UFO: Afterlight

Katalog znalezionych fraz

UFO: Afterlight

Erotyka â strony, Obrazki i wiele wiÄcej na WordPress

Zapewne wielu z nas pamięta czasy kiedy to seria UFO rządziła na blaszkach i takie tytuły jak:
UFO: Enemy Unknown
X-COM: Terror from the Deep
X-COM: Apocalypse
X-COM Interceptor

mogą wywołać dreszcz pozytywnych emocji ;]. Ale do rzeczy - trafiło mi się UFO: Afterlight i muszę powiedzieć, że jestem bardzo ale to bardzo pozytywnie zaskoczony wykonaniem samej gry, jaki jej grywalnością.

Bowiem oprócz samych aspektów gry taktycznej (jak na UFO czy X-COM przystało) i exterminacji wszelakiej maści obcych na terenie Marsa (bo tam przenosi się akcja po zniszczeniu Ziemi przez obcych).

Mamy jeszcze całą gamę zmartwień do opanowania jak: rozwój i nieustanne ulepszanie / powiększanie głównej bazy (jej utrata kończy rozgrywkę).

Musimy również prowadzić nowe badania nad różnymi technologiami aby mieć stałą przewagę nad przeciwnikiem (najważniejsze są skafandry).

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze produkcja rzeczy które wymyślimy w laboratorium oraz produkcja rzeczy eksploatacyjnych - magazynki, broń, skafandry.

Ponadto wszystko co zdobędziemy na wrogach możemy składować w magazynie ... ale wiadomo, że miejsce na stacjach jest cenne - tak też za dużo tych "artefaktów" zgromadzić się nie da (do momentu rozbudowania bazy i samego magazynu). Wszystkie zdobyte rzeczy odblokowują jakieś konkretne badania nad technologiami obcych.

Zarządzanie zasobami ludzkimi jest wręcz kluczowe w tej grze - nie można sobie pozwolić na utratę kogokolwiek z zespołu!!! dlatego, że nie ma szansy na bieżące uzupełnianie personelu ... (oczywiście dostaniemy posiłki ale dopiero dużo, dużo później w grze po nawiązaniu kontaktu z niedobitkami na Ziemi). Każdy człowiek ma jakieś predyspozycje - jedni są tylko żołnierzami, a inni tylko naukowcami - ale bywają kombinacje na naukowców / techników, techników / żołnierzy, naukowców / żołnierzy. A najfajniejsze jest w tym, że do niektórych zdań trzeba brać np. technika do drużyny aby mógł zabawić się np. w galaktycznego sapera i wysadzić konkretny obiekt (żołnierze nie posiadają uzdolnień technicznych). A ludzi w bazie jest jak na lekarstwo bo trzeba dokonywać nowych odkryć (naukowcy), produkować nowe przedmioty (technicy), stawiać nowe pomieszczenia (technicy ze specjalizacją), wznosić nowe przyczółki na konkretnych terytoriach Marsa (również technicy ze specjalizacją geologii), pozyskiwać surowce z nowych terytoriów (znowu technicy ze specjalizacją tym razem w paleontologii). Dopiero w późniejszej fazie gry można konstruować roboty które nieco odciążą żołnierzy w walkach o terytoria. Dodatkwowo na nowych terytoriach możemy wznosić różne budowle - w zależności co odkryjemy w w laboratorium - różne kopalnie, stacje radarowe, oraz co najciekawsze stacje terraformacyjne - powodują zmianę krajobrazu marsa w czasie rzeczywistym np. walczymy o jakieś terytorium przed postawieniem stacji - klimat iście marsiański - czerwona ziemia, kamienie etc. po postawieniu i np. powtórnej walce o to terytorium - mamy sposobność zaobserwowania rozrost marsiańskiej odmiany roślinności - na początku nieśmiały, skromny, słowem po malutku - ale gdy powrócimy tam za dłuższy czas to możemy zastać iście rajskie ogrody - wszędzie zielono i roślinność wręcz rozkwita - zmiany te można śledzić z poziomu podglądu globu i terytoriów. Nieźle nie ? ;].

Naturalnym jest w serii ufo, że można tworzyć oddziały i odpowiednio je uposażać - dlatego nad ty nie będę sie rozpisywać. Dodam tylko, że zabawek / pukawek jest w grze całe mnóstwo - ziemskich / retikulariańkich (jedna z ich frakcji napadła ziemie) / zwierzo-ludzi / robotów strażników etc.

Natomiast novum w tego typu grach jest dyplomacja ... o ile we wcześniejszych częściach można / trzeba było tylko i wyłącznie exterminować nowych wrogów - tak tutaj można się z nimi dogadywać, zawierać pokoje, sojusze - handlować etc.

A frakcji jest sporo - pograłem 5 godzin i już mam ich ponad 6

retikularianie - pierwsza frakcja jaka znamy w grze - to oni nas sprowadzili na marsa i pomogli w budowie bazy.

roboty strażnicy - frakcja i nie frakcja - po prostu obudzone maszyny strażników marsa. Ni jak nie można się z nimi porozumieć - przynajmniej na razie - za to można wykorzystać ich wraki do budowy własnych robotów.

zwierzo-ludzie - frakcja dosyć prymitywnych istot - co prawda mają pistolety i wszelkie bajery - ale zachowują się jak tribale z Falouta

. Dosyć słabi i posiłkują się różnymi bestiami - pełzakami, pająkami, toczakami etc. Mnie się nie udało z nimi porozumieć.

ludzie-fanatycy - po nawiązaniu kontaktu z ziemią, ta frakcja odzywa się jako pierwsza - na początku proponują wymianę naukową ale do samej wymiany nie dochodzi. (coś jak armia Mastera w Falloutcie ;])

ludzie-niedobitki - okazuje się, że to jest właściwa frakcja do nawiązania kontaktu i otrzymywania wsparcia - od początku dzielą się z nami wiedzą i dostarczają wspracie jako surowce i później ludzie.

retikularianie-prawdziwi - okazuje się, że ich pierwsza frakcja to jakiś ekstremistyczny odłam i samowolnie zaatakowali ziemię bez porozumienia z nimi ... tak jasne - od tego momentu eksterminuje ich tak samo jak tych pierwszych ;].

oraz ciekawostka - pojawia się frakcja marsiańska - marsianie żyją! i się budzą ;] ale o tym może nieco później ;]

Obsy, powinieneś zacząć od UFO Decydujące Starcie, to wcześniejsza część. Nie ukończyłem jej jak wiele innych UFO jeszcze, ale już zjadła mi chyba ładne 100 godzin!

No i apropo Retikulan... chyba zapodałes mi spoilera, heh. W Decydującym Starciu wojna z Retikulanami to główny wątek gry.

Heh nie wiedziałem, że akcja poprzednich gier tak się ściśle zazębia ;]
Ale mi smaka narobiles!

W dwa pierwsze UFO sie nie zagrywalem. Za to X-COM Apocalypse to walkowalem na okraglo. Po zlych recenzjach X-COM Interceptor i chyba jeszcze UFO: Aftermath (nie pamietam dokladnie) nawet do tego nie podchodzilem w rekawiczkach i gazmasce.

Czym predzej sobie skombinuje i poddam ocenie!

To które ja mam to UFO: Aftershock. Nie grałem w Aftermath i tez słyszałem nie najlepsze opinie, ale już w Aftershock było wiele smaczków ze strego UFO i tych z nowego. Zasadnicza różnica podejżewam jest taka, że w Aftershock (Decydujące Starcie) w odróznieniu od starego i nei wiem jak od tego następnego, latało się tzw. Laputą - taką orbitalna bazą z której wysyłało się swoje oddziały na tereny w których trzeba było wykonać misje. Dyplomacja, buodwa fabryk itp. szmery bajery już w Aftershocku były... ale nei wiem w jakim stopniu podobne do Afterlight'a - jak by nie było ziemia a mars to raczej różne środowiska.

No nie powiem - gra w moim osobistym rankingu zbliżyła się grywalnością do Fallouta ;] bo zaraz za nim jest Freelancer ;]
Tz. nie wiem jak ta nowa, ale mnie Aftershock zmęczył po wielu godzinach grania gdy jeszcze nie było widać końca a misje zaczynały się za bardzo powtarzać. W Aftershocku niestety na początku różnorodne mapy, po tych kilkudziesięciu godzinach zaczynały się powtarzać nad wyraz za często i to co było na początku olbrzymią zaletą, później zaczęło nużyć schematycznością... Walki były inne ze wzgledu na to, że żołnierze byli inni, bardziej rozwinięci, ale i tak zawsze - lądowanie w tym punkcie, w tym punkcie oddział zabezpiecza, tam posłać oddział na zwiad, obrona przed pierwszą falą, szybki atak, obrona, opskrzydlenie itp. itd. Mam nadzieję, że zwiększyli ilośc map lub chociaż wzorem poprzednich X-com'ów wprowadzili losowość. :]

EDIT: Nie wiem czy to zawarli w patchu jakimś z Aftershocka, ale mam poprawioną wersję językową. Ta firma na mojego maila z bugami w tłumaczeniu przysłała mi poprawiony plik językowy - szok!

losowość jest duża - owszem mapy się powtarzają, ale żadna kolejna rozgrywka nie powinna być identyczna ...
Hm co do UFO: Kolejne Starcie (który chyba posiada oddzielny temat) jest grą bardzo light'ową jak na serie ufo. Największymi jej wadami były : Brak możliwości rozbudowania, który zamienili na wybór pomiędzy czterema rodzajami baz: Wojskową - z niej startują oddziały Naukowa - tutaj odbywają się badania nad artefaktami Techniczna - Umożliwia produkcje przedmiotów/broni opartych na technologi Obcych. No i nowych siedzib nie możemy kupić, ale "odbić" (moim zdaniem bardzo dobry pomysł).
Jednak najbardziej nie spodobały mi brak wyboru pomiędzy trybem turowym/ rzeczywistym, raczej kiepsko zrobione tereny na spotkania losowe, są jak na mój gust za małe no i często się zdarza że teren jest na tyle płaski przez co już na samym początku widzimy 3/4 transagentow, i te bitwy w wrakach zestrzelonych ufo... Wyrzutnie rakiet obcych zadają bardzo duże obrażenia, a w ciasnym statku trudno uciec poza jej rażenie (dużo "pokręconych" tuneli)
To tyle z minusów, reszta w sumie zalicza się na plus

Hm czy w tym nowym UFO dodali w końcu tryb turowy ? tego mi najbardziej brakowało w pierwszej części...
W najnowszym UFO jest tura ... ale wygląda ona nieco jak "Aktywna tura" bowiem nie ma tutaj podziału na ruch typu "raz ja, raz komputer" wszystkie ruchy odbywają się w tym samym czasie i wszystkie na raz tzn. mamy do dyspozycji zespół max 7 osobowy i wszystkie postacie zarówno nasze jak i wrogie poruszają się jednocześnie - o ile tego chcemy. Turę / ruch zatrzymuje się spacją albo poprzez dotarcie naszej jednostki na z góry ustaloną pozycję.

Ogółem gra świetna - tyle, że nieco nudzą poniekąd te same "losowe" mapy, które defacto są losowe ale jak się rozegra 160 bitew o np. obronę własnego terytorium zaczyna się dostrzegać pewne powielające się mapy. Ze smaczków dodam, iż w momencie kiedy zaczynamy pracę nad terraformowaniem Marsa wszelkie bitwy przed rozgrywają się na terenie czysto pustynnym, a jeśli za jakiś czas wrócimy w dane miejsce / terytorium np. broniąc je i działa tam stacja terraformacyjna - zobaczymy iż zaczyna porastać ona "trawą" i pojawiają się pomniejsze rośliny.
Jak na razie, to grałem w X-Com: Ufo Defence, X-Com: TFtD i X-Com: Apocalypse.
Ten ostatni najbardziej podobałby mi się z całej serii, gdyby nie dwie rzeczy - broń, która zadaje o wiele mniej obrażeń niż w dwóch pierwszych częściach (ukłon w stronę fanów RTS?) i to, że gra była niedokończona.
jaka bron masz na mysli? toksyny a,b,c? czy disruptor'y? owszem w czasie rzeczywistym mialy p[owera (zwlaszca toksyny przebijajace pole silowe)

Ale zawsze mozna grac w turowym i nie ma juz tego bonusa jak korzystanie z dwoch broni jednoczesnie przez agenta X-COMu
Jeszcze raz polecam - gra ma podobno kilka zakończeń - na razie znane mi są 2 - oczywiście zakończenie z porażką (czyli obcy zdobyli nasze HQ) oraz zakończenie po dokonaniu terraformacji marsa (poziom około 80/90% podobno różnie z tym bywa) oraz wykończenie rasy Zwierzoludzi.

jaka bron masz na mysli? toksyny a,b,c? czy disruptor'y? owszem w czasie rzeczywistym mialy p[owera (zwlaszca toksyny przebijajace pole silowe)
Ogólnie - zaczynając od broni plazmowej, przez laserową, wszystko mniało o wiele mniejszy power (momentami nawet 3 razy mniejszy niż w Ufo) - po prostu taka rozgrywka w stylu C&C a nie Ufo (gdzie było słynne tup tup tup tup tup tup... BLAM! AAAAARRGH!).

Ale zawsze mozna grac w turowym i nie ma juz tego bonusa jak korzystanie z dwoch broni jednoczesnie przez agenta X-COMu

Ja miałem przyjemnośc grać w dotychczas wszsytkie części UFO, prócz najnowszej odsłony: Afterlihta). O tym, że UFO:Enemy Unknown do dzisiaj bije rozwiązaniami i grywalnością wiele produkcji nie będę się nawet rozpisywał, ani o tym jakim dnem jest 'powtorne starcie'. Jednak mam kilka uwag co do Aftershock (Decydujące Starcie), ponieważ tak jak część z przedmówców poświęciłem grze już sporo czasu i mam co do niej kilka uwag.
Gierka jest naprawdę wciągająca, rozbudowana i świetnie rozplanowana. Po prostu siadasz, i nagle mijają 4 godziny nie wiadomo kiedy - a to ogromny plus dla autorów. Widzę, że ta samą drogą poszli w Afterlighcie. Rozbudowa bazy, odkrywanie nowych technologii, szkolenie i wyposażenie drużyn bojowych to czysta przyjemność. Kłopot zaczyna się w momencie rozgrywania walk, przy których ręce opadają. Tereny na których toczą się walki są extremalnie nieciekawe, powtarzalne, schematyczne. Po kilkunastu walkach widziało się (niemal) wszsytko co w tej kwesii zaprojektowali autorzy i zaczyna wiać NUDĄ. A to w grze, której osią jest rozgrywanie batalii jest niedopuszczalne. Już X-COM oferował nieporównywalnie ciekawsze tereny rozgrywania walk. Dodatkowo same walki, w których nasi żołnierze widzą wroga dopiero jak na niego wejdą, beznadziejne projekty przeciwników i schematyczność ich rozmieszczenia sprawia, że po 20-30 godzinach gry człowiek z bólem zaczyna rozgrywać batalie.
Osobiście nie wytrwałem do końca, nie będę spoilerował, ale wytrwałem z uporem naprawdę długo, choć z zaciśniętymi zębami. Gdybym nie był fanem poprzednich odsłon wątpię, żebym przeżył tydzień z Aftershokiem na dysku. A jeżeli słyszę, że w nowej odsłonie jest to znowu bolączka - to ja podziękuję.
Tak arcy bardzo uciążliwe to nie jest - jeśli chodzi o powtarzające się mapy ... a wrogów nie widzi się dopiero po wejściu ... nasze postacie z dużą percepcją są w stanie "wykryć" na słuch ;]
No z tym widzeniem wroga dopiero jak się na niego wejdzie to też nie do końca tak jest moim zdaniem. Chyba ze się gra bez pauzy i bez zwolnienia czasu, bo wtedy to rzeczywiście idzie się idzie a tu nagle pytajnik "?" zmienia się w strzelającą lub rzucającą się postać. :] Przy ostroznym, powolnym graniu to tylko niektórzy są niewidoczni... z drugiej strony, wiele jednak razy nawet to że zauważyłem postaci nie dawało wiele możliwości na reakcję i ogólnie ja musiałem grać bardzo ostrożnie. Jak pisałem wyżej przyczułek, obrona, zwiady, ataki oskrzydlające by nie być zaskoczonym od tyłu itp.

ukazał się poradnik GOLowski do w/w gry ;]

No z tym widzeniem wroga dopiero jak się na niego wejdzie to też nie do końca tak jest moim zdaniem. Chyba ze się gra bez pauzy i bez zwolnienia czasu, bo wtedy to rzeczywiście idzie się idzie a tu nagle pytajnik "?" zmienia się w strzelającą lub rzucającą się postać. :] Przy ostroznym, powolnym graniu to tylko niektórzy są niewidoczni... z drugiej strony, wiele jednak razy nawet to że zauważyłem postaci nie dawało wiele możliwości na reakcję i ogólnie ja musiałem grać bardzo ostrożnie. Jak pisałem wyżej przyczułek, obrona, zwiady, ataki oskrzydlające by nie być zaskoczonym od tyłu itp.