Erotyka â strony, Obrazki i wiele wiÄcej na WordPress
Poszedł sobie Wolv na Indianę Dżonsa, a tu puszczają mu przed filmem coś takiego: KLIK <Uwaga - długo się ładuje. Uwaga - warto. >
Drodzy starłorsiarze, szykujcie ślinianki - pełnometrażowy, 1,5-godzinny, kinowy pilot serialu już 26 września! A buce w Stanach będą się ślinić już w sierpniu...
Czasu akcji nietrudno się domyślić. Wizualnie będzie to animacja 3D. Modele są nieco karykaturalne, podobnie jak we wcześniejszej serii animowanej. Tyle, że tu mówimy o animacji komputerowej pełną gębą.
Jeden z większych newsów na tą chwilę to to, że Anakin ma padawankę - młodą Togrutę <patrz Shaak Ti> imieniem Ashoka.
A kontynuacja pilota w postaci serialu ruszy w Stanach już w październiku. Pierwszy sezon podobno jest już na ukończeniu.
uuuu.... i want that! A LOT!
Znaczy jak - serialowa wersja CW w wersji kinowej? Bo nie bardzo czapszę o co biega
EDIT: Zassałem, obejrzałem - a co o tym myślę to już wypowiedziałem się przy okazji Fallouta 3
Po co twórcy tego serialu (filmu??) bawili w modelowanie nowych twarzy znanych już bohaterów - mogli przecież iść na całość i komputerowo odtworzyć te znane z filmu? Wygląda mi to na jakąś kichę a'la XXI wiek - ni to gra video, ni to film, ni to animacja - zapewne wszystko w jednym
I tak to pewnie obejrzę, ale uczucia wstrętu do grafiki 3D, która wpieprza się w animację nigdy się nie pozbędę
Jeden z większych newsów na tą chwilę to to, że Anakin ma padawankę - młodą Togrutę <patrz Shaak Ti> imieniem Ashoka.
Which will certanly die. Z innych negatywnych komentarzy to mogli by użyć mniej oklepanej muzyczki. Ogólnie już żygam tymi epickimi chórami w każdymkaszalocie który teraz powstaje, i jak widać moda dosięgła kreskówki.
Nie zrozumcie mnie źle - będę czekał na ten serial, tylko chciałbym zobaczyć w nim coś choć trochę innego niż w ep. III, a na to się nie zapowiada. Rycerze, a nie Ninja Jedi.
Znaczy jak - serialowa wersja CW w wersji kinowej? Bo nie bardzo czapszę o co biega Nowe wydarzenia z okresu Wojen Klonów, których serialowy cykl rozpoczyna kinowy pilot.
Zassałem, obejrzałem - a co o tym myślę to już wypowiedziałem się przy okazji Fallouta 3 Kiepska analogia. Trudno zarzucić Lucasowi, że nie podaje konkretnych informacji - trailer krąży już od przynajmniej miesiąca, a można z niego wyczytać i główną oś fabularną, i zobaczyć kluczowe postacie i nieco ciekawych wydarzeń. Do tego puszczono już fragmenty filmu na konwentach fanowskich, a na starwars.com regularnie zamieszczane są newsy, informacje i inne materiały z filmem i serialem związane. Trudno raczej oskarżać Lucasarts o snucie bajek bez pokrycia w konkretnych materiałach i brak współpracy z fanami.
A, że George "trzymam licencję na udany pomysł twardą ręką i od 30 lat trzepię kasę na wszystkim, co z tym związane" Lucas postanowił jeszcze zarobić na uniwersum Star Wars? Niee - serio?
Po co twórcy tego serialu (filmu??) bawili w modelowanie nowych twarzy znanych już bohaterów - mogli przecież iść na całość i komputerowo odtworzyć te znane z filmu? Tu się zgodzę - też wolałbym realistyczną animację. Ale niezależnie od karykaturalnych modeli, sama animacja jest wysokiej jakości - miła odmiana po cartoonnetworkowatych kreskówkowych potworkach z pierwszych CW. A skoro dało się oswoić z tamtą animacją, to i to powinno dać się przełknąć.
Osobiście bardziej niepokoję się o serial aktorski, który też już jest w przygotowaniu. Ale pożywiom, uwidim.
Which will certanly die. Unless you hate her so much, you want to consider her as a thing - the proper term would be "who". I co z tego? Gdy Jurek Łukasz kręcił nową trylogię to samo można było powiedzieć o wszystkich nowych Jedi, którzy się pojawili. Ale ja tam cieszę się, że byli.
Hmm... sądziłem, że przyklaśniesz przynajmniej wyborowi Togruty - entop-wan, you disappoint me.
Z innych negatywnych komentarzy to mogli by użyć mniej oklepanej muzyczki. Ogólnie już żygam tymi epickimi chórami w każdymkaszalocie który teraz powstaje, i jak widać moda dosięgła kreskówki. Tyle, że muzyka orkiestralna i patetyczne utwory towarzyszą Trylogii od początku <patrz choćby główny motyw, czy marsz imperialny>, więc dziwnym nie jest, że pojawiają się i w sygnowanej przez Lucasa wersji 3D. Trudno więc czepiać się go, że idzie za współczesną modą - raczej konsekwentnie trzyma się wypracowanego stylu.
Ale faktycznie "Duel of the Fates" mogli sobie odpuścić. To jest motyw z walki duetu Qui-Gon-Obi-Wan z Maulem i basta.
Cieszy mnie, że ktoś przypomniał sobie o sztandarowych gangsterach galaktyki - Huttach. W nowej trylogii poważnie zaniedbano Jabbę i spółkę i fajnie, że ktoś postanowił to naprawić. Mam tylko nadzieję, że nikt nie przypomni sobie o Ewokach...
Z innych newsów - serial ma być epizodyczny. Czyli nie zgodnie ze współczesną modą, gdzie z seriali robią się pocięte na kilkadziesiąt kawałków filmy i widz gubi ciągłość jeśli przegapi choć jeden, a tak, jak robiło się seriale kiedyś - jako zamknięte epizody <ewentualnie miejscami dłuższe 2-3 epizodowe historie>.
I, niestety, wiadomo już, że przynajmniej część głosów nie będzie oryginalna. Serial wymaga, by aktor był na każde zawołanie przez długi okres, a część obsady nie może sobie pozwolić na zaangażowanie do tego stopnia. Na tą chwilę pewniakiem jest Anthony Daniels - czyli blaszana ciota* nie straci swojego charakterystycznego, piskliwego głosu.
*Przepraszam wszystkich miłośników C3PO, ale po poznaniu HK-47 z KotORa ten poczciwy blaszak sporo stracił w moich oczach.
C3PO to najbardziej gejowski droid w całej popkulturze...
Ja tam lubie kreskówki i jak najbardziej mi to NIE przeszkadza, a szczerze mówiąc Ninja-Jedi mają swoje uzasadnienie w fabule...
Star Wars to Space Opera = epickość
Gdyby zamiast chórów leciał ambient to klimat by siłą rzeczy runął... Już chyba najbardziej hardkorowy Republic Commando też posiadał orkiestrową muzykę... taki jest już Star Wars - trudno żeby oczekiwać czegoś innego prawda?
Kiepska analogia. Trudno zarzucić Lucasowi,(...) Chodziło mi tu o lansowanie tej nowoczesności i to aż takie nachalne. Ciocia Beth po analizie stuffu jaki dostała od zombiego Interplay, wypuściła tylnimi drzwiami tezę o tym że Fallouty od początku miały być 3D - więc dopiero F3 będzie 100% Falloutem. Zaś wujek Lucas po analizie możliwości i zapewne tych słynnych już "że to się nie sprzeda - bo tego nie chcą fani" uznał, ze pójście w film animowany w 3D to będzie to. Czyli mocniej podrasowana - ale nadal animacja 2D (poprzedni serial) - będzie już nie trendy.
Jeśli można tu węszyć jakiś spisek - niuch niuch - to wydaje mi się, że te nowe CW moga być takim balonem próbnym, przed ekranizacją trzeciej trylogii - już z całkowicie komputerowo wygenerowanymi aktorami. Wątpię by ten pomysł Lucas sobie odpuścił - z roku na rok jest coraz starszy, ale zarazem coraz lepsze możliwości nakręcenia takich filmów się pojawiają.
Zaś co do traktowania fanów - to i owszem - wujek Lucas i spółka jak kogoś wezwą w swoje łapska to będą głaskać aż do zagłaskania Np. nie wiem jak się pozbyć mailingu od nich - a na cholerę mi to
miła odmiana po cartoonnetworkowatych kreskówkowych potworkach z pierwszych CW Samuraj Jacka nie znasz chyba I tu i tam mieszał Genndy Tartakovsky stąd duży powiew tej takiej - świeżej wielowątkowości z kultury masowej (nie wiem jak to nazwać ) - jaki znamy choćby z Fallouta. Owszem - każdy fan SW wie, że uniwersum tego świata jest bogate. Ale to przedstawiają z reguły produkty fanowskie lub te drugiego sortu.
Oficjalne filmy przedstawiają czarno biały obraz świat SW. Jedi są cnotliwi i dobrzy - Sithowie żywią się krwią niewiniątek. A przecież tak nie było
Mam tylko nadzieję, że nikt nie przypomni sobie o Ewokach... Doprawdy??
A kto będzie wprowadzał "chwile humoru" do filmu? Weterani tacy jak C3PO czy R2D2? No przecież ich relacje są dziś mocno niepoprawnie politycznie - dwa pedryle znaczy Co innego "puszczenie bąka na salonie" w stylu Jar Jar Binksa
Z innych newsów - serial ma być epizodyczny. No właśnie - serial czy film? STĄD wynika, że będzie to film.
czyli blaszana ciota*
*Przepraszam wszystkich miłośników C3PO, ale po poznaniu HK-47 z KotORa ten poczciwy blaszak sporo stracił w moich oczach. A nie mówiłem, że są to "ciepłe misie"
A co do * - tym sposobem wróciliśmy do analogi z Falloutami - tym razem z Tictacsem. Tam jak dobrze wiemy - jacyś spece od marketingu w porozumiemiu z ludkami piszącymi fabułę gry - uznali, że wprowadzenie anemicznych robotów znanych z F1/F2 to nie będzie to. A więc mamy nowe roboty - które fikołka zrobią, dadzą kopa z pół obrotu i są ostre jak żyleta. Znaczy terminatory takie
Jeśli można tu węszyć jakiś spisek - niuch niuch - to wydaje mi się, że te nowe CW moga być takim balonem próbnym, przed ekranizacją trzeciej trylogii - już z całkowicie komputerowo wygenerowanymi aktorami. Wątpię by ten pomysł Lucas sobie odpuścił - z roku na rok jest coraz starszy, ale zarazem coraz lepsze możliwości nakręcenia takich filmów się pojawiają. Może nawet całą serię spisków. Czy raczej eksperymentów - gdzieś ostatnio czytałem wypowiedź Lucasa, w której otwarcie przyznaje, że networkowe CW były eksperymentem. Chwyciło, ale to jeszcze nie to. Więc subtelnie przesuwają się w stronę realistycznego 3D. I w sumie nie mam nic przeciwko - trudno byłoby rozruszać skład z klasycznej trylogii <jak i znaleźć takich, których dziś kręciłaby Carrie Fisher >, więc animowana kontynuacja wydaje się być jedyną sensowną opcją. Lucas co prawda zarzeka się, że pełnometrażowe SW to opowieść o Anakinie, która zamyka się istniejących 6 epizodach i dalszego ciągu nie będzie, ale kiedyś twierdził, że nie będzie też prequeli.
Samuraj Jacka nie znasz chyba I tu i tam mieszał Genndy Tartakovsky stąd duży powiew tej takiej - świeżej wielowątkowości z kultury masowej (nie wiem jak to nazwać ) - jaki znamy choćby z Fallouta. Widziałem kawałek odcinka Samurai Jacka podczas majowego spotkania z wrocławskimi Bucami. I tyle, więc faktycznie nie znam. Z dorobku Tartakovskiego znam CW i Atomówki. CW było fajne, Atomówki nie zrobiły na mnie wrażenia, a za tą kreską nie przepadam.
Oficjalne filmy przedstawiają czarno biały obraz świat SW. Jedi są cnotliwi i dobrzy - Sithowie żywią się krwią niewiniątek. A przecież tak nie było Hmm... trzeci epizod dodaje jednak trochę szarości. Ale generalnie faktycznie - starwarsowe postacie są prawdziwsze w książkach, grach i fanficach.
A kto będzie wprowadzał "chwile humoru" do filmu? Weterani tacy jak C3PO czy R2D2? No przecież ich relacje są dziś mocno niepoprawnie politycznie - dwa pedryle znaczy Co innego "puszczenie bąka na salonie" w stylu Jar Jar Binksa Może młoda, nieporadna padawanka?
No właśnie - serial czy film? STĄD wynika, że będzie to film. I to, i to. W sierpniu na ekrany kin wejdzie 1,5-godzinny film animowany będący pilotem serialu. A serial ruszy w październiku.
Może TE fragmenty wywiadu z Lucasem lepiej wyklarują tą i inne kwestie.
A co do * - tym sposobem wróciliśmy do analogi z Falloutami - tym razem z Tictacsem. Tam jak dobrze wiemy - jacyś spece od marketingu w porozumiemiu z ludkami piszącymi fabułę gry - uznali, że wprowadzenie anemicznych robotów znanych z F1/F2 to nie będzie to. A więc mamy nowe roboty - które fikołka zrobią, dadzą kopa z pół obrotu i są ostre jak żyleta. Znaczy terminatory takie Tym, co najbardziej podobało mi się w HK-47 i czego stanowczo brakuje C3PO to cięty modulator i niewyparzony głośnik. To on, choć w gruncie rzeczy groźny zabójca, był głównym elementem komicznym w grze. A przy okazji dowodem na to, że "chwile humoru" nie muszą opierać się na nieprzystosowaniu C3PO, czy żałośnie slapsticowych gagach Jar-Jara. Cięte, sarkastyczne teksty i reakcje sprawdzają się nawet lepiej. Tyle, że tego młoda widownia może nie załapać i tu jest szkopuł.
ale kiedyś twierdził, że nie będzie też prequeli Bo w latach 80'ch możliwości realizacji pomysłów jakie znamy z pierwszej edycji trylogii. Zaś dziś aktorzy znani z drugiej edycji - a owszem - mocno się "zdeaktualizowali", ale znowuż już są możliwości by ich fizycznie nie wykorzystywać do filmu. Może więc wystarczy jak podłożyli by tylko głos?
I tak źle (że nie będzie tzeciej trulogii) i tak niedobrze (że była by to tylko animacja)
Widziałem kawałek odcinka Samurai Jacka podczas majowego spotkania z wrocławskimi Bucami. A szkoda - Samuraj Jack to najbardziej postapowy serial animowany ostatnich lat - pełen cytatów z pomników kultury masowej. Owszem - postapowość tam to nie są podarte majty, zombie czy kolesie w skórach na motorach. Żadnego tego typu obciachowy szajs
Postapowość SJ to upadłe, dawne cywilizacje, to walka o przetrwanie pod ciężkim butem Aku (very ugly and bad boy ), to misja i poświęcenie głównego bohatera, który realizuje swój szlachetny cel w tym całym burdelu - jakim stała się kiedyś Ziemia.
Może młoda, nieporadna padawanka? A żeby było "śmieszniej" to doda się do tego fochy Padme, że Ani częściej przebywa z jakąś stworką niż z nią??
Fak jeee!!!
@Wolv Sam jestes potworek Mi sie CW w wersji CN podobal. Za to trailer nowego pelnometrazowca ani troche. A to zle swiadczy, bo trailery zazwyczaj sa lepsze niz efekt koncowy... Ale i tak sie przejde do kina
Pisząc o muzyce miałem na myśli tylko to, że ten kawałek, jak piszesz "Duel of the Fates" (nie wiedziałem jak się nazywa) przewijał się tu i ówdzie już parokrotnie przy okazji co raz to kolejnych popłuczyn po nowej trylogii. Ogólnie do muzyki symfonicznej nic nie mam, odpowiednio dobra na potrafi wywołać miły dreszczyk podniecenia na grzbiecie. Taki mjuzik do świata SW pasuje doskonale, ale co za dużo to nie zdrowo - imo w kreskówce już mogli by sobie darować.
CW w wersji Gendy'ego Tartakowskiego bardzo mi się podobał, bo mimo tego, że nikt się tego po tej kreskówce nie spodziewał, to wniósła coś nowego do zdaje się wyexploatowanego już uniwersum GW - zawrotną, dynamiczną akcję, "zniżenie się" do ukazywania heroizmu zwykłych jednostek (mam tu na myśli wstawki o działaniach szarych, bezimiennych clone troopersów), a nie tylko głównych bohatyrów dysponujących przezajebistymi umiejętnościami.
Headbanger, jakie kurde mają uzasadnienie ninja jedi? Jedyne jakie mi przychodzi, to takie, że kiedy kręcono starą trylogię to jeszcze nie wieszali aktorów na żyłkach pod sufitem i dlatego wyszło bardziej sztywno. Ale nie. Jakby Obi-Wan miał Walczyć z Vaderem w Nowej Nadziei z pomocą kopniaków z półobrotu i force-punch jumpów* to by zatrudnili kaskadera i wszystko poszło sprawnie. Akurat w walkach np. w III ep. chodzi tylko i wyłącznie o efekciarstwo. Co nie znaczy, że mi się nie podobają Ale te ze starej i te z nowej trylogii pasują do siebie jak krowa do wozu.
___________________ * robi się tak jak rocket jumpa w quejkach - czyli strzela z rakiety pod włąsne nogi żeby wyżej się wybić. w tym przypadku jednak strzela się z "ręcznej" mocy. właśnie to wymyśliłem, chyba opatentuję i sprzedam Industrial Light and Magic za grubą kasę.
Akurat w walkach np. w III ep. chodzi tylko i wyłącznie o efekciarstwo. Iii tam. W klasycznej trylogii mamy najpierw walkę stetryczałego dziadka, który od kilkunastu lat nie miał okazji nawet do dobrego sparringu, bo mu wszystkich Jedi wytłukli <sorry Obi > i kupy żelastwa, która też odzwyczaiła się od skakania po ścianach <bo i masa nie ta i zadyszki łatwo dostaje>, a potem walki tej kupy żelastwa z żółtodziobem. Trochę nie ta liga.
A w szerszej perspektywie - a niby czemu w ogóle mają służyć walki na ekranie, jak nie efekciarstwu? Gdyby miało być realistycznie, kończyłyby się przeważnie po kilku-kilkunastu sekundach machania ostrymi narzedziami, lub po pierwszych kilku strzałach. Tu praktycznie zawsze chodzi o widowisko.
W nowej trylogii mamy Moc w działaniu i na pełnych obrotach. Chodziło o pokazanie dlaczego Jedi byli darzeni takim szacunkiem, a w wielu miejscach i lękiem. Że Moc umożliwia im nie tylko machanie łapką przed tępymi szturmowcami, ale dużo, dużo więcej. No i mieli czym szpanować przed laskami <nawet jeśli mistrzowie nie byli z tego zadowoleni>.
@entrop
Zabrzmi to fanboyowsko, ale w takich tworach jak star wars dorabia się zawsze ideologię do faktu a nie na odwrót. Dlatego po pewnym czasie w przestrzeni kosmicznej pojawił się... gaz
Stara trylogia -> liczba jedi w szczytowym momencie 5 Nowa trylogia -> tysiące
Im więcej jedi tym moc silniejsza... bam
To co napisałeś właśnie nie brzmi fanboyowsko wręcz przeciwnie
Sam zresztą tak się pultam o te walki, a tu taki kwiatek.
Walki które tam zdobyły najwięcej głosów sa też podszyte największym ładunkiem emocji i tragizmu. A to mimo wszystko z czasem bardziej przemówi do ludzi niż "fikanie po ścianach jak małpa z piórkiem w dupie"
To jest właśnie ta siła SW - mimo tylu nielogiczności czy infantylizmów - to jest ponadczasowe mięcho traktujące o wszystkich aspektach bycia człowiekiem - dorastanie, poszukiwanie własnej tożsamości, miłość...
Hehehe
Rozleganie się dźwięku w kosmosie, celność broni "laserowych", montaż gdy R2D2 musi przebyć schody.. tak.. wiem o co Ci chodzi
Podoba nam się bo tego chcemy, bo, jak napisał Headbanger, ideologia jest dorabiana do faktów, a nie odwrotnie.
Klnę na samego siebie, ale oglądam, więc i to zobaczę.
Ale, ale - zważcie jedno (z odniesieniem do Falloutów ).
Otóż w okresie przed - ale przede wszystkim po pierwszych SW - pojawiło się wiele mniej lub bardziej lepszych filmów SF. Też były tam wybuchy, roboty, panienki szukające pomocy, zawadiaccy brutale o miłym sercu - i co?
I nic - 30 lat po premierze "Nowej nadzieji" nadal ten film w jakiś tam swój sposób nas kręci mimo, że znamy go wylot. A filmów fantastycznych o podobnych klimatach do SW się nie pamięta.
Co więcej - klimat na SW został utrzymany mimo, że przełom lat 70/80 to czas kiedy pojawiają się najklasyczniejsze filmy twardo-fantastyczne (Obcy, Łowca androidów). A mimo to SW się broniły nieźle - bo oprócz kolorowej oprawy i "lucasowej fizyki" te filmy niosą ze sobą coś jeszcze. Fakt, że te "coś" widz - zwłaszcza w najnowszych filmach z serii bezpośrednio na ekranie się nie dopatrzy - musi sam to odkryć, ale zawsze
Nie piszę tego dla Was - czyli osoby piszące powyżej - po to pewnie wiecie To dla tych, którzy uważają, że SW to jakieś bajki o "miśkach i laserach" (jeśli tacy są), a weszli by tu przypadkiem
Dum-di-dum-di-dum. Jest drugi trailer.
Mnie podoba się bardziej niż poprzednik. Tych, którym nie podobały się ponownie wykorzystane znane motywy muzyczne informuję z góry, że przewija się w tle zarówno klasyczny "Imperial March", jak i znane z RotS "Battle of Heroes".
Jeśli chodzi o powyższe wypowiedzi. Ja traktuję SW jako kosmiczną baśń, świetną klimatyczną baśń. Mam więc wykochane na to, czy lasery powinny brzmieć w próżni, czy nie, bo oglądam to dla fantastycznego klimatu i magii tej serii. A już na pewno nie klnę na siebie, że mi się podoba - bo niby dlaczego mam to robić?
lubie kreskówki - lubie star wars - lubie clone wars... więc i to mi się podoba
Mnóstwo lepszy i się nie tnie jak tamten A imperial march jest w jakiejś wolniejszej wersji.. szkoda że nie dali tego coveru Rage Against The Machine.
Co więcej. Słodka torguneczka już niemal zginęła, co mi się niepodoba. Jest parę scen w których pokazane jest że troopersi nie są zwykłym mięsem armatnim bez twarzy i duszy, co mi się podoba.
Co więcej. Słodka torguneczka już niemal zginęła, co mi się niepodoba. Nie no, w kinówce nie zginie. Przecież potem mają być przynajmniej dwa sezony serialu.
Vini, vidi, vino.... Powrocilem, poszedlem do kina (biletowy nie uwierzyl mi, ze NIE potrzebuje biletu i ze MOZE mnie przepuscic dalej ;/ ) i zobaczylem. I coz, mam mieszane uczucia. Bedzie spojlerowato!
Z innych negatywnych komentarzy to mogliby uzyc mniej oklepanej muzyczki. Ogolnie juz zygam tymi epickimi chorami w kazdym kaszalocie, ktory teraz powstaje, i jak widac moda dosiegnela kreskowki. Akurat muzyczka mi sie podobala. Nie pamietam epickich chorow, ale pojawily sie naprawde mile dla ucha motywy orientalne zahaczajace o rockowe (wg. Wiki muzyka ma korzenie bulgarskie i jest grana na kobzach irlandzikich ). Z drugiej strony nie bylo niczego na miare Marszu Imperialnego czy tez Duel of the Fates.
Ale niezaleznie od karykaturalnych modeli, sama animacja jest jest wysokiej jakosci - mila odmiana po cartoonnetworkowatych kreskowkowych potworkow z pierwszych CW. Mi sie akurat kreska z CN podobala. Po zobaczeniu trailerow nowego CW troche sie krzywilem. Na szczescie krzywizna znikla z mej twarzy po kilku minutach filmu. Animacja na najwyzszym poziomie, nowe "potworki" nie strasza az tak bardzo. Po kilku minutach za sprawa kamery (zapewne przytwierdzonej do helmu ktoregos klonow) wpadamy w wir walki i zapominamy o niedociagnieciach. A po akcji juz jest oko przyzwyczajone xD
Cieszy mnie, że ktoś przypomniał sobie o sztandarowych gangsterach galaktyki - Huttach. W nowej trylogii poważnie zaniedbano Jabbę i spółkę i fajnie, że ktoś postanowił to naprawić. W starej trylogii tez ich zaniedbano. Moze z wyjatkiem poczatku "Powrotu Jedi" Pamietam jak w "Mrocznym widmie" ktos wspomina o Tatooine, ze to planeta bez zadnego znaczenia na odludziu. W "Wojnach klonow" okazje sie, ze jest wrecz przeciwnie! Planeta ta ma ogromne strategiczne znaczenie dla obu walczacych stron. A kto chce miec Tatooine po swojej stronie musi zaskarbic sobie przyjazn Huttow... Jakby nie mozna ich bylo podbic O_o Tak wiec bohaterowie dostaja questa odnalezienia kijanki ;/
A kto będzie wprowadzał "chwile humoru" do filmu? Jak to kto? Oczywiscie trojkacik Obi-Anakin-Ahsoka oraz droidy bojowe. O ile teksty Jedi sa naprawde fajne, zwlaszcza uzeranie sie Skywalkera ze swoja padawanka (choc mi to za bardzo przypominalo uzeranie sie z taka jedna...) to, niestety, droidy federacji musialy miec jakies usterki po bitwie o Naboo - za duzo mialy w sobie z Jar-Jar Binksa ;(
A żeby było "śmieszniej" to doda się do tego fochy Padme, że Ani częściej przebywa z jakąś stworką niż z nią?? Fak jeee!!! Minusem filmu bylo pojawienie sie Padme. Plusem, ze nie bylo jej za duzo. Nie wiem czemu, ale z nia jest troche jak z Binksem - im mniej w filmie tym lepiej...
CW w wersji Gendy'ego Tartakowskiego bardzo mi się podobał, bo mimo tego, że nikt się tego po tej kreskówce nie spodziewał, to wniósła coś nowego do zdaje się wyexploatowanego już uniwersum GW - zawrotną, dynamiczną akcję, "zniżenie się" do ukazywania heroizmu zwykłych jednostek (mam tu na myśli wstawki o działaniach szarych, bezimiennych clone troopersów), a nie tylko głównych bohatyrów dysponujących przezajebistymi umiejętnościami. W pelni zgadzam sie z entropem! W kinowej wersji CW jest wiele poswiecenia ze strony klonow, mnostwo akcji, bitew, poscigow, strzelania i wogole. Jednym slowem - sie dzieje. Sa nawet walki na miecze swietlne, ale jakos nie zachwycaja... Podobnie ma sie sprawa z Moca (ja sie bardziej namachalem przed wejsciem na sale). Mam takie wrazenie, ze ludkom, ktorzy robili kinowke sie nie chcialo za bardzo i dlatego nie wykozystali potencjalu jaki daje animacja. Moglo byc o wiele lepiej, mam nadzieje, ze tak wlasnie bedzie w serialu.
Rozleganie się dźwięku w kosmosie, celność broni "laserowych", montaż gdy R2D2 musi przebyć schody.. tak.. wiem o co Ci chodzi. Ja traktuję SW jako kosmiczną baśń, świetną klimatyczną baśń. Mam więc wykochane na to, czy lasery powinny brzmieć w próżni, czy nie, bo oglądam to dla fantastycznego klimatu i magii tej serii. Dzwiek w kosmosie, wybuchy i pozary w prozni, serie z laserow... To juz chyba na zawsze zostanie w filmach s-f. Co nie znaczy, ze nie musza ie one podobac Bardziej denerwujace sa bledy logiczne. Jak to jest, ze Asajj Ventress i Obi walczac ze soba potrafia wyczuc, ze Anakin wszedl w nadprzestrzen, ale zaden z Jedi nie potrafi wyczuc Sitha? O_o
Nie no, w kinówce (slodka Togruneczka - przyp.el_g )nie zginie. Przecież potem mają być przynajmniej dwa sezony serialu. A to nie ona zginela podczas bitwy o Coruscant broniac kanclerza Palpatine przed porwaniem przez gen. Grievousa?
Czego NAPRAWDE brakowalo mi w filmie? Tradycji. Pozadnego intro muzycznego w takt lecacych do tylu napisow (zamist tego mamy nrratora i wstawki animowane) a po nich zjazd prosto z gwiazd w srodek akcji. Tekstow, ktore wydaja mi sie obowiazkowe: "I have bad feelings about this" i "May the Force will be with you". Nie wiem, moze przespalem, choc nie pamietam, abym zasnal. Pozadnej walki na miecze swietlne. Nowa trylogia pokazala co Jedi naprawde potrafia (Ep.I - walka Jedi vs. Darth Maul; Ep.II - Jedi vs. roboty federacji na arenie oraz finalowa walka przeciw Dooku; Ep.III - Obi vs. Ani), stara trylogia zamiast efekciarstwa byla naladowana emocjami (Ep.IV - Obi vs. Vader; Ep.V - Luke vs. Vader; Ep.VI - Luke vs. Vader i Palpatine). Walki w CW byly byle jakie. A przeciez to film animowany, w ktorym naprawde mozna pozwolic uwolnic sie wyobrazni... Jak napisalem wczesniej licze na serial.
Podsumowujac pelnometrazowy "Clone Wars" mozna okreslic go jako calkiem znosna przystawke do glownego dania, w ktorej kazdy znajdzie cos dla siebie. Niestety znajdzie tez cos czego nie lubi. Przynajmniej taka byla moja przystawka.
Buc... siedzi sobie na wyspach i ma wszystko wcześniej... Tak, zazdrosny jestem. :>
No nic, jeszcze niecały miesiąc.
Zmartwiłeś mnie tym brakiem sztandarowych elementów i tekstów. Ale i tak pójdę.
A to nie ona zginela podczas bitwy o Coruscant broniac kanclerza Palpatine przed porwaniem przez gen. Grievousa? Nope. To była Shaak Ti - dorosła Togrutka, mistrzyni Jedi zasiadająca w Radzie. Niewątpliwie wzór do naśladowania dla Ahsoki, ale z pewnością nie ta sama postać.
Buc... siedzi sobie na wyspach i ma wszystko wcześniej... Buc... Siedzi sobie w puszczy i ma normalny dstep do neta. Tez jestem zazdrosny. A poza tym nie wszystko
No nic, jeszcze niecały miesiąc.
Zmartwiłeś mnie tym brakiem sztandarowych elementów i tekstów. Ale i tak pójdę. Miesiac? Mnie doszly sluchy, ze w PL mialo byc wczesniej... Ale pewnie dystrybutor szykuje dubbing, dlatego te opoznienie A co do zmartwien. Druga czesc tematu to "Legenda trwa..." i mysle, ze tu jest Jar-Jar pogrzebany. Nowe CW legenda raczej nie zostanie, a jesli przymknac oko na ograne motywy z poprzednich czesci to film oglada sie nawet fajnie. Problem polega na tym, ze oko nie bardzo chce wspolpracowac, a brak ogranych motywow okazuje sie czyms wiecej niz tylko brakiem wisienki na torcie...
Nope. To była Shaak Ti - dorosła Togrutka, mistrzyni Jedi zasiadająca w Radzie. Niewątpliwie wzór do naśladowania dla Ahsoki, ale z pewnością nie ta sama postać. No wlasnie nie bylem pewien. Serial widzialem tylko raz jakis czas temu. Najwyrazniej trzeba skoczyc do sklepu i odswierzyc sobie pamiec (prostsze niz zalatwienie normalnego neta).
Nie napalałem się. Nie było wielkiego entuzjazmu. Szedłem nastawiony neutralnie, zupełnie jak nie do Gwiezdnych Wojen. Wydawało mi się, że będzie to 1,5 godziny przeciętnej opowiastki ze świata SW. I wiecie co...? Pozytywnie się rozczarowałem. Powiem więcej: Clone Wars to naprawdę dobry film. 1. Pierwsze o czym można napisać to kreska animacji. Nieco karykaturalna, ale dobrze oddająca postacie i świat. Kto oglądał Clone Wars w TV (serial puszczany na Cartoonie), ten już się pewnie przyzwyczaił. 2. Fabuła obraca się wokół porwania syna Jabby, który prosi rycerzy Jedi o pomoc. Ten kto zawrze sojusz z Jabbą, będzie mógł dowolnie przemieszczać wojska w Odległych Rubieżach, kontrolowanych przez Huttów. Niby jest to oś fabuły, ale tak naprawdę jest ona pretekstem do pokazania wątku uczennicy Anakina - Ahsoki Tano. Właśnie starcia charakterów Anakina i Ahsoki są tu najciekawsze, ogólnie wg. mnie bardzo pomyślnie udało się autorom wprowadzić nową, ciekawą postać. 3. Kolejna rzecz: wojna. W wielu miejscach CW przypominało najnowsze filmy wojenne Sceny walki oddziałów klonów są naprawdę mocne, dopiero teraz widać jak regularną rzezią były Wojny Klonów (to już nie tylko potyczki na miecze świetlne, no i przede wszystkim nie ma już super-nadnaturalnych mocy Jedi, jak rzucanie setkami statków przez Yodę czy coś takiego), i co więcej kinowy CW pokazuje to dużo lepiej niż serial Tartakovskiego. 4. Muzyka! Zdecydowanie podoba mi się dużo nowych utworów. Przy niektórych motywach oddalono się od klasycznej, znanej nam już muzyczki, dzięki czemu mamy sporo nowych, ciekawych dźwięków. 5. Co mi się nie podobało: Gagi z droidami. Ok, były całkiem śmieszne ale sądzę że jeden by wystarczył w zupełności. Niestety zafundowano nam ich całe mnóstwo, przy czym po godzinie oglądania pytałem się sam siebie, jak armia tak tępych droidów mogła stanowić jakiekolwiek zagrożenie. Podsumowując: Film zdecydowanie polecam! Pomimo drobnych uchybień, wciąż czuć magię i myślę że jest godnym uzupełnieniem świata Gwiezdnych Wojen.
Ps. Byłem na wersji z napisami, więc nie wiem jak bardzo tragiczny jest dubbing
Połączyłem temat z już istniejącym na ten temat - Wolv
Na filmie jeszcze nie byłem, ale pracuję w kinie, więc mogę dorzucić swoje trzy grosze - nie wiem, jak wygląda oryginalna wersja językowa, ale stanowczo odradzam pójście na dubbingowaną - nasi cudowni aktorzy (ci, co zwykle zresztą) robią z Gwiezdnych Wojen swoimi głosami bajeczkę dla dzieci - jak to też przy pierwszych dwóch częściach Sagi było. niby to jest film animowany i w ogóle, ale gdzieś gubi się jego gwiezdnowojenny wyraz, kiedy słyszy się te dialogi po polsku. Piszę to, co prawda, na podstawie kilku scen, które widziałem, ale że udział brali w nich główni bohaterowie, można chyba rozciągnąć wnioski na całę "Wojny Klonów".
mi się podobał film. był taki jaki miał być. bajka dla dzieci z polotem. bo powiedzmy sobie szczerze ten film nie jest skierowany do 20,30++ letniego fana gwiezdnych wojen, a i w tym przypadku uważam same filmy za dodatek do szerokiego wachlarza doskonałych mediów o tym świecie. film widziałem 4 razy i mi się podobał. jak ktoś oczekuje super realistycznego podejścia niech sobie daruje, dubbingu też nie polecam (zgadzam się z Zoorem). odemnie film ma **** (4 gwiazdki - to bardzo duzo)
/offtopic: tęsknie za dobrym symulatorem z SW , a tu nawet SW:TFU nie wyjdzie na PC mimo ze posiadaja wersje na tą platformę
SW:TFU jest z dupy. Grałem na PS3 i to jakiś anime-manga-dragon-ball-bleach a nie gwiezdne wojny...
Przeniesienie TIE fightera za pomocą mocy... no jeszcze... ale przecięcie idealnie na pół miczem AT-ST to po prostu przelało czarę głupoty...
Albo złapanie w force gripa całego Star Destroyera... po prostu spełzłem... Gra dla tych co tylko mówią że są fanami SW, a nie "czają" klimatu.
Tja, od bohatera TFU mógłby się spokojnie uczyć Yoda... i ten miecz w takim razie też musiał być jakiś super-uber, skoro tak sobie przeciął imperialnego człapacza. Ale żeby nie robić kompletnego offtopu - w Clone Wars też są takie efekciarskie zagrywki, czy film jest dość wyważnoy, jeśli chodzi o przyprawienie go klimatem?
(...) powiedzmy sobie szczerze ten film nie jest skierowany do 20,30++ letniego fana gwiezdnych wojen (...) mi się podobał. No to ja czegos nie rozumiem - skoro film nie jest w Twojej kategorii wiekowej i nie jest dla fanow SW to co Cie w nim tak urzeklo?
Odemnie film ma **** (4 gwiazdki - to bardzo duzo). A te 4*, ktore przyznales to w jakiej skali?
SW:TFU jest z dupy. Grałem na PS3 i to jakiś anime-manga-dragon-ball-bleach a nie gwiezdne wojny... Masz cos do DB? ;[ A o SW:TFU zalozcie sobie osobny temat, ten jest o SW:CW
Ale żeby nie robić kompletnego offtopu - w Clone Wars też są takie efekciarskie zagrywki, czy film jest dość wyważony, jeśli chodzi o przyprawienie go klimatem? Jak dla mnie to jakos malo Mocy bylo w CW ;/ A jak juz byla to jakas taka nijaka ;\ A mogli chlopcy wykorzystac mozliwosci jakie daje animacja i popuscic wodze wyobrazni o wiele bardziej...
No był żem.
Nie czytałem wczesniej topicu (zaraz to zrobię), i tak, nie sugerując się Waszymi wypowiedziami, napiszę to co myślę: (będą niewielkie spoilery, będę je umieszczał w nawiasach kwadratowych, jesli czytacie wolniej niż myślicie to dacie radę omijać )
Po pierwsze, film jest dość infantylny, i mimo tego, że całe GW są in fantylne, a tu mamy do czynienia z bajką, to i tak trochę przesadzili. Fabuła jest moim zdaniem strasznie naciągana [wielki szefu Jabba praktycznie na słowo honoru uwierzył Dooku, a dowód jaki mu ten dostarczył też był raczej watpliwej jakości].. w filmie by to nie przeszło, w bajce "tylko" razi po oczach.
Pod względem technicznym kanciaste postacie i proste tekstury mają swój pewien urok, ale przy niektórych "zblizeniach kamery" wychodziły pixele - a siedziałem w ostatnim rzędzie Poza tym ruchy postaci były bardzo nienaturalne. W dzisiajszych czasach można sie było bardziej postarać, a motion capture to na pewno nie był. A Joda wyglądał jakby miał nie uszy, a rogi. Kolejna nowe odkrycie się pojawiło w kategorii fizyki panującej w GW - teraz statki kosmiczne oprócz grawitacji generują takze przeciazenie boczne, które pozwala na, jakze przydatne, rzucanie pasazerami po całym pokładzie przy ostrych manewrach w kosmosie. Na pewno musiano się natrudzić nad tą technologią, bo pole grawitacyjne działające cały czas w kierunku podłogi statku, brak grawitacji, oraz punktu odniesienia w która stronę własciwie powinno rzucać, by na to nie pozwoliło.
Pozytywnie mnie zaskoczyła ścieżka dźwiękowa. Jak pisałem wcześcniej, spodziewałem się kolejnej porcji patetycznych męskich chórów cerkiewnych, a tym czasem muzyczka była bardzo orginalna, wpadająca w ucho, i przy tym nie wychodząca na pierwszy plan filmu. Słowem idał.
Zdziwiło mnie bardzo, że z młodą torgunką nie stało się to co myslałem, że się stanie [czyli nie zginęła] - czyżby kolejne części się zapowiadały? Nie znam niestety pozafilmowego uniwersum GW, żeby znać jej historię. edit: aaa, bo to ma serial być. No to i tak zginie /edit
Największy minuch, jak stąd do willi Lucasa, jest za relacje Anakin-Ahsoka (czyli jego padawanka). Dialogi między nimi do prawdziwa żenada, dogryzają sobie na siłę i bardzo wymuszenie, wiekszość tekstów, mimo założenia, wcale nie jest zabawna, a te co są, to chyba tylko dzięki statystyce, że w końcu którys musiał trafić się śmieszny. Poza tym kilka razy myslałem, że zaraz zaczną się całować. Jest to moim zdaniem największy ból tego filmu. Miało być chyba wzorowane na relacjach Anakina z Obim (zwłaszcza to całowanie ), ale nie wyszło.
Napsioczyłem, ale ogólnie bajkę uważam za dobrą, była pełna akcji, wprowadziła nową ciekawą postać do serii, jakby wyłączyć tryb "czepiacza" to przyjemnie by sie ją oglądało. Z pewnością drugie podejście, już w domku, pozwoli mi na to.
ps. byłem na wersji z napisami. O dziwo w kinie mieli dwie do wyboru. Dzięki temu weszliśmy na pusta salę (na dubbingu był prawie komplet) i mogliśmy spokojnie wypić piwo