Erotyka â strony, Obrazki i wiele wiÄcej na WordPress
Na łamach serwisu dziennik.pl ukazał się dziś wywiad ze Stanisławem Pietrowem - postaci raczej znanej Shamowiczom ;].
Oto fragment:
Dokładnie 25 lat temu losy świata na moment znalazły się w rękach jednego człowieka - gdyby nie stalowe nerwy i zimna kalkulacja Stanisława Pietrowa, który odebrał sygnał o rzekomym amerykańskim ataku rakietowym na ZSRR, światu groziłaby wojna jądrowa. Dziś bohater tamtych wydarzeń jest 69-letnim emerytem, który mieszka pod Moskwą - pisze DZIENNIK.
Początek jesieni 1983 roku to jeden z najtrudniejszych okresów zimnej wojny. Sytuacja gęstniała od kilku lat - w 1979 roku ZSRR wkroczył do Afganistanu, rok później Zachód zbojkotował olimpiadę w Moskwie. Na początku września Rosjanie omyłkowo zestrzelili cywilny samolot koreańskich linii lotniczych - zginęło 269 osób.
W poniedziałek 26 września kilka minut po północy na ekranach centrali Systemu Ostrzegania przed Atakiem Rakietowym (SPRN) w zamkniętym mieście Sierpuchowo-15 pod Kaługą zapaliła się lampka alarmowa i napis "start". System poinformował o ataku rakietowym na Związek Radziecki. Zgodnie z regulaminem podpułkownik Pietrow powinien był poinformować Kreml, a Jurij Andropow wydać rozkaz o wystrzeleniu radzieckich rakiet z głowicami atomowymi w kierunku Ameryki ...
a tak mi sie ostatnio przpomnialo o tym panu - ze ciekawe co tam u niego, ale jakos zapomnialem wyrazic swoich mysli na forum....
Sytuacja faktycznie nie do pozazdroszczenia - ale z jednym się nie zgodzę - gdyby to faktycznie były amerykańskie rakiety, to w przypadku ich uderzenia w ZSRR brak decyzji Pietrowa już nie miałby znaczenia - poleciałyby sowieckie atomówki, a potem wszyscy by zginęli - szczególnie w tajnych bazach, których rozmieszczenie znali z pewniścią Amerykanie.