Katalog znalezionych fraz
Erotyka — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress

Dobra zacznijmy to ju¿, bo siê to przeci±ga jak stare gacie

A wiêc historia zaczyna siê od tego ¿e Zorian wraz z Nefashem lec± starym promem tydirium na Nal Hutta, po odbiór pieniêdzy za robotê któr± wykona³ Nefash dla jednego z Huttów. Nieszczê¶liwym zbiegiem okoliczno¶ci po drodze statek wraz z pasa¿erami porywaj± najemnik Szrama i jego wspólnik Salmon. Chc± oni odebraæ nagrodê za Nefasha któr± wyznaczy³a Federacja Handlowa. Jednak i im nie dopisuje szczê¶cie. W okolicach Tatooine ma³y oddzia³ my¶liwców imperium otrzymuje anonimow± wiadomo¶æ ¿e w ich kierunku zbli¿a siê rebeliancki statek. Gdy dochodzi do starcia, zdezelowany tydirium nie ma szans z wytrawnymi pilotami imperium. Ciê¿ko uszkodzony l±duje na Tatooine, w pobli¿u Mos Eisley. Pechowcy nie maj± wyboru, musz± wspó³pracowaæ by ¿ywi uciec z pustynnej planety, a imperium zapewne ju¿ jest na ich tropie.

Po ciê¿kim l±dowaniu i mniej wiêcej "dogadaniu siê", próbujecie ustaliæ swoje po³o¿enie. Wokó³ rozci±ga siê bezkresna pustynia, jednak macie szczê¶cie. W oddali majaczy widok najwiêkszego portu na Tatooine, bagna wystêpku, hazardu i przestêpstwa - Mos Eisley...


- Lepiej chod¼my st±d jak najszybciej. Imperialni mog± siê tu niebawem zjawiæ.
[£apiê w po¶piechu co siê mo¿e przydaæ (wodê, broñ, ew. jakie¶ bardziej warto¶ciowe niedu¿e przedmioty) i wychodzê ze statku]
[Widaæ, ¿e Nefash jest wkurzony, ignoruj±c wszystkich, idzie sprawdziæ stan swojego Statku, próbuj±c znale¼æ uszkodzone elementy. Nastêpnie, wyci±ga z ³adowni ekwipunek przydatny do podro¿y przez pustynie. Ju¿ po kilku minutach jest gotowy do drogi z du¿ym plecakiem w rêku, i karabinem blasterowym przewieszonym przez ramie.]
-Jest kto¶, kto zna t± planetê? Macie pomys³, gdzie mo¿e tu byæ jaka¶ osada?
[Rozgl±da siê po pustyni]
[bliieeee-bpo!] - dobiega odg³os z robota Zoriana, po chwili w bardziej zrozumia³ym, choæ dalej bardzo sztucznie i mechanicznie brzmi±cym jêzyku:

Tatooine - system J11.9: G³ówna planeta w systemie Tatoo. Teren pustynny. Mie¶ci siê w sektorze Arkanis w zewnêtrznych rubie¿ach nieopodal Piroket i Ryloth, oko³o 43.000 lat ¶wietlnych od galaktycznego j±dra. Posiada jednego naturalnego satelitê i dwa s³oñca. Najwiêksze miasto: Mos Eisley. Podajê wspó³rzedne..

Zorian patrzy chwilê dooko³a, przys³aniaj±c sobie rêk± oczy przez pal±cym ¿arem z nieba.

Wygl±da na to, ¿e to miasto jest gdzie¶ blisko, przynajmniej tak wynika z naszego po³o¿enia, jakie wskazuje komputer pok³adowy. Chyba nawet widzê cos w oddali.. chod¼my tam jak najszybciej, mo¿e uda siê zdobyæ jakie¶ czê¶ci do naprawy statku.

Wraca po swój niewielki baga¿, wychodzi parê kroków w pustyniê i odwraca siê na swych towarzyszy.

Có¿, chyba na razie powinni¶my trzymaæ siê razem, przynajmniej dopóki siê st±d nie wydostaniemy. Co wy na to, panowie?


Chyba nie mamy innego wyj¶cia. Chod¼my jak najszybciej do miasta, tam pomy¶limy co bêdzie dalej.
[Rozdaje wszystkim buk³aki z wod±, wyci±gniête wcze¶niej z ³adowni. Ci±gle wygl±da na niezadowolonego]
-Musicie poczekaæ, a¿ zabezpiecze statek. A Ty, [zwraca siê do Zoriana] pomó¿ mi je¶li mo¿esz. W koñcu nie chcesz, ¿eby piasek zniszczy³ go do koñca?
-I jeszcze jedna sprawa, kto teraz rz±dzi? Wkoñcu porwali¶cie moj± maszyne, i jeszcze do niedawna byli¶cie gotowi mnie zabiæ. Rozumiem, ¿e mamy TYMCZASOWY rozejm? [U¶miecha siê ironicznie]
Szrama odwraca siê do Nefasha... [Na jego parszywej twarzy widaæ oznaki rozdra¿nienia]
Módl siê by by³ d³u¿szy tutaj - jak nie bêdziemy wspó³pracowaæ mo¿emy zostaæ niewolnikami...
Szrama czy¶ci swój blaster z kurzu i owija siê p³aszczem. po czym skrzêtnie ukrywa blaster.
Idziemy! Wolê nie czekaæ tu na sondy lub bombowce imperialne..
Proponuje odnale¼æ przemytnika i zmyæ siê z tej planety albo mo¿emy spróbowaæ siê zaszyæ. Tym czasem "spier***ajmy st±d zanim nas co¶ zdezintegruje"

Nefash podczas "obdukcji" statku napotka³ wiele uszkodzeñ. Rozerwane poszycie, przepalony uk³ad sterowania, kompletnie zniszczone silniki l±downicze. Pozatym bez napêdu nadprzestrzennego d³ugo¶æ lotu na najbli¿sz± planetê zajmie kilka lat ¶wietlnych. Albo znajdziecie wszystkie potrzebne czê¶ci i za³atacie poszycie, albo sko³ujecie holownik i naprawicie statek w jakiej¶ stoczni, b±d¼ znajdziecie sobie nowy transport.

Tymczasem nad pustyni± zbieraj± siê chmury...

Szrama siê rozejrza³
i zacz±³ siê smiaæ z³o¶liwym tubalnym ¶miechem przypominaj±cy rechot ropuchy....
No to ja mam pomys³ - we¼my sobie furê od jakiego¶ s³abego kretyna i spieprzajmy... a niech jego zw³oki sma¿± siê na piaskach pustyni...
Albo ograbmy jakie¶ gospodarstwa sprzedajmy ³upy i wynajmijmy przemytnika, tak czy siak ubaw po pachy ... no i mo¿e uda mi siê op³aciæ co nieco za nadwy¿ki Szrama spogl±da na resztê zastanawiaj±cym wzrokiem: Co jest czemu nie idziecie...
Nefash ty lepiej ruszaj dupsko bo potraktujê ciê jak ¼ród³o dochodów.

Szrama spojrza³ ostro¿nie w dal poczym zarzuci³ swoje cooloskie mirror shades
I zacz±³ i¶æ po piasku a jego d³ugi i doci±¿ony na dole p³aszcz zaciera³ jego ¶lady...
Nwfash zmierzy³ Szramê wzrokiem.
-Dobra, Zorian, idziemy. Powinni¶my dzi¶ jeszcze du¿o przej¶æ, wiêc znajd¼ robota, i w drogê.
Po czym za³o¿y³ przygotowany przed chwil± plecak, wzi±³ dodatkowy buklak wody, i ruszy³ ¶ladem Szramy. Po przej¶ciu kilku kroków zatrzymuje siê.
-Zorian, i Ty,[pokazuje na Salmona] chodzcie przede mn±.
Nefash zak³ada przyciemniane gogle pilita, i czeka a¿ towarzysze go wyprzedz±.
- Szrama, nie rozpêdzaj siê tak, najpierw trzeba znale¼æ jakiego¶ 's³abego kretyna'. A jak na razie widzê tylko pustyniê... Za¶ co do ruszania st±d dupska to siê z Tob± ca³kowicie zgadzam.
[Wyprzedzaj±c Nefasha przygl±dam siê z zaciekawieniem na gogle, które zak³ada]
Niebo chmurzy siê. Wzmaga siê wiatr. Zanosi siê na ostr± burzê piaskow±. Radzê siê pospieszyæ. Ju¿ niedaleko...
Szrama i idzie dalej, zas³aniaj±c chust± twarz...
Mamrocze przekleñstwa dotycz±ce pustyni...
Gdy docieracie do Mos Eisley nad pustyni± szaleje burza. Têtni±cy ¿yciem port kosmiczny ca³kiem sie wyludni³. Wszyscy pochowali siê przed wiatrem. Powinni¶cie siê równie¿ gdzie¶ schroniæ. Najbli¿ej was s± Kantyna, Warsztat Querrica i Sklep z czê¶ciami do skraplaczy.
Szrama zaczyna kl±æ i wyzywaæ pustynie po czym wbija siê do Kantyny rêkê trzyma w pogotowiu by w razie niebezpieczeñstw unieszkodliwiæ niedogodno¶ci...
Szrama stara siê nasi±kn±æ mroczn± energi± ojczystej planety Dartha Vadera... napawa ciê cudownym niemal zepsuciem tej planety... Szrama mimo tej czynno¶ci trzyma siê na baczno¶ci... gotowy zabiæ wszystko co odwa¿y siê go podirytowaæ...
Nefash wchodzi za Szram±. Rozgl±da siê po Kantynie, i szuka jakiego¶ niezajêtego stolika. Gdy znalaz³ odpowiedni w rogu pomieszczenia, zaj±³ przy nim miejsce.
Pilnie obserwuje Szrame, i reakcje go¶ci...
-Usi±dziesz, Szrama?
Szrama wygi±³ swoj± paskudn± twarz w paskudny grymas (chyba zaczyna rezygnowaæ z planu zarobkowego) po czym odpowiedzia³:
- Niech bêdzie...
Szrama siê dosiada
i siedzi w milczeniu...
Ca³y czas rozgl±da siê jak drapie¿nik szukaj±cy ³atwego ³upu , starannie kalkuluj±c swoje szanse jak równie¿ potencjalne zagro¿enia...
Zorian wchodzi trochê pó¼niej, bo musia³ odpowiednio zabezpieczyæ przed burza swojego robota, który niestety nie móg³ wej¶æ do kantyny - blaszaki nie s± zbyt mile widziane w takich miejscach. Zostawi³ wiêc go w jakim¶ zadaszonym miejscu w uliczce ko³o baru.
Kiedy Twi'ek wreszcie przekracza próg kantyny, pierwsze swe kroki kieruje od razu do lady, w koñcu widz±c okazjê ³ykniêcia czego¶ mocniejszego. Gdy ju¿ dostaje swojego drinka, znajduje sobie jakie¶ wolne krzes³o i dostawia je do stolika, przy którym siedz± ju¿ Nefash i Szrama.

Panowie, potrzebny nam jest jaki¶ plan dzia³ania. Szramo, widze po twoim zachowaniu, ¿e ju¿ tu musia³e¶ kiedy¶ byæ jak nie tutaj, to przynajmniej w miejscu podobnym do tego. Mo¿e spróbujesz siê dowiedzieæ, jak wygl±da tutaj sytuacja z pozyskaniem - nie ukrywam, ¿e najlepiej jak najtañszym kosztem - kilku brakuj±cych czê¶ci do statku?

Acha, i proszê przestañ zaczepiaæ ka¿dego wzrokiem, nie zapominaj, ze siê ukrywamy. Lepiej nie wzbudzaæ niczyjego zainteresowania.

Szrama rozgl±da siê i patrzy po ludziach
Po czym nachyla siê nad Zorianem:
szept: Masz na swojej g³owie ³owców nagród. Ostro¿no¶ci nigdy za wiele. Nie ufaj nikomu... narazie przeczekajmy burzê, potem co¶ znajdê...
Kantyna têtni ¿yciem. Podczas burzy zebrali siê tam przedstawiciele najró¿niejszych ras. Wiêkszo¶æ nale¿y do galaktycznego pó³¶wiatka. Zatrzymuj± siê tu równie¿ bandyci, piloci i odkrywcy robi±cy przystanek przed wyprawami na krañce galaktyki. Siedz±c w k±cie macie dobry widok na ca³y lokal. Widzicie jak przy jednym ze stolików nagle podrywa siê z krzes³a jaki¶ cz³owiek i co¶ krzyczy na drugiego. Ten nagle wyjmuje blaster i jednym strza³em wypala mu dziurê w g³owie. Wzbudza to tylko chwilowe zainteresowanie bywalców Kantyny i po chwili wszyscy wracaj± do swoich spraw. Jednak przy okazji tego zaj¶cia jeden z was zauwa¿a stoj±cego przy kontuarze mê¿czyznê który bacznie przygl±da siê waszej czwórce...
Patrze siê na niego z odraz±... gotowy rozstrzelaæ go wrazie niebezpieczeñstwa
Mê¿czyzna niezra¿ony przyt³aczaj±cym spojrzeniem Szramy, wci±¿ was obserwuje
Jesli robi to w sposób otwarty, kiwniêciem g³owy zapraszam go do naszego stolika.
Mê¿czyzna podchodzi do was. Przystawia sobie krzes³o do stolika.

-Przejd¼my do rzeczy. Wiem ¿e wasz tydirium rozbi³ siê na pustyni. Daleko nim nie zalecicie. Za niewielk± sum± móg³bym wam sprzedaæ zupe³nie nowy statek którym odlecicie z Tatooine. Co wy na to?
- Co masz na my¶li mówi±c "niewielk± sum±". Czy móg³by¶ okre¶liæ j± bardziej precyzyjnie?
Szrama wykrzywia swoj± twarz w wyj±tkowo szkaradny u¶miech...
nastêpnie pyta:
"Powiesz nam mo¿e sk±d wiesz jak siê tu znale¼li¶my i gdzie siê rozbili¶my czy mo¿e mam pokazaæ dlaczego wiêkszo¶æ moich pracodawców stara³a siê mi nie dawaæ powodów do niezadowolenia ??"

[Patrzê na Szramê i ju¿ chyba wiem co mu chodzi po g³owie...]
...
-Tutaj kto¶ taki jak ja wie wszystko... nawet co robi Imperium - mê¿czyzna wykrzywi³ siê w zgry¼liwym u¶miechu - i z tego co wiem macie szczê¶cie bo lokalne patrole jeszcze o was nie wiedz± - siêgn±³ za pasek i wyj±³ ma³± buteleczkê z której wychyli³ ³yka - radzê uwa¿aæ, jeden z³y ruch i zwali siê wam na g³owê ca³a armia imperialna. Dlatego w³a¶nie mogê wam pomóc wydostaæ siê z tej dziury - wyszczerzy³ szeroko zêby - niech bêdzie... 25 tysiêcy...
Zabija³em ju¿ bardziej pyskate wsze...
powiedzia³ Szrama - jak pewnie wiesz zabijanie to dla mnie ¶wietna rozrywka...
Co¶ czuje ¿e to nie na piêni±dzach ci zale¿y... Albo powiesz czego dok³adnie chcesz albo
zrobie z ciebie kawa³ek spalonego miêsa... Szrama trzyma karabinek tak, aby unika³ wzroku, a zarazem tak by lufa by³a skierowana w stronê przybysza.

Pos³uchaj ty gundarku... móg³bym tu pstrykniêciem palców sprowadziæ garnizon szturmowców który zamieni³ by was w dymi±ce szkielety, wiêc lepiej b±d¼ dla mnie mi³y. I nie wiem o co ci chodzi ale bez 25 tysiêcy bêdziecie uciekaæ z Tatooine na piechotê!
- Ech wybacz, mój przyjaciel jest nieco porywczy... Co do tych 25 tysiêcy, to tyle po prostu nie mamy.
Proponujê wam najtañszy transport w Mos Eisley, nawet czê¶ci do waszego tydirium bêd± wiêcej kosztowaæ. Albo skombinujecie pieni±dze albo... hmm... albo co¶ dla mnie zrobicie...
- Druga propozycja brzmi ciekawiej. Có¿ takiego mieliby¶my zrobiæ. S±dzê i¿ jest to sprawa dosyæ nietypowa, skoro jest warta 25 tysiêcy kredytów...
A ja s±dzê, ¿e szukasz frajerów którzy odwal± za ciebie czarn± robotê. Oceniaj±c koszta naprawy statku, czêsci do niego wynios± o wiele, wiele mniej ni¿ twoje 25 tysiêcy. [mówiê tak, nawet je¶li to nie jest prawda]

I tak ju¿ po uszy tkwimy w bagnie. Nie potrzeba nam lataæ tu i tam wykonuj±c za ciebie jak±¶ robotê, wolimy raczej siedzieæ cicho i nie dawaæ o sobie znaæ imperialistom.

Nie wierzê te¿ w t± bujdê o garnizonach imperium czekaj±cych tylko na jedno twoje skinienie. Kim niby jeste¶? Kanclerzem? A mo¿e samym Imperatorem? Gdyby¶ faktycznie mia³ ich na swoje rozkozy, to raczej nie potrzebwa³ by¶ kilku prostych ludzi do robienia dla ciebie czegokolwiek, a ju¿ tymbardziej do dawania im za to 25 tysiêcy.

Tak wiêc, podobnie jak to juz powiedzia³ mój przyjaciel Szrama, albo powiesz nam o co tu na prawdê chodzi, albo mo¿esz te swoje bajeczki poopowiadaæ Ewokom na dobranoc.

Mê¿czyzna ju¿ co¶ ma powiedzieæ gdy k±tem oka dostrzega w drzwiach dwóch patroluj±cych szturmowców. Jego u¶miech zastyga na chwilê by po chwili powróciæ do poprzedniej szelmowskiej miny:

Jeszcze siê zobaczymy...

Mê¿czyzna wychodzi z Kantyny mijaj±c dwóch szturmowców.
Nefash odprowadza go wzrokiem.
-To mo¿emy miec problemy. On wcale nie musi mieæ w³adzy nad garnizonem...
Rozgl±da siê po kantynie.
-Wystarczy, ¿e ma znajomo¶ci w mie¶cie.
Wstaje, podchodzi do baru, i mówi do barmana
-Masz co¶ mocnego?...(d³u¿sza pauza) Kim by³ ten cz³owiek, który w³a¶nie wyszed³? Strasznie nerwowy...
Wuher bez s³owa stawia na kontuarze szklankê zielonego bulgocz±cego napoju. Po chwili ciszy rzuca:
Kto go wie, jest tu od niedawna. Lepiej siê z nim nie zadawaæ...
Salmon za³o¿e siê ¿e gdyby nie twój nag³y zryw mogli by¶my mieæ ten statek za darmo móg³ by mieæ na skinienie ten swój garnizon ale musia³ by skin±æ....
Szrama pokazuje schowany pod sto³em karabin poczym go chowa tak by nikt nie widzial...
Szrama podchodzi do baru...
Barman daj to co zazwyczaj...
Szrama czeka no swój wypalaj±cy drin...
Tymczasem Zorian z Salmonem zajmuj± siê niby to zwyk³± rozmow±, bacznie obserwuj±c poczynania szturmowców. Siedz±c w lu¼ny sposób na krzes³ach staramy sie wygl±daæ na bywalców kantyny. czekamy a¿ siê skoñczy burza.

do siebie, pod nosem: Ostro¿no¶ci nigdy za wiele..
Szrama siada obok Nefasza i zaczyna rozmowe...
Nefash co ciê sk³oni³o do tego by pomagaæ komu¶ tak hmmm s³abemu jak Zorian z tego co wiem jeste¶ przemytnikem... nigdy nie miale¶ do¶æ tej roboty i nie miale¶ checi siêgn±æ po co¶ wiêcej??
Zamy¶lony patrzy w przestrzeñ za Szram±...
-Nie pomagam mu... Wisze mu kredyty, i nie chce byæ nies³owny...
Patrzy Szramie prosto w oczy.
-Osi±gn±æ co¶ wêcej? Czego wiêcej mi trzeba, oprócz latania statkami. Mam okazje handlowaæ z wp³ywowymi osobami. Dziêki temu, nauczy³em siê wielu rzeczy, i zwiedzi³em kawa³ ¶wiata. To JEST ciekawe ¿ycie, i nie my¶la³em o robieniu czegokolwiek innego.
Poci±ga g³êboki ³yk zielonego napoju. I rozgl±da siê.
-A ty? Czym siê zajmujesz?
Dwójka szturmowców przechadza siê miêdzy stolikami. Podchodz± do was, chwilê przygl±daj± siê Szramie, jednak zaraz id± dalej. Gdy wychodz± z Kantyny w drzwiach mija ich Rodianin. Siada przy stoliku niedaleko was i zagaduje do siedz±cego tam Devorianina. Nefash s³yszy jak ten opowiada co¶ o "jakim¶ zamieszaniu" gdy¿ na obrze¿ach Mos Eisley wyl±dowa³ oddzia³ pustynnych szturmowców...

Burza powoli przemija...
Zawsze mia³em nadzieje na co¶ wiêcej ni¿ najemnik i ³owca nagród ...
Nienawidzê jak mn± siê dyryguje...
Szrama pog³adzi³ jedn± z blizn na twarzy
- To pami±tka po zbyt irytuj±cym pracodawcy
Jak chcesz mogê pomóc ci z tym twoim d³ugiem... przyda mi siê towarzysz znaj±cy siê na statkach i na broni...

Szrama po g³êbszym zastanowieniu odpowiada...

-Nie chcia³ by¶ kiedy¶ mieæ potêgi w³adzy??
- Nie mia³e¶ nigdy chêci pozbyæ siê tak po prostu ludzi którzy ci zagra¿aj±?
- Honor ju¿ jest zapomnian± warto¶ci± a tutaj nawet nie istnia³.. Mo¿e pójdziemy sobie po jaki¶ statek wiesz kto tu sie liczy a kto nie wybierzemy kogo¶ s³abego i se co¶ przyw³aszczymy... W koñcu takie jest prawo natury...

W chwili gdy Szrama zacz±³ mówiæ, Nefash uciszy³ go gestem. Nie s³ucha³ jego wypowiedzi. Wygl±da jakby siê czemu¶ przes³uchiwa³...
-Chyba on jednak ma w³adze nad garnizonem...[powiedzia³ z bardzo powa¿n± min±]
-Powinni¶my st±d wyj¶æ, i to ju¿, reszte powiem wam po drodze...
Wsta³, i zdecydowanym krokiem skierowa³ siê w stronê wyj¶cia.
Szrama wyj±³ nó¿ i na swojej stalowej podrapanej bransolecie wyry³ jeszcze jedn± kreskê...
Niech bêdzie... idziemy....
Szrama pomrucza³.... ju¿ siê postaram, by ten garnizon zmieni³ swego w³adcê....
idziemy....
Niech go tylko znajdê. Upewniê siê ¿e bêdzie umiera³.... powoli...
Tym czasem przyda nam siê ten r4 wystarczy czujnik ruchu i mo¿emy i¶æ... nie zamierzam byæ ³atwym celem...
Gdy wychodzili¶cie z Kantyny, Nefash zobaczy³ jak Wuher pokazuje mu, ¿eby¶cie do niego podeszli.
Szrama da³ upust swojej irytacji paskudnym grymasem... po czym podszed³ do Wuhera... i czeka³ na to co ma do powiedzenia...
Zorian idzie do miejsca, w którym schowa³ robota i ods³ania kawa³ szmaty, którym go przykry³ dla zabezpieczenia przed kurzem i przed z³odziejami, choæ z tymi ostatnimi to akurat ma³y r6 potrafi³ sobie w pewnym stopniu poradziæ sam, a na pewno ju¿ radzi³ sobie lepiej ni¿ jego w³a¶ciciel.

W³±cz akumulatory, mój ma³y, czeka nas droga. Trzeba bêdzie pomyslec o przeformatowaniu twoich numerów seryjnych.. byæ mo¿e jeste¶ zbyt ³atwy do zidentyfikowania.. jestem pewnien jednak, ¿e w tej okolicy nie bêdzie trudno o tego typu us³ugê. Póki co, trzymaj siê w pewnej odleg³o¶ci za nami.
Wuher mówi do Szramy:

Ciê¿ko bêdzie siê wam tutaj ukryæ. Jednak mogê wam udostêpniæ wolny pokój w podziemiach pod Kantyn± za niewielk± op³at±, dopóki siê nie wyniesiecie z planety...
Powiedzmy tak dasz nam ten pokój a w zamian zapewnie wam ¶wiety spokój nie tylko od siebie ale równie¿ i od zadymiarzy ?? hm ??
Znasz moj± reputacje...
Pos³uchaj... z nas dwóch to ty masz wiêkszy problem... w³a¶nie w tej chwili zmierza tu odzia³ wyszkolonych i uzbrojonych szturmowców szukaj±cy "rebeliantów". Radzi³bym zap³aciæ...
-Ile?
Rzuca szybko Nefash
-Byle by to by³o baaardzo bezpieczne miejsce [spogl±da gro¼nym spojrzeniem na barmana]
-Salmon! Zawo³aj mi tu Zoriana...Ale biegiem!
50 z góry - oschle rzuca barman
Nefash powstrzymuje Szrame, od zrobienia czego¶ niestosownego.
-40, wiêcej nie mamy, a jak wszystko ucichnie, to sie zmyjemy.
Rozgl±da siê nerwowo.
Dobra niech ci bêdzie...
Szrama a¿ siê trzêsie ze z³o¶ci ale stara siê opanowaæ
Tak jak ja uwielbiam byæ na przegranej pozycji do licytacji...
Ale je¶li nas oszuka³es radze ci nigdy wiecej nie mrugaæ...
Wuher ignoruje Szramê i bierze 40 kredytów. Prowadzi was do wej¶cia w pod³odze na zapleczu. Idziecie d³ugim w±skim korytarzem przez kilka minut. W koñcu dochodzicie do osobnego korytarza z 4 drzwiami. Barman otwiera jedne z nich i wprowadza was do niedu¿ego acz ca³kiem przyjemnego pokoju. Wychodz±c rzuca do was:
250 jak bêdziecie wylatywaæ...
po czym wychodzi.
Przeczekamy tu ten ca³y syf...
pó¼niej proponuje odwiedziæ czê¶æ przypisan± farmerom.... s± to s³abi ludzie jednak nie przepadaj± za imperium... wiêc raczej nam nie odmówi±...
Skaza podchodzi do lustra i zaczyna siê goliæ swoim no¿em...
-Nienawidzê barmanów nienawidzê piasku... nienawidzê imperium...
- Pieprzone Imperium ju¿ 2 raz mi za skórê zalaz³o ... ich pieprzeni szturmowcy... gdybym mia³ lepsz± broñ....
Szrama zaciska pie¶æ...
Kto¶ ma jaki¶ pomys³ jak z tego bagna siê wyrwaæ czy nadal próbujemy si³±??

Panowie - zaczyna Zorian siadaj±c na kanapie - co s±dzicie o tym ca³ym kolesiu i jego ofercie pracy? Mi wydaje siê on bardzo podejrzany, zw³aszcza, ¿e k³amie, a¿ mu siê kurzy z uszu. Niestety jednak nie mamy znik±d ¿adnej innej mo¿liwo¶ci ucieczki st±d, a odnalezienie nas tutaj przez patrole Imperium to tylko kwestia czasu.

Bierze g³êboki oddech i kontynuuje:

W±tpiê te¿ trochê w nasze bezpieczeñstwo tutaj. Wprawdzie barman w tak znanej knajpie nie powinien nas wydaæ, ale je¶li tylko ma jakiekolwiek d³ugi lub zatargi z Imperialistami, zdradzi nas bez mrugniêcia okiem. Proponujê wiêc tak czy inaczej poszukaæ w miarê bezpiecznej kryjówki na w³asn± rêke, bo na uczciwo¶æ mieszkaj±cych tu ludzi - zerka przy tym na u³amek sekundy w stronê Szramy - ja bym nie liczy³
Szrama rozgl±da siê intensywnie po pokoju i szuka czego¶ nietypowego... nagle siê odzywa...
Przyjmijmy jego oferte...
Nie widze problemu
Daje to bierzemy - mam ju¿ do¶æ imperium...
Na twarzy szramy ukazuje siê ma³y u¶miech ??!!?? przypominaj±cy u¶miech cz³owieka, któremu wszytko idzie wedle planu...
Panowie nie ma siê co zastanawiaæ - spadamy jak tylko mamy okazje...
Macie szczê¶cie. Szturmowcy na razie nie do koñca wiedz± kogo szukaæ. Burza piaskowa zatar³a ¶lady wiêc nawet nie znaj± waszej liczby. Jednak wszystkich legitymuj±, sprawdzaj± kiedy przylecieli no i zawsze znajd± siê jacy¶ ¶wiadkowie...
Tak - wszystko sk³ada siê w logiczn± ca³o¶æ. Znajdzmy tego hmmm... cz³owieka i wyno¶my siê st±d...
Gdy Szrama u¶miecha siê wyra¼niej to niemal wszystkim szczêki na ziemie nie opadaj± szczególnie salmonowi, który nigdy nie widzia³ by szrama siê u¶miecha³...
Ten u¶miech sprawia, ¿e ludzie znaj±cy go d³u¿ej zaczynaj± siê baæ....
Jednak nic nie daje wyra¼nej przyczyny...
Nagle Zorian wyrywa siê z g³êbszego zamy¶lenia:

Czy ta planeta nie jest zamieszkana przez Jawów? Zaczynam sie obawiac o bezpieczeñstwo statku..
Nefash patrzy podejrzliwie na swojego towarzysza.
-Co masz na my¶li...Jak to Przyjmiemy jego oferte?
-Mów o co ci chodzi, bo od tego co zrobimy zale¿y nasze ¿ycie.
W trakcie mówienia Nefash przeszukuje pomieszczenie.
Proste - facet da nam statek... my chcemy siê wynie¶æ... nie zamierzam siê pier**** z imperialnymi ani sekunde dlu¿ej... wola³ bym ich rozpyliæ na qwarki ale skoro nie moge,
to rozs±dniej by³o by siê wynie¶æ. On nam daje statek - nie bêdziemy wybrzydzaæ... Lepsze to ni¿ byæ niewolnikem lub wiê¼niem imperium... to wszystko co powiniene¶ wiedzieæ...
Patrzy ze zdziwieniem na Szrame
-Tylko nie wiem czy to teraz nam siê uda... Jak ju¿ zawiadomi³ Imperialnych...
Twarz sie rozchmurza.
-Chocia¿, jak mu zale¿y na tym zadaniu, i nie mo¿e prosic o pomoc nikogo w tym me¶cie, to mo¿e ma to jaki¶ sens...
Zaczyna chodzic od ¶ciany do ¶ciany, i w zamy¶leniu mówi:
-Trzeba go tylko znala¼æ, i nie doprowadziæ do walki.
Zatrzymuje siê nagle
-Mamy wybór, próbujemy go namowic, albo bedziemy musieli jako¶ zdobyæ duu¿o kasy, ¿eby kupiæ czê¶ci od handlarzy...A to nie bêdzie ³atwe, bo mo¿liwe, ¿e ju¿ wiedz± kogo szukaæ.
Patrzy uwa¿nie na towarzyszy
-Co chcecie robiæ?

- Ja bym przysta³ na propozycjê Szramy. Jego plany zwykle przynosz± korzy¶ci, tak samo mia³o byæ z porwaniem Waszego statku. [po tym zdaniu lekko siê u¶miecham] Czasem jednak pojawiaj± siê problemy, na które nie mamy wp³ywu.
Nefasz twój prom pewnie zosta³ rozniesiony ju¿ przez imperium...
Nie ma co liczyæ na naprawe, chocia¿ mo¿emy spróbowaæ. Wiem jak maskowac siê na pustyni, ale wolê nie my¶leæ jak mo¿e siê skoñczyæ ta wyprawa... mamy ma³o amunicji pe³no imperium...
Desert troopers... nie mamy przewagi nie znamy zamiarów wroga... poza tym czê¶æ z nas nie nadaje siê do wlaki... tu skaza popatrzy³ na Zorina...
Wiesz co Nefasz przeceniasz tego cz³owieka raczej nie by³ imperialnym... ale fakt ¿e tutaj nie znaj± mojej z³ej s³awy mnie przyjemnie zaskakuje...
Wreszcie mam spokój... hmm
Pierwsza zasada tutaj nie okazuj s³abo¶ci bo to wykorzystaj±...
mamy tego r6 moze da siê jako¶ go wykorzystaæ...
Wrazie czego on jest 1 a ja jestem szybki. Owarowaæ siê w tym pomieszczeniu nie jest trudno, musz± wchodziæ partiami po 2 - nie op³aca siê im nas tu zaskoczyæ...
Proponuje trzymaæ siê ciasnych zau³ków... ja z przodu Nefasz z ty³u...
Maj± przewage liczebn± i otwarty teren - to ich zywio³. Nas jest mniej. Trzeba wykorzystaæ to, ¿e w ciasnych korytarzach nie mo¿na unikaæ strza³ów i trzeba i¶æ gêsiego...
Zastanawiali¶cie siê czemu imperium jest tak wra¿liwe na t± planete??
-To bêdziemy musieli go jako¶ znale¼æ...
-Zorian, ³ap [rzuca zabezpieczony pistolet blasterowy Zorianowi]
mo¿e siê przydaæ.
[siada]
-Poczekamy, a¿ siê troche uspokoi, a pó¼niej wychodzimy
[zaczyna czy¶ciæ swój karabin, i mówi cicho, ale tak, ¿eby wszyscy s³yszeli]
-Zastanawiali¶cie siê, co bêdziemy robiæ pó¼niej? [patrzy po kolei na ka¿dego]
-Dok±d polecimy? [z powrotem patrzy na blaster, i nuci pod nosem melodiê]
Nie musimy szukaæ skoro raz jusz naz znalaz³ zrobi to ponownie bez wiêkszego trudu...
Nie jest to zastanawiaj±ce ¿e ta planta ma dziwne anomalie ??
Z tego co wiem midichloriany s± przejawem ¿ycia i ich liczba jest sta³a na ka¿dej planecie.... tutaj prawie nic nie rosinie prawie nie ma ¿ycia... ale 2 najwiêksi jedai w³a¶nie tutaj siê wychowali.... nie czujecie czego¶ miêdzy wierszami imperium nie lubi sobie robiæ wrogów tutaj...
Nie zaryzykuje otwartej wojny.
Szrama g³adzi jedn± z blizn na twarzy sprawdza swój karabin po czym przedmuchuje z kurzu....
- Kur** mam do¶æ czekania ide...

Zorian patrzy zdumiony na rzucony mu blaster

To takie niecywilizowane.. niestety jestem zmuszony ci to oddaæ, Nefash.. nawet nie wiem jak to siê w³±cza.. jeszcze bym postrzelil kogo¶ z was. - k³adzie broñ na stole, udaj±c, ¿e nie widzi zdegustowanego wzroku Szramy - mam mojego R6 w razie czego. Wracaj±c do sprawy - ile checie tu czekaæ? Mo¿e jeden z nas wyjdzie zobaczyæ siê z tym cz³owiekiem od zadania? W pojedynke bedzie siê ³atwiej ukryæ.

Nie ukrywam, ¿e mam na mysli Szramê, który ju¿ jak widzê i tak zbiera siê ku wyj¶ciu
Nie ura¼ siê ale ty siê do tego nie nadajesz... pojm± ciê i zmusz± do mówienia nim zd±¿ymy ucieæ z tego pomieszczenia.... zreszt± nie mam zamiaru siedzieæ bezczynnie...
Ide siê z nim zobaczyæ...
Szrama wychodzi do¶æ energicznym krokiem starannie ukrywj±c swój karabin nim przekroczy próg...
Mamrocze jeszcze co¶ pod nosem... i wychodzi. Drzwi siê za nim zamykaj± a jego szybkie kroki staj± siê coraz cichsze...
Gdy Szrama wychodzi z Kantyny prawie porywa go id±cy t³um. Jest popo³udnie i ulice Mos Eisley s± pe³ne przeró¿nych stworzeñ. Od czasu do czasu mo¿na spotkaæ patrol imperium.
Staje przy du¿ym placu plecami do ¶ciany z pistoletem schowanym tak by wrazie czego rozwaliæ kogo¶... i czekam na niego... zastanawiaj±c siê nad manier± i zachowaniem tego tajemniczego cz³owieka...
Gdy Szrama tak stoi, nagle tu¿ przed nim wyrasta 3 szturmowców. Jeden z nich rzuca mechanicznym g³osem:

Dokumenty!
Stoj± do¶æ blisko siebie wiêc biore wyjmuje swoje dokumenty gdy jeden siê schyla po nie by je wyj±æ szybko go ³apie za szyje
³apie go za rêke i jego blasterem za³atwiam 2 pozosta³ych tego szturmocowi którego trzymam skrêcam kark i zaciagam go szybko do ciemnej alejki by siê przebraæ...
[Siedz±c w piwnicy, jedyne ciekawe zajêcie jakie mi przychodzi do g³owy to czysczenie broni. Wiêc wyjmujê swoje blastery i je czyszczê\bawiê siê nimi]
- ¯eby tylko Szrama nie wpad³ w rêce Imperialnych, chocia¿ znaj±c jego da³by sobie radê. <Lekki ¶miech>
Jednak zanim Szrama zabija drugiego szturmowca, ten oddaje dwa strza³y. Jeden trafia w nogê szturmowca którego trzyma Szrama, a drugi w stopê Szramy.

Potrzebujesz leczenia bact±, albo mo¿e siê to skoñczyæ amputacj±.

Masz szczê¶cie. Nikt tu nie lubi Imperium, dlatego mimo sporego t³umu nikt nie zwróci³ na Ciebie uwagi. Jednak masz dziwne wra¿enie ¿e kto¶ Ciê obserwuje od d³u¿szego czasu...
SZrama bierze przeszukuje zw³oki i oddci±ga szturmowca ze skrêconym karkiem zak³ada jego pance¿... i zaciskam rane na stopie tak by nie uraziæ miejsca postrza³u i zabespieczyæ przed uszkodzeniami.......zak³adam pance¿... zaciskaj±c zemby i przeszukuje szturmowców....
Mo¿e co¶ mieli na tak± przypad³o¶æ...
Zaczynam kl±æ...
Rozgl±dam siê ca³yczas.
Podczas czyszczenia broni, Salmonowi przez przypadek wypala blaster. Robi dziurê tu¿ nad g³ow± Zoriana. Dostrzegacie ¿e co¶ jest za ¶cian±...

Szrama przeszukuj±c szturmowców znajduje 3 ma³e zestawy opatrunkowe i trochê suchego prowiantu. Nadal potrzebujesz leczenia.
opatruje rany i zak³adam pancerz po czym szukam jakiego¶ handlarza...
Lub jakiegokolwiek miejsca lub osoby gdzie mogê sobie wyleczyæ t± nogê...
- Ups.
[Patrzê co jest za dziur±, któr± w³a¶nie zrobi³em]
Szrama, powiniene¶ znale¶æ jakiego¶ lekarza i to szybko. Jednak nie znasz miasta i móg³by¶ po nim d³ugo b³±dziæ. Najlepiej by by³o kogo¶ zapytaæ.

Salmon, przez niewielk± dziurê w ¶cianie widaæ s±siedni pokój. W drugim jego koñcu stoi jaki¶ cz³owiek i bothanin. Nad nimi na ¶cianie rozwieszony jest plan jakiego¶ budynku. Nie s³yszysz o czym mówi±, lecz mo¿e niech spróbuje ich pods³uchaæ kto¶ z lepszym s³uchem...
szrama zak³ada swój p³aszcz maskuj±c now± zbroje zdejmuje che³m.... i go chowa...
Po czym pytam siê kogo¶ kto jest mniejszy odemnie czy wie gdzie jest lekarz...
Ma³y Jawa patrzy zdumiony na Szramê i zaczyna co¶ mówiæ w swoim jêzyku, gestykuluj±c przy tym. Niestety nie masz pojêcia o co mu chodzi...
Szrama wk**** zaczyna siê robiæ czerwony... patrzy sie jawie w oczy i mówi poka¿...
po czym stara siê opanowaæ siê...
Jawa nie bardzo wie o co chodzi. Chwile my¶li, po czym grzebie w kieszeni i wyjmuje z niej stare ogniwo do blastera. Mówi do Szramy ³amanym wspólnym: Kupiæ?
ide szukaæ piep***go lekarza szrama mówi do jawy NIE... najwyra¼niej rana od blastera mu siê udziela bo nie ma ochoty rozwaliæ go na ¶cianie i rozsmarowaæ jego szcz±tek...
Idzie szuka kogo¶ kto mu wskarze drogê trzyma swój karabin w pogotowiu... i sobie my¶li "jak zaraz nie znajde lekarza zabije kogo¶ "
Po jaki¶ dwóch godzinach chodzenia i ominiêciu kilku patroli udaje Ci siê znale¶æ budynek z szyldem "Klinika". Ju¿ prawie nie czujesz stopy...
Co robie proste Wbijam siê do ¶rodka w¶ciek³y jak nie wiem co... z ob³êdem w oczach...
Lekarz, wysoki Ithorian, przypatruje siê Tobie chwilê. Mówi niskim, wolnym g³osem:
S³ucham przybyszu?
Mówie mu... mam rane postrza³ow± z karabinka imperium... ILE chesz za wyleczenie!!??
Ithorianin ogl±da ranê.

Z 20 kredytów, ale o tym pó¼niej, teraz musimy siê zaj±æ ran±.
SZrama mówi dobra... Najwyra¼niej jest z³y jednak wie ¿e nie ma wyboru
Leczenie trwa kilka godzin. Po moczeniu nogi w p³ynie bacta, czujesz jeszcze lekkie odrêtwienie koñczyny lecz nie ma ¶ladu po postrzale.
[Przyciszonym g³osem]
- Zorian, Nefash, podejd¼cie tu, spójrzcie przez t± dziurê, mo¿e Wam siê uda pods³uchaæ o czym oni gadaj±.
Nefasz podchodzi ostro¿nie do miejsca, gdzie przed chwil± sta³ Salmon, i zagl±da przez otwór...
Podnosi rêke, w ge¶cie "cisza".
Po zap³aceniu lekarzowi Szrama wychodzi zdejmuje i chowa p³aszcz zak³ada he³m szturmowca i idzie szukaæ tajemniczego cz³owieka...
Nefash, s³yszysz jak ci dwaj osobnicy planuj± atak na posterunek Imperium. Byæ mo¿e to bandyci a mo¿e... rebelianci. Pozatym zdaje siê ¿e jeszcze nie wiedz± o l±dowaniu oddzia³u Sandtroopers. Mo¿e to przewa¿yæ na powodzeniu ich akcji. Przy okazji zauwa¿asz ¿e wasz i ch pokój wy³o¿ony jest d¼wiêkoch³onnym materia³em.

Szrama, szwêdasz siê po ulicach Mos Eisley jednak tak naprawdê nie masz pojêcia gdzie znale¶æ tamtego mê¿czynê. To tak jak szukaæ ig³y w stogu siana. Powoli zachodzi s³oñce.
Mówi Salmonowi, i Zorianowi co us³ysza³.
-To mo¿e byc dla nas szansa...
Ma zatroskan± mine...
Hmm wbijam siê w zbroi szturmowca do baru... zak³adam p³aszcz po przekroczeniu progu i zdejmuje he³m...
Nikt nie zwraca na Ciebie uwagi...
Ide do pokoju... tego* pokoju
Gdy wchodzisz do pokoju, zastajesz rozprawiaj±cych nad czym¶ po cichu Salmona, Zoriana i Nefasha.
Szrama intensywnie patrzy w dziure w ¶cianie...
I pyta: Co tak stoicie ??
W mie¶cie pe³no patroli a ten typ najwyra¼niej nie chce nas znale¼æ...

- No bo widzisz, jak czy¶ci³em broñ, to zrobi³em dziurê w ¶cianie... No wiesz, przez przypadek, jak zwykle. I w³a¶ciwie to sam zobacz. [Wskazujê palcem na dziurê] Oni tam planuj± jaki¶ atak na Imperialnych...
To chodzmy wróg mojego wroga jest moim przyjacielem
-Prawda, ale co chcesz zrobiæ? Zaatakowaæ razem z nimi posterunek imperium?
Gdzie chcesz i¶æ? Musimy im powiedzieæ, ze sytuacja siê troche zmieni³a, i dowiedzieæ sie jak najwiêcej o ich planie.
[przygl±da siê Salmonowi i Zorianowi]
-Zorian, ty nie bêdziesz walczy³, nie zmieni³e¶ zdania?
-A ty potrafisz strzelaæ?[zwraca siê do Salmona]
[zastanawia siê chwile]
-Nie jestem przekonany co do twojej decyzji, ale nie mam lepszego pomys³u...
-Idziemy do buntowników [idzie pewnym krokiem w kierunku drzwi]
Imperium s± silni ale za to nie sprzymierzaj± siê z nikim na sta³e...
Rebelianci s± s³abi ale maj± element zaskoczenia...
Je¶li tu zostaniemy mog± nas wydaæ... lub znale¼æ... je¶³i zatakujemy mamy szanse prze¿yæ... pozatym na posterunku napewno jest jaki¶ statek proponuje jednak siê przygotowaæ... i upewniæ siê ¿e nas..
- W zasadzie to strzelaæ umiem, tylko ummm... czasem zdaraj± siê niewielkie wypadki... no wiecie, tak jak z t± dziur±.
S³yszycie jak z s±siedniego pokoju wychodz± cz³owiek i bothanin.
Wychodze z naszego pokoju, i zatrzymjue tych dwóch.
-Mamy do was sprawe...
Obydwaj s± mocno zdezorientowany, widzisz jak cz³owiek siêga rêk± w kierunku blastera na pasie...
-Nawet nie próbuj... Mówi Nefash przez zaci¶niête zêby, i ods³ania lekko pistolet blasterowy u pasa.
-S³yszeli¶my o waszych planach, i chcemy wam pomóc...
Patrzy uwa¿nie na rebeliantów
-Jest pewna rzecz o której nie wiecie..
Szrama na widok ods³oniêtego blastera u¶miechn±³ siê bardzo szeroko ods³aniaj±c paskudne zêby i rzuci³ im he³m szturmowca pod nogi mówi±c...
-On te¿ to próbowa³
Prze¶ledzi³ wzrokiem lot he³mu...
-Widzicie ju¿, ¿e te¿ nie mamy zbyt dobrych stosunków z Imperium... U¶miecha siê lekko
-A teraz prosze, wejd¼cie tu, i powiedzcie nam jaki jest wasz plan...
Nefash wykonuje zapraszaj±cy gest rêk±
Bothanin patrzy to na Szramê to na Nefasha. W koñcu patrzy na cz³owieka. Ten cofa rêkê od pistoletu.

Niech wiêc bêdzie...

Wchodz± do pokoju.
Szrama przestaje siê u¶miechaæ podnosic he³m...
i te¿ wchodzi do pokoju....
pyta siê swoich towarzyszy...
-Kto negocjuje??

Mimo wszystko, Panowie, nie zapominajmy o manierach.
Zwraca siê do dwójki przyby³ych
Ja jestem Zorian i niegdy¶ by³em mechanikiem na statku Federacji. Ten, który was zaczepi³ to Nefash, Pozostali to Salmon i Szrama - wskazuje gestem - a wy, jak wnoszê, jeste¶cie tu po¶rednio z tego samego powodu co my, czyli zatargów z Imperium..

Usmiecham siê zachêcaj±c do kontynuacji.
Cz³owiek siada w na krze¶le w k±cie, tak by mieæ oko na ca³y pokój. Bothanin staje oparty pod ¶cian±.

Jestem Arlax Sarlo, a on - cz³owiek wskaza³ g³ow± na Bothanina - to Borov Sho'ia. Skoro ju¿ wiecie co zamierzamy, czego chcecie od nas?
Szrama siê u¶miecha i odsuwa rêke od schowanego karabinu...
No mi³o ¿e do konkretów...
My checmy siê wynie¶æ z tej planety wy macie statek...
My mamy dane o posterunku imperium i si³e ognia wam jest ona potrzebna...
Szrama siê u¶miecha... proste ...
Wy dostajecie posterunek my 1 statek z tego postarunku...
Powiedzcie co wiecie, a siê zastanowimy.
powiecie co nam dacie jako gwarant to wam powiemy... rêka szramy wraca do karabinu...
Jako ¿e To jest perfidna planeta oszustów nie moge wam ufac
Radzi³bym nie nadu¿ywaæ si³y. Gwarantu ¿adnego nie mamy i nie zamierzamy wam nic gwarantowaæ, bo to wy bardziej potrzebujecie nas ni¿ my was. Mam nadziejê jednak ¿e dojdziemy do porozumienia bez siêgania po blastery...
Daje znak reszcie dru¿yny by rozmawia³a...
Dobra ale ja siê nie podpisuje tutaj za wszystkich ja sobie poradze ... s
Szrama nie cofa rêki...
Nie ufam wam... nie bede siê ukrywa³ ale nie bêde skazywa³ tu obecnych na niedogodno¶ci...
Wiec dyskusje przekazuje miedzy hmmm bardziej zainteresowanych...
Zorian w³±cza siê do dyskusji:

Ale¿ Panowie, po co ta wzajemna wrogo¶æ. My po prostu potrzebujemy gwarancji z waszej strony, poniewa¿ jeste¶my na tej planecie pierwszy raz i nikogo tu nie znamy, co przek³ada siê na to, ¿e nie mo¿emu nikomu ufaæ. Nie znamy was, a rozmowa, któr± us³yszeli¶my, szczêsliwie okaza³a siê pokrywac z naszymi planami.

Szanujemy was, Rebeliantów, i wasz± walkê z si³ami Imperium. Sk±d in±d powszechnie wiadomo, ¿e jest was raczej ma³o i ka¿dy blaster ma znaczenie. Po co wiêc sobie utrudniaæ, skoro mo¿emy wspó³dzia³aæ? My pomo¿emy wam pokonaæ Imperialistów, wy nam dacie statek na którym bêdziemy mogli bezpiecznie opu¶ciæ planetê.

A gwarancja z naszej strony? Jeste¶my, jak zauwazyli¶cie, w podobnym po³o¿eniu. Wy nas mo¿ecie wydaæ w razie czego Imperium, my was te¿. Mo¿na powiedzieæ, ¿e trzymamy siê nawzajem w szachu. Niech to bêdzie wiêc gwarancj±.

Szrama akurat zdj±³ swoje mirror shades by je czy¶ciæ przed mow± zorina ... I unios³a mu siê brew z wra¿enia... po czym dalej czy¶ci³ swoje okulary...
Na twarzy Arlaxa rozla³ siê szeroki u¶miech, którego sensu jednak Zorian nie jest pewien. A wiêc chcecie nam pomóc? Niech wiêc bêdzie. Zgadzamy siê. A teraz powiedzcie co wiecie.
Szrama za³o¿y³ swoje cooloskie mirror shades.
Po czym przesta³ opieraæ siê o ¶ciane...
Zrobi³ zachêcaj±cy ruch rêk± w strone swoich towarzyszy...
- No powiecie im co wiecie?? Czy moze chcecie bym ja ci±gle o wszystkim mówi³...?
Obydwaj patrz± na was z narastaj±c± niecierpliwo¶ci±...
Szrama przyszykowuje siê do wyjêcia givery... czuje siê napiêcie w powietrzu...
- Ja umywam rêce... ale nie bêde tutaj celem na strzelnicy...
-Sami mówili¶cie ¿e nie chcecie agresji... ja siê nazabija³em dzi¶ a wy ??
Z za³o¿onymi rêkami patrzy na Zoriana, Szramê i Salmona...
-Niech wam bêdzie, ja powiem Robi krok do przodu, i zwraca sie do Arlaxa:
-Bêdzie krótko... W mie¶cie wyl±dowa³ dodatkowy oddzia³ Imperium. W tej chwili na ulicach jest ich pe³no, prawda Szramo? Nie wiem, jak to siê ma do waszych planów... Patrzy na reakcje.
Na twarzy Arlaxa nawet nie drgn±³ miêsieñ.
Odzia³y specjalne? Liczba? Uzbrojenie? - Wstaje i podchodzi do Nefasha - Jeste¶cie zupe³nie bezu¿yteczni i ¶miecie nam zawracaæ g³owê?
Szrama przesta³ siê opieraæ o ¶ciane...
Mrukn±³ pod nosem bezmózg
pchn±³ nefasza w bok... niemal go przewracaj±c
warkno³ Je¶li chcesz zrobiæ co¶ dobrze musisz to zrobiæ sam...
- wyl±dowa³ od tuzina do 2 sand troopers... nie takich tam frajerów co tu pe³no... wyszkolonych i przystosowanych do tych warunków smiem twierdziæ ¿e macie przeciek bo inaczej nie przygotowali by czego¶ takiego... najwyrazniej pozwol± wam przej±æ postarunek je¶li dacie rade a niedobinki zgoniæ na pustynie i wybiæ wyszkolonymi oddzia³ami... Jaka gwarancja ¿e tak zrobi± ... nie wiem ale ja bym tak post±pi³... ewentualnie próbowa³ odepchn±æ wasz szturm i zagoniæ was w g³±b pustyni.
Uzbrojenie nie gra roli prawdopodobnie s± to zwyk³e karabiny... je¶li was zaskocz± nie ma to znaczenia...
S± w zbrojach dopasowanych do otoczenia... czyli trudno ich zauwa¿yæ przy ewentualnych stratach podczas szturmu... maj± atutu tego ze nas bêdzie mniej i bêdziemy zmêczeni ucieczk± na pustynie...
Je¶li dojedzie do walki bêd± j± ograniczaæ nie zrzucili wiêcej bo transport kosztuje poza tym na pewno hatowie sobie tego ni ¿ycz± i ka¿± p³aciæ... bêdzie to rozgrywka taktyczna a nie otwarta walka..
Tym razem u¶miechn±³ siê z satysfakcj±.
Hmm... a ja ¶miem twerdziæ ¿e oni tu przylecieli po was... pó³ miasta widzia³o jak jaki¶ statek rozbi³ siê na pustyni... a mo¿e zrobimy inaczej... wy odci±gniecie oddzia³ od posterunku, a my w tym czasie zaatakujemy pozosta³e stra¿e i zajmiemy go?
...
Zorin masz ochote na drina ??
Szrama bierze he³m szturmowca pod pache i udaje siê w strone lady baru....
Gdy tam ju¿ doszed³... usiad³ przy ladzie po³o¿y³ he³m na kolanach i prosi barmana o co¶ mocnego...
JAk by co to ja siê do³±cze do ich decyzji...
Po nas? Oddzia³ doborowych Sandtrooperów po czterech zwyk³ych ludzi? ¦miem watpiæ. Poza tym, jakby przylecieli po nas, to zapewne ju¿ dawno zosta³y by z nas tylko dymi±ce szcz±tki. Nie, moi panowie. Oni przylecieli tu w³a¶nie z waszego powodu, i fakt, ¿e nie atakuj±, oznacza tylko, ¿e musz± przygotowywac zasadzkê. Takiego zagro¿enia nie nale¿y lekcewa¿yæ.

Zorian robi krótka pauzê na przemy¶lenie sytuacji, po czym kontynuuje:

Nie s±dzê, aby¶my byli w stanie zainteresowaæ ich na tyle, by udali siê za nami w poscig. Ju¿ prêdzej zrobili by to zwykli ¿o³nierze. Natomiast Sandtroopers prawdopodobnie nie zdaj± sobie nawet sprawy z naszego istnienia. Tak wiêc zaproponowany przez was plan nie ma najmniejszych szans wypalic.

Tym razem przerwa jest d³u¿sza..

My¶lê, ¿e jedynym sposobem, aby¶cie osi±gneli swój cel, czyli my wraz z wami, jest sabota¿. Znacie siê zapewnie na tym, przynajmniej takie chodz± s³uchy.
Najleprzym rozwi±zaniem by³o by chyba wykorzystanie faktu, ¿e sandtroopers nie wiedz±, ¿e wam o nich powiedzieli¶my. Tak¿e lepiej by by³o, gdyby w³a¶nie ludzie od was niespodziewanie zaatakowali ten oddzia³, a gdyby¶my my pomagali w uderzeniu na bazê. Mamy strój szturmowca - a po minie Szramy widzê, ¿e prawdopodobnie zdo³amy zdobyæ wiêcej. W przebraniu mo¿emy ³atwo przenikn±æ do bazy i zniczczyæ j± od ¶rodka. Waszym natomiast zadaniem by³o by usprawiedliwienie kilku niewyja¶nionych zgonów, a najlepiej zaginiêæ - nikt nie zlekcewa¿y ¶mierci, a tym bardziej braku cia³ trooperów, z których we¼miemiy zbroje.


Zamy¶la siê chwilê.

Tak, to dobry plan.. - mówi do siebie.
Szrama z niecierpliwniem czeka na drinka przy ladzie...
Narastaj±ca irytacja zaczyna go mêczyæ...
Bothanin po raz pierwszy odzywa siê.
Niech wiêc bêdzie... zrobimy mniej wiêcej tak:

Wejdziecie na posterunek przed por± obiadow± i pod³o¿ycie bombê w sto³ówce oraz na mechani¼mie g³ównej bramy. Drug± rzecz±, trudniejsz± to dostanie siê do zbrojowni i wyniesienie pewnej skrzynki. Jej numer to X120Z3. Musicie j± koniecznie wynie¶æ! Potrzebna jest nam zanim zajmiemy posterunek. To wszystko co musicie zrobiæ.


Wychodzi do pokoju obok i zabiera plan posterunku. Pokazujê go wam i dok³adnie obja¶nia co i jak.
-------------------------------------------------------------------------------------------------

Wuher niedba³ym ruchem rêki stawia przed Szram± bia³ego tuluviañskiego hiskacza.
Kiedy¶ tu pracowalem.... powiedzia³ szrama ,jego twarz sta³± siê szara przybra³a wyraz niezwyk³ej powagi...
Zaci±ga ³yk...
Nienawidze tej planety...
SZrama posempnieje z kazdym ³ykiem...
Barman wys³uchuje Szramy z min± cz³owieka który s³yszy dziennie milion takich historii...
Mój znajomy mia³ bar w granich tego bagna pe³nego odchodów...
Ja mu pomaga³em w sprawie g³o¶nych klientów...
mia³em firme ochroniarsk±...
Heh podpad³em hatom ...
I tak skoñczy³em z tak parszyw± twarz±...
Kumpel chcia³ prowadziæ uczciwy interes to by³o nie na rêke tu obecnemu ¶cierwu...
Kiedy¶ jaka¶ bojówka wdar³a siê do baru....
Szrama wypi³ swoj alkohol...
Pieprzona planeta a mówi³em zostañ w obrêbie imperium...
Mina Wuhera przypomina minê kogo¶ kto wdepn±³ w zdech³± Banthê...
Zapewne nie masz czasu na te bzdury spokojna twoja g³owa nie bede ci pieprzyæ nad uchem...
polej jeszcze...

Wuher odchrz±kn±³ i zaczyna nalewaæ ci wiêcej bia³ego tuluviañskiego hiskacza.
- Hmmm plan niczego sobie, ale ciekaw jestem czy bez problemów wbijê siê w strój szturmowca. [Wszyscy po spojrzeniu na mnie zauwa¿yli, ¿e jestem Gotalem]
Szrama pije w ciszy...
Borov patrzy na Salmona.

W takim razie pójd± tylko Twoi towarzysze.
SZrama zaczyna byæ wstawiony p³±ci barmanowi i szybko dopija szklance hiskacza...
Poczym wraca z ponur± min± do pokoju...
Zorian wychodzi z pokoju i podchodzi do Szramy.

S³uchaj, jest sprawa. Nie wiem sk±d zdobyles te uniformy i wolê nie wiedzieæ, ale potrzebny jest nam jeszcze jeden. I dwa stroje mechaników. My¶lisz, ¿e damy jako¶ radê je zdobyæ?
Mimo ¿e jeste¶cie w posiadaniu 3 uniformów, to niestety jeden ma wypalon± dziurê w he³mie a drugi w napier¶niku.
Zorian mysli:

"Zatem mamy dwa ca³e komplety. Albo wiêc pójd± tylko dwie osoby - te, na które uniformy wejd±, albo poszukamy jeszce ubraæ dla nas, najlepiej ubrañ techników. Mo¿e rebelianci maj± dostêp do takich rzeczy? Pójde i zapytam."
Arlax i Borov wrócili do swojego pokoju i po cichu o czym¶ rozmawiaj±.
Nefash ogl±da uniformy szturmowców...
-Macie pomys³ jakby to zamaskowaæ? I kiedy mamy niby przeprowadziæ akcje?
Patrzy na Zoriana
-Masz jaki¶ pomys³? I skoro plan ci odpowiada, to mo¿e ty pójdziesz na akcje? Mi to wszystko sie niezbyt podoba...
Dalej przygl±da sie uniformom
Szrama przemawia bardzo ponurym tonem
Pójdziemy noc± albo pod wieczór kiedy nie razi tak to s³oñce....
Patrzy na salmona i zorina... w±tpie czy znajdzie siê ubiór wojskowy dla was... nie ura¼cie siê ale w wojsku heh raczej nie u¶wiadczasz podobnej postury...
W ka¿dym posterunku jest zapewne generator... proponuje go unieszkodliwiæ tak by nie wybuch³, w ciemn¶ciach mamy przewage.... Nie widz± nas... ja ich zobacze...
G³o¶ne kszyki umieraj±cych i ciiemno¶æ to jedne z pierwotnych czynników strachu... z t±d ju¿ tylko krok do paniki...
Je¶li poruszaæ siê bêdziemy do¶æ szybko by nas nie z³apalli pszy zw³okach no to ¿o³nierze mog± straciæ zimn± krew... najlepiej by³oby by¶my u¿yli no¿y lub sztyletów...
Wyobra¼cie to sobie jeki umieraj±cych gdzie¶ za rogiem... a potem cisza...
Albo rozmawiasz z kim¶ przez komlink i nagle s³ychaæ cisze... wszêdzie ciemno a pczynajmniej pó³mrok...
Ludzie a nawet szturmowcy napewno siê bêd± baæ... a jak pozabijamy brutalnie to tym lepiej...
Szrama dobrze mówi, musimy dzia³aæ z zaskoczenia - co tym bardziej zmusza nas do znalezienia sobie ubrañ techników. Je¶li chcesz aby wy³±czyæ generator pr±du, Szramo, bo wysadzaæ go zupe³nie nie widzê potrzeby, to tym bardziej przyda siê kto¶, kto bêdzie móg³ wej¶æ i mieæ dostêp do owego urz±dzenia. Ja mogê pój¶æ ale po pierwsze nie sam, a po drugie, jak ju¿ wspomina³em, nie w takim ubraniu. Kiedy ju¿ wy³±czê generator, Szrama mo¿e zademostrowaæ swoje umiejêtno¶ci. Choæ obawiam siê, ze przeciwników tam mo¿e byæ zbyt du¿o nawet jak na Ciebie.

Pójdê teraz wiêc zapytaæ naszych przyjació³ co z tymi uniformami, potem przedyskutujemy sprawê dok³adniej.


Wchodzi do s±siedniego pokoju

Panowie, jedyn± trudno¶ci±, jaka przedstawia nasz plan, jest niemo¿liwo¶c zdobycia jednogo, a najlepiej dwóch ubrañ oficerów technicznych Imperium. Zastanawia³em siê, czy wy mo¿e nie macie dostêpu do tego typu rzeczy..
Borov popatrzy³ na Ciebie dziwnym wzrokiem.
My¶lê ¿e mo¿emy za³atwiæ ale od kiedy to "nie-ludzie", s± w szeregach Imperium? Chyba ¿e podaliby¶cie siê za lokalnych techników...
nom... nie zapominaj±c ¿e wojskowi s± do¶æ hmmm powiecmy szczupli
W³±czaj±c w to techników.

Tylko ludzie? Nie wiedzia³em. To zmienia nieco postaæ rzeczy. Wobec tego musimy siê podaæ za miejscowych techników, ale to bêdzie trudne, zw³aszcza, je¶li maj± na pewno swoich. Przepraszam na chwilê

Idzie z pwrotem do swojego pokoju

Szramo, jest pewien problem. Widzisz, chodzi o oficerów technicznych Imperium. Przyda³ by sie nam jeden z nich, najlepiej ¿ywy.. czy muszê koñczyæ?
Szrama kiwa g³ow± zak³ada ca³y ubiór szturmowca
Zdejmuje p³aszcz i bierze bierze chowa nó¿ i swój karabin
Szrama idze szukaæ technika
Wychodz±c z Kantyny, zwracasz uwagê na pewnego mê¿czyznê który Ciê obserwuje. W Siedzi w cieniu i nie widaæ jego twarzy jednak widzisz jego wodz±ce za Tob± ga³ki oczne. Nie masz jednak czasu siê zatrzymaæ. Masz robotê...
Daje do zrozumienia ¿ê wiem o nim i niestety ide dalej...
Wychodzisz na ulicê. Dok±d siê udasz?
Proste idw w okolice posterunku imperium... szukaæ tuch techników skoro tylko ja to mam robiæ...
Szrama zaczyna kl±æ na leniwe dupsko nefasza.

Idaæ w kierunku posterunku, napotykasz coraz wiêcej patroli.
Szrama jest w¶ciek³y obraca siê na piêcie i zastanawia siê dlaczego kurna ja mam wszystko robiæ mam do¶æ nie bêderobiæ wszystkiego...
Wraca siê do tajemniczego cz³owieka w kantynie...
Gdy wracasz teajemniczego cz³owieka ju¿ nie ma.
Mam to g³êboko w dupie szrama ma do¶æ bycia ch³opcem od za³atwiania ja bêde tu siedzia³...
Mam do¶æ skradania siê
szrama wstaie idzie do sklepu z broni±...
Reszta niech zacznie siê martwiæ ja nie bêde ju¿ siê zajmowaæ t± band± co ona mi da³a??

Sklep z broni± jest tu¿ za klinik± w której by³e¶. Sklep prowadzi cz³owiek o imieniu John Oorhies.
Co¶ Szrama d³ugo nie wraca. Chyba by³o b³êdem pu¶liæ go samego. Nefash, móg³byæ pój¶c sprawdziæ co siê z nim sta³o? A mo¿e powinni¶my to zrobiæ razem.. Nie. To by by³o zbyt niebezpiecznep pokazywaæ siê w wiêkszej grupi. musimy dzia³aæ dyskretnie. Najpierw wyjdziesz Ty, Nefashu, za piêæ minut Salmon, ja wyjde na koñcu. Rozdzielmy sioê i przeszukajmy maisto. Jak nie znajdziemy go do wieczora, zmuszeni bêdziemy poprowadziæ akcjê bez niego i uznaæ, ¿e zgin±³ lub zosta³ z³apany.

Nie musze dodawaæ, co macie robiæ, jak spotkacie kogo¶ w uniformie technika Imperium, prawda?

Dobrze, wobec tego wychod¼my. Starajcie siê nie rzucaæ w oczy. ¯adnych walk, jak co¶ to uciekajcie.


Gdy wychodzicie jest pó¼nie popo³udnie. T³um powoli przerzedza siê.
Nefash wychodzi szukaæ Szramy. Bierze tylko pistolet.
Wchodze do sklepu i pytam czy nie ma (w³a¶nie ¦wiêty jak to siê nazywa ten obrzym ?? bo mi nie napisa³e¶ (dostêp do gg mam w weekend)) tu wstawiæ nazwe...

Podchodze ze swoim zbroieniem i pytam czy mo¿e przypadkiem mi dorzuciæ 2 termiczne detonatory.
Za 3 karabiny szturmowców zdobyte dorzuce za mój osprzêt z wyj±tkiem podstawowego stroju mojej postaci i no¿a je¶li przedstawi co¶ zaskakuj±cego...
Sprzedawca patrzy siê chwilê na Ciebie po czym wybucha gromkim ¶miechem.
Buahahahaha, chcesz kupiæ 2 detonatory termiczne, hahahahaha, my¶lisz ¿e gdzie jeste¶? W fabryce broni Merr - Sonn? Hahahahaha! - dalej siê ¶miej±c zaczyna lustrowaæ twój sprzêt. - Jaki¶ blaster siê za to znajdzie - wychodzi na zaplecze. Gdy czekasz na sprzedawcê do sklepu wchodzi Jawa. Gdy zobaczy³ ¿e trzymasz w rêku karabin szturmowca za¶wieci³y mu siê oczy. Podbieg³ do Ciebie i wyci±gn±³ karabin jakiego nigdy nie widzia³e¶. Zapewne nikt nie widzia³...
Gdu sprzedawca simieje siê ze szramay ten robi wyj±tkowo paskudny grymas...
Pytam tego Jawe: Ile i jak to dzia³a...

Jawa nie za bardzo wi jak ci przekazaæ wszusytkie informacje jakie posiada. Z jego ¿ywej gestykulacji dowiadujesz siê ¿e jego broni robi "du¿e buuuum" a wymieni j± za karabin szturmowca.
Putam go jak du¿e boom... i daje mu 3 blastery szturmmowca...
pytam czy to starczy ??
Pytam o magazynki ich cene i ile mo¿e mi ich daæ.
Nastêpnie ide powoli do baru...
Jawa macha g³ow± i krzyczy Bum, bum, bum

Jawa idzie za Tob± i co¶ gawo¿y w swoim jêzyku. Pokazuje ci dziwne sporej wielko¶ci naboje, które ³aduje do karabinu. Z tego co mówi wnioskujesz ¿e odda ci wszystkie naboje razem z broni± za karabin szturmowca.

Sprzedawca cholernie siê wkurzy³ kiedy wróci³ a Ciebie nie by³o...
pytam czy starczy ?? czy jeszcze mam dop³aciæ?
Mówie dobra nie ma sprawy daje mu karabin.
ide do barau...
Patrz wy¿ej.
Szrama jest rozdra¿niony niewie czym co¶ mu nie odpowiada... irytuje go ¿e nie wie kto go tak czêsto obserwuje... zazwyczaj jego obecno¶æ wzbudza strach a co najmniej powage na nim to nie robi³o wra¿enia... skaza z nowym nabytkiem i reszt± rzeczy idze do baru.
Bêd±c w Kantynie nareszcie opuszcza Ciê wra¿enie ¿e jeste¶ obserwowany. Kto¶ nie chce wchodziæ tam gdzie mo¿na go rozpoznaæ...
Wracam na próg i mówie pó³g³osem : Dajemy se spokój z t± zabaw± w kotka i myszke czy mo¿e porozmawimy normalnie??
Mam du¿o czasu na zbyciu wiec jest on dla mnie tani a twój??"
Szrama stoi oparty o ¶cianê kantyny.
Odpowida ci cisza. Najwidoczniej ten kto¶ siê z Tob± skontaktuje dopiero wtedy kiedy sam zechce.
Szrama wrzeszczy....
Piere.. siê jeb.... sk....
Skaza wchidzo do kantyny
Jest w¶ciek³y ponad miarê... i gotowy zabijaæ
Nie mog±c znale¼æ Szramy w mie¶cie, wracam z powrotem do baru, po drodze wypatruj±c mechaników, oraz unikaj±c szturmowców.
W Kantynie nagle wpadasz na kogo¶. Gdy ten z furi± odwraca siê ¿eby przy³o¿yæ Ci nagle stwierdzasz ¿e to Szrama...
Nefash jest w pierwszej chwili zmieszany...
-Gdzie by³e¶ tyle czasu? Uda³o Ci siê co¶ w koncu zrobiæ? Zorian i Salmon te¿ poszli ciê szukaæ...
Przygl±da sie Szramie.
-Co masz pod p³aszczem? Ukrywasz co¶?
SZrama z wielkim refleksem ³apie nefasza i go unieruchamia przypieracj±c go do sciany
w drugiej rece ma nó¿ który teraz znajduje siê blisko brzucha nefasza....
- Oskar¿asz mnie?? Co!!!??? Je¶li tak zapewnie ci d³ug± i bolesn± ¶mieræ!!
Zrozum, ¿e nie jestem w nastroju do roszczeñ. A przynajmniej nie mam nastroju do dyskusji...
Szrama zaczyna siê kontrolowaæ z wielkim trudem opuszcza i uwalnia nefasza...
-Przepraszam ciê! Mam ciê¿kie chwile (Nefasz patrzy jak w ryty us³ysza³ Przepraszam od szramy co¶ jest nie tak!!)
-A stwierdzi³em, ¿e mam lepszy plan na ten posterunek...
Oszo³omiony, i przestraszony:
-Co?... Co Ci odbi³o, Szrama... Boje sie ciebie pytaæ o cokolwiek...mo¿esz ju¿ od³o¿yæ tem nó¿?
Oddycha p³ytko, i dr¿± mu rêce...
-Ide st±d, musze och³on±æ
Podchodzi do baru, zamawia drinka, i udaje siê do jakiego¶ oddalonego stolika.
Szrama zaczyna siê rozgl±daæ po kantynie...
Po nieudanych poszukiwaniach, wracam do kantyny. Po drodze dyskretnie rozgl±dam siê do oko³a.
Salmon zauwa¿a Nefasha przy stoliku i Szramê przy barze.
Szrama co jaki¶ czas zerka w storne drzwi nie tylko po to by sprawdziæ kto wchodzi do kantyny ale obserwuje jak ciemno jest na zewn±trz...
[Podchodzê do Szramy, zamawiam piwo.]
- Eeeee, czemu siedzicie z dala od siebie, pok³óci³e¶ siê z Nefashem? Znalaz³e¶ mo¿e co¶ ciekawego, ja ¿adnych techników nie spotka³em.
[Upijam spory ³yk piwa]
"Plan z technikami jest zbyt skomplikowany...." Powiedzia³ Szrama po czym znowu spojrza³ w strone drzwi...
"Wszystkie plany skomplikowane i dopracowane do drobnych szczegó³ów mog± siê rozkruszyæ o te szczegó³y."
"Stwierdzam wiêc ¿e trzeba wymy¶leæ co¶ prostego i pasuj±cego do naszej sytuacji..."
Zapada zmrok. Kantyna robi siê coraz t³oczniejsza.
Srama idzie do pokoju przebraæ siê za szturmowca...
Po czym idzie do posterunku...
- Szrama! Gdzie znowu idziesz? Powiedzia³by¶ chocia¿ co chcesz zrobiæ...
Szrama ogl±da blaster szturmoca rzuca jeden nefashowi...
Zamierzam wybiæ pewieñ posterunek idziesz ze mn± ??

-Dobra, juz nie przesadzaj... Ide z tob±, tylko poczekaj!
Szybko idzie do pokoju, i przebiera sie w zbroje szturmowca. Dziure w napier¶niku maskuje paskiem z amunicj±.
-A wy.. Mówi do Salmona -Zajmijcie sie czym¶ po¿ytecznym.
- Szramo, bez przebrania bêdzie ze mnie wiêcej k³opotów ni¿ po¿ytku.
-Dlatego zostañ, nie chcemy k³opotów. Lepiej wymy¶l z Zorianem jaki¶ plan dzia³ania na pó¼niej. Bo jak wrócimy, to niewiadomo co robic.
Sprawdza stan karabinu.
-Dobra Szramo, idziemy.
Proponujê przemy¶leæ jak±¶ drogê ucieczki.

Na wszelki wypadek, po ca³ej akcji nie wracajcie bezpo¶rednio tutaj, umówmy siê tej ciemnej uliczce, do której Szrama wcze¶niej zaci±gn±³ zw³oki szturmowców. Z twojego opisu tego miejsca myslê, ¿e damy radê tam trafiæ. Wiêc spotkajmy siê na miejscu, we¼miemy wasze rzeczy jakby trzeba by³o od razu uciekaæ.

Pamiêtajcie, nie wracajcie tutaj. Nie mo¿emy spaliæ tej kryjówki.

Kiedy Szrama szykuje siê do wyj¶cia ni st±d ni zow±d pojawia siê przed nim Borov. £apie go za gard³o, i mimo ¿e jest mniejszy od niego o g³owê podnosi go na wysoko¶æ 30cm.

Pos³uchaj bezmózgi worrcie! Wiem co chcecie zrobiæ! My¶lisz ¿e co?! Wejdzicie tam, rozwalicie wszystkich i we¼miecie statek? Zanim tam dojdziecie zostan± z was wypalone szkielety. - ¶cisza g³os - Wszystko co macie zrobiæ to przynie¶æ skrzynkê i pod³o¿yæ ³adunki!

Rzuca Szramê na ziemiê.
SZrama jest sciek³y wstaje mówi: "dobra niech bêdzie"
Przechodzi obok napastnika gdy go mija podrzyna mu gard³o... przewraca go na ziemie gdy ju¿ to zrobi³... Szrama idzie dalej wypuszcza przez zeby:
"Idziemy..."
Gdy wychodzicie zastajecie 30 osobow±, uzbrojon± po zêby bandê. Na jej czele stoi Arlax. Wychodzi z szeregu.

Borlov zawsze by³ idiot±. - wszyscy wycelowuj± w was karabiny - my¶lê ¿e wy nie bêdziecie na tyle g³upi i teraz pójdziecie z nami.

Zdajecie sobie sprawê ¿e nie macie ¿adnych szans...
Szrama nie ukrywa irytacji....
"Mam nadzieje ¿e nie dacie mi powodu by kogokolwiek zabiæ??"
Pójde spokojnie pod warunkiem, ¿e ¿aden z was mnie nie bêdzie ruszaæ ?? pasuje ??
Arlax kiwa g³ow± na jednego ze zbirów. Ten pochodzi do Ciebie i kolb± karabinu uderza Ciê w g³owê. Upadasz. Mocno Ciê zamroczy³o. Zbir wraca do szeregu.

Teraz raczysz z nami pój¶æ?
"Pójde ale ¶pij z otwartymi oczyma nedzne ¶cierwo..."
Szrama podnosi siê i nie robi nic...
Arlax u¶miecha siê. Grupa otacza was.

Idziemy!
- Eeeee spokojnie, ja nie mam zamiaru stawiaæ oporu.
Twarz Szramy przybra³a wyj±tkowo paskudny wyraz...
Idzie jednak spokojnie nie rzuca siê nie rusza swojej broni... wydaje siê to a¿ podejrzane...
Dochodzicie do jakiego¶ ciemnego zau³ka gdzie grupa zatrzymuje siê. Jeden z ludzi Arlaxa rzuca Nefashowi kombinezon szturmowca.

Ubieraj siê!

Z grupy wystêpuje Arlax.

Teraz wy dwaj wybierzecie siê na posterunek i przyniesiecie skrzyniê. Ci dwaj - wskazuje g³ow± na Salmona i Zoriana - poczekaj± z nami. Je¶li zrobicie co¶ nie tak, oni zgin± a my zaalarmujemy imperium. Broni nie dostaniecie. A teraz... przynie¶cie skrzyniê.

(zapomnia³em dopisaæ wcze¶niej ale oczywi¶cie zostali¶cie rozbrojeni)
Szrama siê smieje w duchu gdyby nie to, ¿e salmon by³ z nim przez jaki¶ czas i szrama czuje szacunek do niego, prawdopodobnie specjalnie by co¶ spieprzy³...
"Idziemy" Szrama powiedzia³ to tak jak by mia³ zamiar zwymiotowaæ...

Zorian spluwa na ziemiê

To tyle ile chodzi o plan..
Gdy Szrama i Nefash odchodz± przebrani za szturmowców, banda Arlaxa rozk³ada siê na ziemi. Jeden z nich rozpala ogieñ. Ca³y czas jeste¶cie trzymani na muszce. Arlax siada ko³o was, jednak nic siê nie odzywa.

To bêdzie d³uga noc...
Chrzakam znacz±co w kierunku Arlaxa i wskazuje g³ow± na lufe karabinu, która jest we mnie skierowana.

Przepraszam, czy to naprawdê konieczne? I tak nie mamy dok±d uciec, a broni przecie¿ nie posiadamy. Przecie¿ nie bêdziecie do nas celowaæ tyle czasu.. jeszcze kto¶ siê zmêczy i mu palec zjedzie na spust - nie my¶lê zgin±æ w tak g³upi sposób.
Szrama mówi do Nefasza:
Tamtego zabi³em za mniej irytuj±c± rzecz...
Ten bêdzie d³ugo cierpieæ...
Arlax spogl±da to na karabin to na Zoriana.

W zasadzie, czemu nie... i tak za nim zd±¿yliby¶cie wstaæ nic by z was nie zosta³o. - Kiwn±³ g³ow± na dwóch bandziorów, po czym Ci pos³usznie za³o¿yli karabiny na ramiona. - Teraz jak s±dzê - tutaj szeroko siê u¶miechn±³ - bêdzie nam du¿o przyjemniej...
Nefasz czemu nic nie mówisz... chyba nie powiesz mi ¿e masz mi tego kretyna za z³e?
Patrzy przed siebie
-Szczerze mówi±c, nie u³atwi³e¶ nam roboty..., jak± masz pewno¶æ, ¿e nawet kiedy prze¿yjemy, i wrócimy z powrotem, ONI nas nie zabij±...?
Jeste¶my tylko we dwójkê. Ale niewa¿ne, chce mieæ to z g³owy.

Do czasu ,a¿ tego kretyna mieli byli pewni, ¿e mog± nami sterowaæ jak laleczkami.
Teraz wiedz± ze musz± choæ odrobinê siê z nami liczyæ...
Wole staæ w bagnie i mieæ ods³oniête oczy ni¿ nic nie widzieæ...
Wiemy na czym stoimy...
Chcia³ by¶ by¶my byli ich zabaweczk±...
Szrama patrzy przed siebie poczym znowu mówi:... Zróbmy co prosz± a jak oddadz± nam broñ mo¿esz robiæ co chcesz ale Arlax. nie mo¿e umrzeæ rozumiemy siê?

Docieracie do bocznego wej¶cia na posterunek. Jest on pilnowany przez 5 szturmowców.
Staram siê nie wzbudzaæ podejrzeñ... i wchodze... do ¶rodka...
Wchodzicie do g³ównego korytarza. Id±c prosto dojdziecie do komputera centralnego, na lewo jest wiêzienie a na prawo sto³ówka.
nefash ty idz do komputera ty siê na tym znasz... ja ide do wiê¼niów...
No i?
Nefash wchodzi do pomieszczenia z komputerem.
Ostro¿nie sprawdza, czy nikogo nie ma w ¶rodku.
Je¶li nie, to podchodzi do konsoli, i sprawdza zabezpieczenia.
Sprawdzasz zabezpieczenia w magazynie. Dwie w³±czone wie¿yczki laserowe, 4 kamery i dwóch stra¿ników.
Szrama idzie do wiê¼nów rozgl±da siê za stra¿nikami kamerami i tym podobnymi ciekawostakami.
Szuka prze³±cznika do otowrzenia cel...
Przy tej okazji przygl±da siê wiêzniom...
Stara siê nie zwracaæ na siebie uwagi i stoi rozgl±daj±æ siê
Krêc±cy siê po wiêzieniu oficer nie zwraca na Ciebie uwagi. Jednak nie zauwa¿asz niczego ciekawego.

Nefash - gdy sprawdzasz pozosta³e zabezpieczenia, system odmawia Ci dostêpu. Zdaje siê ¿e masz za ma³o wiedzy komputerowej. Nagle s³yszysz za sob± ostry g³os.
- Co tu robisz?!
Widzisz oficera.
-Co tu robisz?! Twój numer identyfikacyjny!
Nefasz prostuje siê.
- Mam rozkaz od dowódzcy oddzia³u wykonaæ test akcji H-I-T-F.
Podchodzi do oficera, i ude¿a go w twarz kolb± karabinu.
Je¶li nikt nie zauwa¿y³, to przeszukuje go w celu znalezienia karty dostêpu. A nastêpnie odci±ga go w k±t pomieszczenia.

Szrama jak gdyby nigdy nic idzie sobie do zbrojowni..
My¶li "Skoro nie mam czym zabijaæ to musze co¶ wykombinowaæ".

Nefash----> Oficer jest tam zbyt widoczny, powiniene¶ go schowaæ jako¶ lepiej. Powiniene¶ sprawdziæ rozk³ad pomieszczeñ, by zobaczyæ gdzie blisko jest jakie¶ rzadko odwiedzane pomieszczenie.

Szrama----->Przy drzwiach zbrojowni stoi 2 szturmowców. Zdaje siê ¿e bez upowa¿nienia tam nie wejdziesz...
Biorê od niego karte dostêpu, i sprawdzam na komputerze rozk³a pomieszczeñ. Przy okazji sprawdzam lokalizacje wiêzienia, zbrojowni, i generatora. Czy mam dostêp do kamer?
Szrama zacz±³ by pewnie odstraszaæ ludzi gdyby nie to ¿e jego strój szczelnie go zakrywa³.
Skierowa³ siê nieudolnie makowanym krokiem furiata do generatorów... najwyrazniej by³ wsciek³y ponad miarê...
Gotowy zabijaæ... niestety wiedzia³ ze musi siê powstrzymaæ co napawa³o jego ju¿ roz³oszczona osobê jeszcze wiêksz± furiê.
Nefash-----> Karta dostêpowa 1-go stopnia daje ci dostêp do kamer w wiêzieniu, na korytarzach, sto³ówce, wej¶ciu do zbrojowni i korytarza prowadz±cego do magazynu.

Na szê¶cie jest noc i tylko patrole i stra¿nicy jeszcze nie ¶pi±....

Szrama -----> Musisz albo zdobyæ upowa¿nienie, albo obej¶æ stra¿ników, albo ich zabiæ...
Szrama idzie powoli do koszar rozgl±daj±c siê uwa¿nie po bazie mierz±c czas przej¶cia
od wej¶cia do generatora do koszar...
Bada rozstaw kamer i szuka luk w obszarzê monitorowanym... Bardzo z³y patrzy gdzie ewentualnie ma szanse zwabiæ szturmowca lub schowaæ jego cia³o...
Gdy znajde takie miejsce szukam czego¶ co mo¿e pos³u¿yæ jako broñ mo¿ê byæ nawet kabel. gdy znajde skradam siê za szturmowca i patrze czy jest sam je¶li tak to patrze na kamery je¶li to siê zgadza to bawiê siê w hitmana i zaci±gam go do takiego pomieszczenia biore jego blaster wk³adam mu kabel w rêkê tak by wygl±da³o ze siê na mnie rzuci³ robie mu dziure w korpusie strzelaj±c z jego karabinu, stoie i czekam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • erfly06132.opx.pl


  • © Erotyka — strony, Obrazki i wiele wiÄ™cej na WordPress Design by Colombia Hosting