl sobie drugi ja, skoro moja swiadomosc przepadnie.
Innego wyjscia nie widze. Bo niby jakby to mialo wygladac? W chwili mojej smierci dusza wedruje do jakiegos mitycznego miejsca i czeka tam cierpliwie, az powolaja do zycia cialo z tymi samymi wspomnieniami i osobowoscia, zeby mogla do niego wrocic?

Ale dusza, w Twoim rozumieniu, to pojęcie stricte religijne (ewentualnie filozoficzne), które w nauce nie występuje. Dusza w nieco mniej metafizycznym rozumieniu to po prostu osobowość, albo suma tego, co się na nią składa (sfera psychiki i uczuć) - a skoro osobowość miałaby zostać 'przetransportowana'... cóż, to rzeczywiście niejednoznaczne, lecz wypadałoby uznać, że oba ciała posiadałyby tożsamą 'duszę', z tym, że jedno zostałoby powołane naturalnie, a drugie w sposób sztuczny (i chodzi mi raczej o 'sposób nadania' tejże duszy). Bo jeśli nie, to co wtedy z takim bytem? Miałby być mniej ludzki, gorszy, bezduszny? W praktyce żadnej różnicy *chyba* by nie było ...


Vermin ma rację ( to znaczy może mieć ), jego teoria nie jest kulawa, jemu chodziło o to że razem z osobowością, wspomnieniami zostaje przetransportowana także Twoja jaźń, cały zapis mózgu, absolutnie wszystko co w nim jest zostaje dokładnie skopiowane jak lustro. Masz pamięć ostatnich chwil śmierci, potem mały pstryk, a potem się budzisz. Ty. Tylko lekko oszołomiony wydarzeniami. Ale ty. Zapis Twojej jaźni został nietknięty. A jaźń to własnie pojecie ja, jeśli zostanie odwzorowane w 100% procentach tak jak wszystko inne to bedziesz znowu ty. Tylko ty tak ruszasz głową, tylko ty masz taki sposób myślenia tylko ty na przykład marszczysz nos w ten sposób itp. Wtedy to będziesz ty. Ale tylko gdy dosłownie wszystko zostanie przekopiowane. Dlatego zapisy trzeba byłoby robić błyskawicznie w chwili gdy gaśnie twoja świadomość, aż do ostatniego Twojego procesu mózgowego, na styku śmierci (bo jak napisał Szpon, smierć to już faktycznie kaplica i mamy zombie a nie Ciebie, bo twoje jestestwo zostało przerwane w chwili śmierci) A potem krótka ciemność (ale nie jak śmierć, tylko jak chwilowe omdlenie raczej) i znowu jesteś.
Kurcze co mi się stało? Uległ pan małemu wypadkowi, ale już jest pan z nami w naszym ośrodku medycznym Fenix Uff to dobrze, bo już myślałem że umarłem
To jest niemozliwe >< ...


Masz pamięć ostatnich chwil śmierci, potem mały pstryk, a potem się budzisz. Ty. Tylko lekko oszołomiony wydarzeniami. Ale ty. Zapis Twojej jaźni został nietknięty. A jaźń to własnie pojecie ja, jeśli zostanie odwzorowane w 100% procentach tak jak wszystko inne to bedziesz znowu ty. Tylko ty tak ruszasz głową, tylko ty masz taki sposób myślenia tylko ty na przykład marszczysz nos w ten sposób itp. Wtedy to będziesz ty. Ale tylko gdy dosłownie wszystko zostanie przekopiowane.
Oczywiscie, ze jestem to ja... ale tylko dla innych i dla samego klonu. Bo dla mnie wszystko sie skonczylo.

To tak, jakby zrobic kopie jakiegos pliku na komputerze i pozniej go wykasowac pozostawiajac sama kopie... Dla Ciebie to ten sam plik, dla systemu, jakbys mogl sie z nim porozumiec, to tez by Ci powiedzial, ze jest idealna kopia tamtego pliku, wiec jest nim, ale... jakbys sie zapytal wykasowanego pliku, co sie z nim stalo, to stwierdzilby, ze zostal skasowany i zniknal mimo tego, ze jego kopia nadal istnieje...

Bo mi nie chodzi o cechy jednostki, tylko o nia sama ...
Skopiwanie osobowości jest raczej niemożliwe do innego mózgu. Można przenieść wspomnienia, ale jaźń.. raczej nie. Opowiem wam coś.

Jakiś czas temu a były to lata 50 XX wieku, pewien amerykański pan pracował przy budowie torów, sęk w tym żę się potknął i nabił głową na kolekowy gwóźdź, który przebił przegrodę nosową, i przebił na wylot głowę. Co ciekawe - kolega nie umarł, cały czas był w szoku i przytomny. Zabrano go do lekarza i od razu anestezjolog go uśpił. Potem (operacja trawała 8 godzin) szereg chirurgów i neurochirurgów usunął gwóźdź z czaszki. Pan się obudził, wszystko pamiętał... ale to nie był ten sam facet. Gwódź uszkodził jego płat czołowy, szybkie odnawianie zakończeń nerwowych stworzyło nową osobowość. Ze spokojnego, kochającgo, przyjaznego faceta, stał się wrednym alkoholikiem. Jaki z tego morał?

Sama konstrukcja mózgu, złączenia nerwowe, poziomy hormonów, nawet receptory na skórze definiują Deathclawową "duszę". Przenosząc wszystkie dane z mózgu do mózgu kopiujesz najprawdopodobniej jedynie wspomnienia, jaźń zostaje martwa na miejscu. Inna sprawa co do klonu, nie wiadomo ile przypadek a ile genetyki jest w formowaniu się osobowości w mózgu i czy instalacja twoich danych do nowego klona zaowocoała by identyczną jaźnią. Może podobną? Może zupełnie inną?

Ciekawą sprawą jest że twoja "dusza" a moja jaźń może ulegnąć tak wielkiej zmianie w ciągu życia, że pod jego koniec będę DOSŁOWNIE innym człowiekiem.
Albo rozdwojenie osobowości. Świadomość przesuwa się z jednych złączęń nerwowych na inne, i zmienia się stężęnie hormonów w krwi - nowy człowiek rodzi się w jednym ciele...

Btw. Nie, nie jestem ateistą...

Sama konstrukcja mózgu, złączenia nerwowe, poziomy hormonów, nawet receptory na skórze definiują Deathclawową "duszę". Przenosząc wszystkie dane z mózgu do mózgu kopiujesz najprawdopodobniej jedynie wspomnienia, jaźń zostaje martwa na miejscu. Inna sprawa co do klonu, nie wiadomo ile przypadek a ile genetyki jest w formowaniu się osobowości w mózgu i czy instalacja twoich danych do nowego klona zaowocoała by identyczną jaźnią. Może podobną? Może zupełnie inną?


Ostatnio czytałem artykuł na ten temat, naukowcy zgodnie twierdzą że przeszczeniepienie jedynie głowy, spowoduje zmianę owej jaźni, bo bardzo wiele zależy od ciała, w nim całym jest zapisana twoja osobowość. Widać to np. po przeszczepach ręki, wielu ludzi po kilku latach każe sobie ją odciąć spowrotem bo nie wytrzymują niezrozumiałego dla zdrowych i bezrękich wstrętu i wstydu. Na ciebie jako człowieka nie składa się tylko mózg... ale i całe ciało. Bo całe ciało definiuje twoją osobowość - masz mało receptorów zimna, jesteś zimnolubny i wkurzają cię ludzie marudzący na mróz. To również tworzy twoją osobowość.
Podobno wlasnie plat czolowy jest odpowiedzialny za odczowanie, ktore mozna nazwac szostym zmyslem...

Niektorzy sugeruja, ze osoby, ktore twiedza, ze potrafia odczowac rzeczy nieosiagalne dla zwyklych ludzi maja nadaktywne platy czolowe mozgu...

Wg niektorych tam wlasnie znajduje sie dusza...

Niektorzy sugeruja, ze osoby, ktore twiedza, ze potrafia odczowac rzeczy nieosiagalne dla zwyklych ludzi maja nadaktywne platy czolowe mozgu...


Jesli to cos bedzie mozna wykryc lub zmierzyc jakas aparatura, to dla mnie przestanie byc dusza ... Dusza musi byc metafizyczna, empiryczna i nieisteniejaca w fizycznym pojeciu
Ty właśnie jej szukasz w fizycznym miejscy... paradoks?

Swoją drogą kiedyś uważano że dusza jest w sercu, teraz ludzie myślą że jest w mózgu, jeszcze inni mówią że duszy nie ma.



Ty właśnie jej szukasz w fizycznym miejscy... paradoks?


To opowiedz jakie jest twoje bo aż mnie to ciekawi
A nie widac po moich wypowiedziach? :>

Wg mnie musi istniec jakas sila, ktora sprawia, ze zyjemy. Bo jesli popatrzyc na zywe organizmy czysto fizycznie, to jestesmy tylko zlepkiem atomow roznych pierwiastkow... Skladamy sie wiec z tego samego, co rzeczy, ktore uwazamy za nieozywione...
Co wiec sprawia, ze zyjemy? Te impulsy magnetyczne tlace sie ciagle w naszym mozgu? Raczej nie, bo mozg, jak cala reszta tez sklada sie z materii, ktora mozna odnalezc w rzeczach nieozywionych...

Dusza wiec jest tym, co napedza ta kupe g**na z ktorej sie skladamy. Czyms czego nie mozemy zobaczyc, zmierzyc i dotknac. To sila nieistniejaca fizycznie w naszym swiecie. Cos jak magyija w niektorych opowiesciach fantasy. Ona sprawia, ze istnieje zycie ...
Oczywiście jak odczytuję - dostrzegasz tę sprawczą moc duszy nie tylko u ludzi?
Ano tak... Nawet w roslinkach ...

BTW - straszny offtop sie nam zrobil, wiec wydziele kawalek tego tematu...
Mechanizmy życia są wyjątkowo proste, wszystkie podstawowe prawa fizyki i chemii to napędzają. Komórki które dążą do homeostazy. Nasza wiedza na ten temat jest tak wielka że często można owe komórki oszukać.

Np. Reakcje PCR. Polega to na tworzeniu krótkich fragmentów DNA. Masz powiedzmy wydzielone jakieś fragmenty z komórek o długości 100kb (kilobaz, czyli 1000 par zasad). Można dołączyć do nich startery (krótkie fragmenty dna gdzie jest promotor - od tego zaczyna się kopiowanie DNA). Mając coś takiego wystarczy utrzymać odpowiednie temperatury, ph i ciśnienie, dodając syntetyczne nukleotydy stworzone w probówce i na końcu co najważniejsze specjalną polimerazę DNA (specjalność polega na wysokiej wytrzymałości cieplnej - izolowana z jednego gatunka bakterii). Spontanicznie poza komórką (przy odpowiednich manipulacjach tempratory)m zachowują się jakbuy były wewnątrz komórki kopiując te fragmenty które chcemy.

Wg. mnie jeżeli chcesz szukać duszy to nie tam...

A i jeszcze powstaje problem wirusów. Ablo są to wyjątkowo skomplikowane cząsteczki, albo organizmy żywe, ale nie są żywe... mają duszę? Idziemy dalej wiroidy sam kwas nukleinowy ale również infekuje i ewoluuje.

Eukariotyczne mitochondria i chloroplasty to bakterie w najpotężniejszej mutualnej symbiozie (nie można oddzielić obu organizmów bo następuje śmierć, a część genów kodujących budowę tych tworów na stałe przeniosło się do jądra komórkowego) Niby to tylko teoria ale od czasu analizowania cyjanocelli zielenicy Cyanophora paradoxa, można potraktować to jako fakt.

A najlepsze na koniec bo napewno o tym nie słyszeliście.

W ludzkim DNA są tzw. skaczące geny. Kiedyś były retrowirusami, ale utraciły mozliwość tworzenia białek płaszcza. Są to retrotranspozony, mogą zmieniać swoją pozycję w genomie i z biegiem czasu przeistaczają się w sekwencjie LINE i SINE (tracą kolejno powtórzenia końcowe, swoje geny, SINE już nie może skakać z miejsca na miejsce bez białek kodowanych przez LINE), a na końcu w sekwencje powtórzeniowe.

Więc jesteśmy połączeniem wielu różnych organizmów, czy więc jesteśmy puzzlami z różnych dusz?

Z drugiej strony właśnie w tym widzę Boga - mówi się że nauka od niego oddala... no ale bądźmy rozsądni, teoretycznie tak skompilkowane struktury mogły by samoistnie powstać... ale no sami to ogarnijcie... to jak robienie Jumbojeta za pomocą tornada... prawdopodobieństwo że tak skomplikowana struktura i tak przemyślana powstanie sama w ciągu zaledwkie 2-3 miliardów lat? Dużo prostsze struktury jak gwiazdy, mgławice i planety potrzebowały znacznie więcej czasu...

Całe życie wygląda jakby ktoś niesamowicie mądry napisał blueprinty, wykorzystał wszystkie mozliwe do wykorzystania prawa fizyki i chemii i stworzył coś więcej... Fizjologia, morfologia itd. organizmów żywych jest tak nieskończenie genialna że nie ma szans by powstała przez przypadek...
Tak tylko powstaje pytanie po co? Po co powstaja te aminokwasy, lancuchy DNA. Rownie dobrze materia moglaby sobie lezec na powierzchni planety, jak pozostala czesc skorupy ziemskiej...
Widsisz... na to pytanie każdy sam sobie musi odpowiedzieć...
Odnośnie tego, że dusza determinuje naszą jaźń. Jak to ugryźć w konfrontacji z teorią reinkarnacji? Jedna dusza wędruję od życia do życia i w każdym z tych żyć "jest" kim innym. Czy sama dusza zmienia się pod wpływem przeżytego życia czy może nie ma nic wspólnego z osobowościami wszystkich swoich inkarnacji? W świetle reinkarnacji słyszałem nawet o czymś takim co można by było nazwać "wyskoczeniem" duszy z ciała i zastąpieniem jej inną duszą. Co ciekawe dusza jest inna, ale osobowość, charakter etc. jej "nosiciela" nie ulegają zmianie - taki delikwent dla swojego otoczenia pozostaje niezmieniony, sam w sobie też nie jest w stanie dostrzec zmiany. Oczywiście to tylko teoria.

Wiemy dużo o ludzkim ciele, o tym jak funkcjonuje, ale wciąż ta wiedza jest niekompletna. Sądzę, że ludzki mózg kryje przed nami jeszcze sporo tajemnic. Póki nie będziemy wiedzieć na ten temat absolutnie wszystkiego to wątki takie jak ten pozostaną mniej lub bardziej precyzyjnymi domysłami. Nie twierdzę, że dyskusja tutaj mija się z celem, po prostu nikt nie może mieć 100% pewności. Dużo zależy od indywidualnej perspektywy każdego z nas. Choćby na płaszczyźnie religijnej - inaczej do tego problemu podejdzie chrześcijanin, a inaczej ateista czy buddysta.

Uczeni z Brain Mind Institute z Politechniki w Lozannie współpracujący z IBM w ramach projektu Blue Brain ogłosili, że zakończyli pierwszy etap tworzenia komputerowego modelu mózgu ssaka. Udało im się, jak twierdzą (wyniki nie zostały jeszcze opublikowane w czasopiśmie naukowym) stworzyć model kolumny neuronalnej mózgu szczura.

To dość stary news ma prawie rok - z tego co słyszałem, publikacja już się ukazała (ale głowy nie dam). Ci sami naukowcy powiedzieli że przy użyciu tej samej technologii są w stanie odtworzyć cały mózg ludzki, ale superkomputery powinny zapełnić całą... Saharę.

Nie mniej jednak jest to możliwe. Czy wówczas dusza będzie wędrować między ludźmi a tym superkomputerem?

Po za tym co mnie obchodzi moja dusza skoro może odemnie przeskakiwać... ona wtedy mnie nie definiuje ale jest moim pasożytem. A w momencie śmierci powłoki wszysto co określam jako jaźń... również przestaje istnieć. Bo niby co? Moja ostatnia gapowiczka ma definiować MNIE? W takim razie co ta dusza z którą się urodziłem definiuje? Koncepcja ta jest równie okrutna jak skrajny ateizm.

Wracakac do krzemowego mózgu... ten twór na pewno będzie miał świadomość i będzie myślał tak samo jak dorosły mózg po obudzeniu się ze śpiączki z amnezją. On będzie wierzył że jest człowiekiem, będzie się uczył... ale będzie pozbawiony jakichkolwiek narządów zmysłów... Tak samo nie będzie posiadał żadnej wiedzy... To dość przerażające jak zachowa sie taki byt... funkcjonując w nicości, bez celu i bez możliwości tego zmienienia. Zaś podłączenie do niego jednej kamery... aż boje się pomyśleć cóż za potworności wtedy będą się działy wewnątrz tej sieci neuronowej.

Tak tylko powstaje pytanie po co? Po co powstaja te aminokwasy, lancuchy DNA. Rownie dobrze materia moglaby sobie lezec na powierzchni planety, jak pozostala czesc skorupy ziemskiej...



Gdzieś we Wszechświecie akurat się udało, że wszystkie możliwe czynniki się spotkały i powstaliśmy My.


A co sądzicie o reinkarnacji? Teoretycznie człowiek nie może wyobrazić sobie "śmierci" czy jak kto woli zaniku świadomości. Bo w końcu gdy sobie ją wyobrażamy czy o staramy sobie ją wytłumaczyć, działa tutaj w końcu nasza świadomość i nasze wyobrażenia które wcale nie muszą i na pewno nie będą się pokrywać z rzeczywistością. A taka teoria reinkarnacji jest o tyle ciekawa że w momencie ponownych narodzin, jesteśmy pozbawieni naszego charakteru (wychowanie w większości go w końcu kształtuje) i z wiadomych powodów także wspomnień, zatem moim zdaniem jest znacznie bardziej prawdopodobne niż np. życie po śmierci w jakimś idyllicznym (religia zaczęła się w momencie kiedy piorun strzelił w drzewo i ludzie musieli to sobie jakoś wytłumaczyć - moje zdanie) raju/ koszmarnym piekle. Owszem tego także nie da się w żaden sposób udowodnić naukowo, lecz trzeba pamiętać iż tak samo jak nigdy nikt z zaświatów nam nie opowie czy jest coś po drugiej stronie, tak też nigdy nikt nam nie powie że wie kim był kiedyś (chyba że w wariatkowie he he) . Macie jakieś zdanie na ten temat?
Moim zdaniem reinkarnacja, bez wspomnien i tego samego charakteru to zadna reinkarnacja... Bo niby czym to sie rozni od calkiem nowej duszy?
Ale przynajmniej żyjesz;] Widzisz oczyma, czujesz smak jedzenia itp. a po śmierci jest owy zanik świadomości którego nie możemy sobie wyobrazić. A teoria reinkarnacji w końcu zakłada iż nie będzie wspomnień itp.
No ale co mi to daje? Niby to tez ja, tyle ze w innym zyciu, ale z poprzedniego nic nie pamietam. Wiec wisi mi, to bo i tak praktycznie umieram za kazdym razem ...

Dysk ten sam, ale system operacyjny za kazdym razem inny...
1. Na zagadnienie z pierwszych postów odpowiem tak: powstałaby idealna kopia mnie. Te same wspomnienia i osobowość, ten sam charakter, ale jednak inna osoba. Jest to rozwiązanie najprostsze, nie wymagające założenia "duszy" ani innych dziwnych czynników. W takim razie, jeżeli człowiek umrze, a jego kopia zostanie "powołana do życia", nie będzie to już ten sam człowiek, co najwyżej nierozróżnialnie taki sam. Tylko co mi po takim klonie? "They are dead, they don't care"
2. Dalej, ktoś pisał, że ludzie nie mogli ze względu na stopień skomplikowania, i, że się tak wyrażę, doskonałości, powstać samoistnie w takim czasie. Faktycznie wydaje się to mało prawdopodobne. Z drugiej jednak strony jeszcze mniej prawdopodobne wydaje mi się, że od początku lub od zawsze, ot tak sobie, istnieje sobie coś nieskończenie doskonalszego, Bóg, Moc, czy jak zwał tak zwał. To już bardziej prawdopodobne że w pierwszym punkcie istniała już Ziemia i proste organizmy, z których potem ewoluowały te bardziej skomplikowane. Albo w ogóle że "punkt zero" był wczoraj, i ludzie od razu mieli swoje wspomnienia itp., bo przecież i tak wymaga to mniej założeń niż nieskończona doskonała wszech mądra transcendentna super istota(jak ja nie lubię epików;]).
3.
Ale po co? >< Atomy i pierwiastki nie mysla, wiec po co zaczely sie laczyc?
A musi być jakiś powód? Sam wszechświat, czy też Bóg(jeżeli ktoś wierzy) nie może mieć przyczyny swojego istnienia, a atomy muszą mieć powód by się łączyć? Poza tym pytanie dotyczy tworzenia się pierwszego życia, organizmów jednokomórkowych itp., bo dalej wystarczy spytać odpowiedniego specjalistę

Po co robic cos, co z punktu widzenia najprostrzej formy (w tym wypadku pierwiastkow) nie ma zadnego znaczenia
Co to znaczy "punkt widzenia atomu"?
Na koniec tak od siebie: jeżeli masz zmienne które mogą się zmieniać, to masz też stały kod który określa warunki i zakres zmian owych zmiennych. Stąd, czy masz duszę czy jej nie masz, i tak jesteś w pewnym sensie botem podległym skryptom.
Powiało optymizmem

A co do śmierci to imo dla człowieka mors ultima linea rerum;] I jakoś wcale mi taka wizja nie przeszkadza, i tak po śmierci nie będzie już dla kogo mieć to znaczenia^^
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • erfly06132.opx.pl


  • © Erotyka — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress Design by Colombia Hosting

    Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.