Katalog znalezionych fraz
Erotyka — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress

W tradycyjnym barze siedzi tradycyjna dru¿yna, Nud± wieje itp, nagle s³ychaæ jaki¶ d¼wiêk dochodz±cy zza drzwi...


Hmmm... Ciekawe kto to? Niech ktos sprawdzi, bo to jeszcze bedzie jakis chlopek z Nuka Cola, a takich nie lubie...
(mowie udajac, ze mnie to nic nie obchodzi, ale na serio nie moge sie doczekac, zeby zobaczyc, co to moze byc )...
Ja sprawdzê! <mówi sprawdzaj±c czy nó¿ jest na miejscu>

<podchodzi do drzwi i otwiera>
<¦wiêty kiwa siê na krze¶le z nogami na stoliku, gdy us³ysza³ ha³as za drzwiami, leniwie obróci³ siê na bok, jednak pukanie nie ustawa³o. Potanowi³ sprawdziæ co to. Poszed³ za Smoqiem otworzyæ drzwi i ujrza³...>


Hymmm...... kim moge byæ? ;]
Kim chcesz.
..i wszyscy przerazili siê widz±c Hymmma w drzwiach.

"Kimchcesz!" - przegoni³a Hymmma Theya, a ten z podkulonym ogonem wszed³ do baru i schowa³ siê do k±ta. Tymczasem jednak, gdy zamkniêto za Hymmmem drzwi, stukanie wcale nie usta³o..
To pewnie kolatka! <powiedzial i przymknal oczy>
niemozliwe...
Kurka wastelandowa, otworzcie to, bo nam dmuchna i chucha i bu... bar rozwala...
No dobra, ja otworze... miêczacy
ale¿ oczywi¶cie, kobiety przecie¿ maj± pierwszeñstwo.
Podchodzê do drzwi i zamaszy¶cie je otwieram za drzwiami nikogo nie ma, a stukanie s³ychaæ dalej
Nie ma co siê piep***! Wychodzê! <wyszed³ i zamar³ w miejscu>
Odsuwam zamartego Smoka i wychodze, rozgl±dam siê, nagle czujê ze cos mnie szarpie za nogawkê, spogl±dam w dó³ i widzê P³omyczka z pokrwawion± ³apk±... ktos mu musia³ zrobiæ krzywde, patrzy na mnie ze smutkiem i nwaet mu chyba ³ezka b³yska w oku...
T-t-tam c-co¶ b-by³o !
<smoq dochodzi do siebie dopiero po chwili>
Jaki¶ cieñ! Ogromny!
Co ty Smoq... to byl tylko malutki plomyczek. I do tego ranny. Trzeba go szybko opatrzyc. Dawajcie tu naszych barowych chirurgow

pozdr.

Theya opatruje ³apkê P³omyczka i mówi:
- To nie jest takie o sobie zwyk³e skaleczenie, ktos go zrani³ specjalnie!
Trzeba wyruszyæ z ekip± i zobaczyæ co to, kto idzie ze mn±?

Ja nie ide... za zimno na dworze. Poza tym fasola mi sie gotuje i musze jej pilnowac.

pozdr.

<smoq bierze broñ z szafki>
Nie wiem co to by³o, ale zabije skur***!!!
Mówiê wam, ¿e co¶ tam by³o!
Czekaj sami nie pójdziemy, ktos jeszcze musi do nas do³aczyæ, nie wiadomo co to i po co to, to robi.
entrop zaczyna obieraæ banana i mówi z zapchanymi ustami:

nie wiem co to by³o, ani kto to jest ten P³omyczek, ale mogê i¶æ..

wyrzuci³ skórkê po bananie, która pacn±wszy w ¶cianê star³a trochê kurzu i ods³oni³a staro¿ytn± mapê - rebus: (sic!)

aby krzywdziciela znale¼æ, trzeba siedem , przej¶æ góry i na koniec odnale¼æ, lecz nie , , ani , lecz trzeba najpierw , a potem mu podaæ, a on piêknie i sekret wyjawi.
Co tam na tej scianie... ktos to po pijaku chyba pisal. Rozumiecie cos z tego? Bo ja nie.

pozdr.

To g³upoty jakie¶! To idziecie, czy nie?!
Ja idê - nikt mi P³omyka raniæ nie bêdzie, psia maæ!
<kiedy wychodzi³, powia³o ch³odnym powietrzem - smoq znikn±³ w mroku nocy>
No popatrz... i sam poszedl. A ja ide w garnku zamieszac, bo mi sie fasola przypali.

pozdr.
Smoq nie wraca ranki wieczory, bedzie trzeba sie po niego ruszyæ.
Kiedy drzwi do baru siê zamknê³y i smoq zosta³ zupe³nie sam, nagle straci³ pewno¶æ siebie - zazwyczaj nie odczuwa³ strachu, ale tym razem by³o inaczej. Widzia³ co¶ - jaki¶ olbrzymi cieñ. Przecie¿ mu siê to nie wydawa³o.
Nagle przypomnia³ sobie widok krwawi±cego P³omyczka i momentalnie oprzytomnia³. Odbezpieczy³ broñ i ruchy³ w stronê krawêdzi budynku baru. By³o ciemno, ale smoq w nocy czu³ siê znacznie pewniej ni¿ w pal±cym s³oñcu dnia. W¶ród wszechobecnej szaro¶ci skierowa³ siê za róg budynku. Nie widz±c ¿adnych ¶ladów par³ w ciszy do przodu zachowuj±c pe³n± ostrozno¶æ...
z szpar miedzy deskami wy³ania sie Spicmir .
Siada przy barze i wita KDSa.
<public ¶pi z g³ow± opart± na pustym kuflu piwa>

...mamrotmamrotmamrot

<public poprosi³ o cisze>
Kds wlasnie skonczyl gotowac fasole i nawet dokonal degustacji. Czestujcie sie. Teraz moge isc poszukac Smoka.

pozdr.

spic namietnie wgryza siê w fasolke .....
<.....ooOOO a ja myslalem ze ja umie gotowac>
Cala fasolka nagle znika ... wraz z Spicmir'em ....
Nagle s³ychaæ co¶... Dono¶ny szum z zewn±trz. Przez szparê pod drzwiami, do ¶rodka zaczê³y wdzieraæ siê ziarenka piasku.
Oj, Spic... Wiem, ze fasolka jest dobra, ale zostaw troche innym

Wychodze na zewnatrz. Jest ciemno i zimno. Wieje mocny wiatr. Kompletna cisza. Owijam sie szczelnie plaszczem. Ide szukac Smoka.

Mija jakis czas. Wiatr wieje coraz mocniej. Tez nie mialem kiedy sie wybrac! Zaraz sie chyba zacznie burza piaskowa... Smoka nigdzie nie widac...

pozdr.

Mija czas po wyj¶ciu Kdsa.. entrop równie¿ podchodzi do drzwi, lecz wywala siê na w/w skórce od banana. Po chcwili jednak wstaje z dumna min±, wychyla g³owê przez drzwi i krzyczy: Report in, team!
public ze swoimi ustami w kuflu wyda³ niezamierzony komunikat

<tzyt>team don't have reports <trzyt>
entrop pomimo braku innego odzewu jednak siê nie podda³. wiedzia³, ¿e bez jego pomocy dru¿yna jest ju¿ zgubiona. postanowi³ wiêc uzyczyc swoich umiejêtno¶ci taktycznych:

red leader, strom the front!

gold leader, duck and cover!

niech kawaleria dla niepoznaki atak z lewej flanki rozpocznie z prawej strony!
Najwiekszy problem to jest to, ze prawie nic juz nie widac przez ten cholerny piach. Zrobilo sie zupelnie ciemno. Drobne ziarenka wdzieraja sie wszedzie. W sumie zrezygnowalbym juz z dalszych poszukiwan Smoka i wrocil do baru, ale nie sadze, zebym odnalazl droge powrotna. Dlatego brne dalej. Nie moge go nawet zawolac, poniewaz usta musialem sobie szczelnie owinac chusta, zeby sie nie udusic...

pozdr.

public bierze butelke Nuka Coli w rêke wymawiaj±c ze swoim przepitym i jêzykiem przypominaj±cym zaci±ganie Szkota z wyci±gniêt± w±trob±

Ja ide z wami...moge?
Pierwszy wyszedl Smoq. Ja wyruszylem, zeby go odnalezc. Nie spodziewalem sie, ze rozpocznie sie burza piaskowa. Nic na to nie wskazywalo. Nie wiem, czy ktos za mna wyruszyl. Nie wiem, gdzie jestem. I tym bardziej nie wiem, gdzie jest Smoq.

Wiatr narasta. Dotarlem do jakiegos niewielkiego wzgorza. Byc moze uda mi sie znalezc jakas niewielka chocby oslone przed wiatrem i piaskiem. Ukryje sie tam i przeczekam. Nic innego mi nie pozostalo...

pozdr.

Juz ranek, a ich dalej nie ma?! Moze im sie cos stalo?!
Ja tez wychodze ich szukac... Zaraz po wyjsciu z bu... baru wykonuje rzut na Outdoorsman, zeby ich wytropic (chce jakas premie za to, ze jestem Demonem Pustkowia )...
Czekaj Szpon idê z Tob±! Dopijam kawê, wk³adam kapelusz (to jest aureolkê) i idê.
Dobra, to idziemy razem...
Piasek po wichorze zasypal wszystkie slady i go**o widac, ale mam nadziej, ze rzut mi sie udal ...
Idziemy ze Szponem ju¿ nielicho 3 minuty i siê ca³kiem zgubili¶my po¶rodku pustkowia. Wzmaga wiatr. Co¶ widaæ na horyzoncie...
NO dobra, wy poszli¶ie a ja zosta³am, zaopiekujê siê P³omyczkiem i bêdê czekaæ na was, rzucam kostk± na "first aid" ¿eby jednak P³omyczkowi pomóc a nie go uszkodziæ ca³kiem.
Smoq budzi siê do po³owy przysypany piaskiem. Przeciera oczy, co powoduje jedynie ból ocieraj±cego, szorstkiego piasku. Z trudem siê wydostaje. Oblizuje popêkane usta i rozgl±da siê dooko³a - wszêdzie nic tylko piasek.
Szed³ ca³± noc, a¿ wkoñcu pad³ wycieñczony przez burzê. Przez ca³y ten czas nie widzia³ nic niepokoj±cego. Spogl±da do ty³u, ale po chwili orientuje siê, ¿e nie ma pojêcia gdzie jest ty³. Którêdy ja przyszed³em ?
Wyjmuje manierkê i zwil¿a usta winem. Nie ma poj±c pojêcia gdzie i¶æ - kieruje siê do niewielkich ska³ oddalonych o jakie¶ 100-150 metrów...
¦wiêty ze Szponem pod±¿aj± za tañcz±cym w ¿arze s³oñca punktem. Wydaje im siê ¿e to tylko majaki, jednak s± coraz bli¿ej i punkt okazuje siê coraz wiêkszy i wiêkszy. Dochodz± do dziwnych ska³ z malowid³ami których nigdy wcze¶niej nie widzieli. W sporym skalnym zag³êbieniu ukryte s± du¿e metalowe drzwii...
Was ci±gle nie ma, nerwowo zerkam co chwilê na drzwi, w nocy by³a straszna burza... trochê siê niepokojê tym bardziej ¿e istnieje zagro¿enie ze P³omyczek siê jakiej¶ infekcji nabawi... zaczyna ziaæ ogniem ale jako¶ tak nieudolnie... ¼le z nim...
Po wielu próbach, wci±¿ nie udaje nam siê otworzyæ drzwi. Zrezygnowani postanawiamy wróciæ do baru i zameldowaæ reszcie co znale¼li¶my. Niestety burza piaskowa zatar³a nasz ¶lady. Próbujemy i¶æ inn± drog±. Dopisuje nam szczê¶cie. Po drodze znajdujemy rozbity samolot. Wygl±da na bardzo stary, w ¶rodku le¿y tylko podarty spadochron i kompas. Zabieramy kompas. Ustalaj±c swoje po³o¿enie na podstawie gwiazd i kompasu wracamy do baru. Zastajemy tam tylko Theyê i rannego P³omyczka który wygl±da coraz gorzej. Zdajemy Theyi raport....
entrop ma w koñcu do¶æ bycia potr±canym w drzwiach.

Theyu, udam siê z tymi g³upcami, ale bêdê musia³ wzi±¿æ ze sob± to [na te s³owa wyci±ga z pêku kabli na ziemi prze¿art± bateriê, która dot±d robi³a za ¼ród³o zasilania w barze]; wkoñcu i tak ju¿ jest jasno.

Wychodzi z baru, kieruje siê na zaplecze. Po chwili s³ychaæ g³uchy, basowy d¼wiêk urochamianego silnika i entrop na swoim przedwojennym chopperze rusza w kierunku, w którym poszed³ ostatni z poszukiwaczy.
Tylko wam sie wydaje ze czuje sie lepiej, ale to ja juz siê nim sama zajmê, wy musicie znale¼æ Smoka i mojego brata, mo¿e razem wam sie uda otworzyæ te drzwi, brzmi to interesuj±co...
WYbiegam z baru i wrzeszcze:
EEEEEEEEntrooooooooooooooop zaczekaj!!!!
Mam dono¶ny g³os i Entrop mimo wszystko mnie s³yszy i wraca.
Szpon rozsiada siê przy stoliku. Ja przycupn±³em przy kontuarze. Czekamy na resztê ekipy. Nagle doznajê ol¶nienia. Biegnê do piwnicy. Zabieram z niej linê, ³om i resztki znalezionego kiedy¶ dynamitu. Niedu¿o go, ale mo¿e uda siê chocia¿ wyszczerbiæ tamte drzwi. Ponownie siadam przy kontuarze i nie mogê siê doczekaæ Smoqa i Kdsa.
Wraca, ale ju¿ nie sam.

"Zobacz, kogo spotka³em po drodze", ¦wiêty, mów co¶cie tam widzieli. Ja jadê poszukaæ reszty.
¦wiêty opowiada Entropowi o dziwnych drzwiach. Jednak i tak czekam na resztê by je otworzyæ.
Kiedy smoq dochodzi do skupiska skalnego odczuwa koj±cy ch³ód bij±cy od zacienionych g³azów. Odpoczywa chwilê, po czym postanawia wspi±æ siê na górê i rozejrzeæ po okolicy.
Kiedy brnie na szczyt ska³y, nagle pod nogami zapadu mu siê pod³o¿e i smoq wpada pod ziemiê.
Wykonuje rzut na zwinno¶æ z premi± wynikaj±c± z jego mutacji ... rzut udany
Smoq zrywa swojê kurtkê i trzema potê¿nymi ruchami skrzyde³ hamuje upadek. Kiedy l±duje na ziemi zauwa¿a, ¿e jest w ogromnej podziemnej grocie. Jama ma jakie¶ 10metrów wysoko¶ci i z 20 ¶rednicy. ¦ciany s± ledwo widocze. Smoq postanawia zbadaæ grotê dok³adniej...
Drzwi musialy miec jakis dziwny wplyw na Szpona, bo nic nie pamieta z wyprawy, ktora odbyl ze Swietym .
Widze jednak biednego Plomyczka i chce go pocieszyc. Wykonuje test charyzmy...
Przypominam, ze moja charyzma wynosi 0 i mam modyfikator -4 za to, ze jestem caly upaprany piaskiem...
P³omyczek na widok Szpona zakrywa zdrow± ³apk± oczy i zaczyna siê trzê¶æ.
Kurcze, czemu wydawalo mi sie, ze tak sie skonczy? Moze kto inny sprobuje? Postarajcie sie, to moze Plomyczek nam powie, co go zaatakowalo ...
Dajcie mu spokój niech dojdzie do siebie, biorê P³omyczka za bar i uk³±dam na starych kartonach, jeszcze siê ca³y telepie ale po chwili zasypia.

Badaj±c grotê, smoq odnajduje dwa tunele. Jeden jest dosyæ ciemny i szeroki, drugi natomaist bardzo w±ski i jeszcze ciemniejszy.
Smoq postanawia zaufaæ intuicji <Test na szczê¶cie> i wchodzi do w±skiego tunelu...
Nastal ranek. Jest w koncu jasno. Schronienie przy wzgorzu, ktore sobie znalazlem, pozwolilo mi jakos przetrwac noc. Ale piach i tak mam wszedzie. Otrzepuje sie.

Nie wiem, gdzie jestem, ale w koncu moge sie rozejrzec. Na wzgorzu jest duzo skal. Podchodze do nich. Jest tam jakies zejscie do podziemii. Powoli i ostroznie zaczynam schodzic.

Tu znowu jest ciemno, ale wpada jeszcze troche swiatla z zewnatrz. Dochodze do rozwidlenia. Nagle slysze jakis warkot. Co to jest, do cholery? Co tak warczy? Pimpus??? Tak, to Pimpus! Co on tu robi?

pozdr.
Po przeciskaniu siê jakie¶ 25 metrów ty w±skim tunelem, dobrze jest wyj¶æ na nieco 'szerszy' teren.
Ma³a jaskinia, w której znajduje siê teraz smoq jest kszta³tu piramidalnego, a jedyne wyj¶cie prowdzi jeszcze g³êbiej pod ziemiê. Smoq wchodzi do niewielkiego tunelu - jest on jednak na tyle du¿y by mo¿na by³o i¶æ w nim w 'normalny' sposób.
Po chwili tunel zaczyna siê podnosiæ. Jest coraz bardziej stromy, a¿ w koñcu trzeba sobie pomagaæ rêkoma, aby i¶æ dalej.
Kiedy smoq dociera wkoñcu do wyj¶cia s³yszy jakie¶dziwne odg³osy. Poma³u wychodz z tunelu do przestronnej sali pe³nej jakich¶ zabitych deskmi skrzyñ i beczek. Na ¶cianach tl± siê s³abo ¶wiece. Ha³as zaczyna narastaæ...
Najchetniej wrocilbym do baru - Pimpus by mnie zaprowadzil...
Ale to bydle najwyrazniej nie chce. Zdecydowanie mnie ciagnie do jednego z tuneli.

Chyba nie mam wyjscia. Ide za nim. Sam do baru nie wroce.

pozdr.

tymczasem entrop nie spotkawszy nikogo zaje¿dza pod jaskiniê. parkuje motor w jakim¶ os³oniêtym miejscu, dla pewno¶ci przykrywa go jeszcze szerok± p³acht± materia³u.i ju¿ ma wej¶æ do ¶rodka, kiedy ze ¶rodka wypada na niego rozpêdzony deathclaw!

"Pim.." - zd±¿y³ tylko krzykn±æ entrop, zanim bestia nie wpad³a na niego i nie zaczê³a lizac po twarzy.

"Z³a¼ ze mnie, cholero, wystarczy ju¿!"

Pimpu¶ po chwili czu³o¶ci wstaje i ci±gnie "dobrowolnie" za sob± entropa, wczepiwszy mu pazur za kurtkê.

"Kds? Co ty tutaj robisz? Widzia³e¶ gdzie¶ smoqa?"
Smoq ostro¿nie bada pomieszczenie:
Skrzynie wygl±daj± na stare, choæ widoczne ¶lady ¶wiadcz± o tym ¿e dosyæ niedawno by³y przenoszone. Niektóre deski s± stosunkowo ¶wie¿e. Rêkawem przecieram skrzyniê - spod warstwy kurzu ukazuje siê zatarty napis 'ARMY'. Postanawiam otworzyæ skrzyniê. Z niewielkim trudem zrywam dwie pierwsze deski, ale kiedy kiedy próbujê zerwaæ trzeci±, ha³as nasila siê jeszcze bardziej.
D¼wiêk jest zniekszta³cany przez echo sieci dziesi±tek korytarzy. Smoq idzie w jego kierunku. Przechodzi do w±skiej pod³u¿nej sali. Po jego lewej stronie znajduj± siê du¿e metalowe drzwi. D¼wiêk dochodzi z tunela naprzeciwko! Jako, ¿e drzwi s± zamkniête smoq postanawia i¶æ dalej...
W tym momencie ha³as nagle ustaje!
Smoka nie znalazlem... Myslalem, ze Pimpus mnie do niego zaprowadzi, ale zaprowadzil mnie do ciebie. Chodzmy go poszukac. Mysle, ze jest gdzies tu w tych jaskiniach. Pewnie sie tu skryl przed burza piaskowa...

pozdr.

Dochodz±c do koñca ciemnego tunelu smoq us³ysza³ g³o¶ne sapanie i czyje¶ kroki.
Chowam siê w cieniu niewielkiej wnêce w ¶cianie i cierpliwie czekam z przygotowanym no¿em. Liczê, ¿e mój kolor skóry i zdolno¶ci skrytobójcze pozwol± mi zaskoczyæ prawdopodobnych napastników.
Idziemy z Entropem coraz bardziej ciasnym tunelem. Nagle pimpus wyrywa jak szalony do przodu, glosno piszczac. Biegne za nim, ale nie moge nadazyc... Po chwili znika za zakretem.

pozdr.

P³omyczek obudzi³ siê i usi³uje mi co¶ powiedzieæ, pokazuje na zranion± ³apkê, jest nadal bardzo smutny... jest z nim odrobine lepiej ale jak sie szybko nie dowiem przez co to sklaeczenie jest to nie bêdê wiedzia³a jak mu pomóc, byæ mo¿e to jaka¶ trucizna jest.
S³ysz±c coraz g³o¶niejsze sapanie i czyj¶ szybki bieg, smoq gotuje siê do skoku.
Czeka na odpowiedni moment i ... skacze.
Przede mn± nie ma nikogo. Potykam siê o co¶ i upadam na twarz. Czujê jak co¶ na mnie wskakuje i przygniata mnie do ziemi. Nie mogê siê odwróciæ. Czyje¶ pazury drapi± mi plecy. Nagle widzê ... biegn±cego kds'a
Podczas, gdy nasi dzielni bohaterowie szukali sie wzajemnie, to co, co zaatakowalo Plomyczka przyslalo do bu... baru swoje pomioty.
Zebrani w bu... barze znow slysza pukanie, a po chwili do srodka wpadaja dwa centaury.
Chyba tylko ja moge teraz sie nimi zajac. Niestety sa dwa i nie wiem, czy dam sobie z nimi rade, bo dzisiaj nie ostrzylem szponow. Rozgladam sie po bu... barze i dostrzegam jakas dziwna skrzynie.
W tym czasie centaury wyzywaja sie nad Swietym... Ja otwieram skrzyneczke i widze...
TIPSY DO ZAKLADANIA NA SZPONY MODEL 'ROZPIER**LACZE 2000' +10 +20 DO OBRAZEN, +15 DO TRAFIEN!!!
Teraz sobie z centaurami potancze
Po chwili orientujê siê, ¿e na plecach siedzi mi Pimpu¶ i skacze weso³o.

Dobiegamy w koncu do Pimpusia i widzimy... ze odnalazal on Smoka!

Witaj! W koncu sie jakos odnalezlismy! Teraz musimy znalezc tego gnoja, ktory skrzywdzil Plomyczka!

pozdr.

Smoq wstaje i otrzepuje siê z kurzu. Chowa nó¿, po czym ostro¿nie, acz stanowczo odsuwa Pimpusia, który gryzie mu nogawkê spodni.

Tam z ty³u jest pe³no jakich¶ skrzyñ - chyba wojskowych. Sprawdzmy je, a potem wracajmy - i tak nie mamy ¿adnego innego tropu!
Ma kto¶ rewolwer ?
No to zbadajmy te skrzynie... Byle szybko, bo od wczoraj nic nie jadlem i spedzilem cala noc na pustyni. A trzeba jeszcze poszukac naszego wroga.

pozdr.
Ruszaj± razem do pomieszczenia ze skrzyniami.
Zrywam deski, których nie zd±¿y³em poprzednio ruszyæ. Otwieram skrzyniê i widzê pe³no trocin. Ostro¿nie wk³adam do ¶rodka rêkê. Po chwili wyci±gam przedwojenn± minê przeciwpiechotn±

- No ³adnie!


Nagle z pomiesczenia obok s³ychaæ skrzypienie metalowych drzwi...
Po chwili za drzwi wychodzi ma³y ghul .
jego twarz jest zmasakrowane przez mutacje ciezko powiedziec co gdzie jest . Idzie powoli w wasza strone powluczajac lewa noga .
Jest ubrany w bardzo dlugi szary plasz.
Po chwili mówi :
-chcecie ...
I w tym samym moncie odslania plaszcz .
do jego pasu przytroczonych jest moze 8 albo 12 granatow , sam dzieciak trzyma 1 w ³apce.... bez zawleczki .
Smoq patrzy siê na ch³opca, jednocze¶nie siêgaj±c po nó¿!
Ja zakladam to co znalazlem na szpony i uderzam jednego centaura. Wszyscy wstrzymuja oddech... Nic sie nie dzieje...
Przygladam sie tym 'artefaktom' a tam pisze
Ich sila ujawnia sie 28 lutego miedzy godzina 19.00 - 22.00



Raczej nic nie zdzialam... Rzucam Spicowi rewolwer, ktory lezy na stoliku obok...
¦wiêty jest z³y. Dzisiaj ju¿ zab³±dzi³, próbowano go zje¶æ i ekipa nie przychodzi. Odgryz³em centaurom g³owy, ubra³em siê w co¶ porz±dnego (aureolka SANCTUS 4000 +50 do obrony) i postanowi³em sam wyruszyæ by otworzyæ tajemnicze drzwi. Jako ¿e dok³adnie zaznaczy³em sobie na mapce gdzie siê one znajduj± mog³em tam bez problemu wróciæ. Rzuci³em tylko "narazie" Theyi i wyszed³em. Po d³ugiej wêdrówce dotar³em do ska³. Przyczepi³em do metalowych drzwi dynamit, podpali³em lont i siê schowa³em. £adunek by³ zbyt ma³y by ca³kiem je zniszczyæ jednak zrobi³ w nich spor± dziurê. W³o¿y³em w ni± ³om i wywa¿y³em odrzwia. Znalaz³em siê w ciemnej jaskini...

AAF edit
ghul zastal entropa grzebiacego w skrzyni. ten, niewiele my¶l±c, szybko siêgn±³ po jeden ze swoich dwóch desertów, b³yskawicznie wycelowa³ i strzeli³ w przedramiê rêki w której ghul trzymal odbezpieczony granat. stral celowany w reke, tur tur tur.. wyszlo Poniewa¿ trafienie siê uda³o, podgnita postaæ z krzykiem wyrzuca granat z rêki!

entrop skacze po niego wyci±gaj±c d³oñ jak najdalej mo¿e !

rzut na Ag.. ku**a..

i upadaj±c widzi jak pocisk l±duje dos³ownie tuz przed jego twarz±!

zd±¿y³ tylko zamkn±æ oczy..


jaskiniê wype³ni³ jasny b³ysk

po chwili entrop wsta³ i otrzepa³ ubranie.

"Panowie, to s± granaty pulsacyjne."
Kiedy smoq sz³yszy odg³os wybuchu, a zaraz potem jaskinia zaczyna siê trz±¶æ, wszyscy my¶l± ¿e to jednak nie by³ granat pulsacyjny.

Spokojnie - to gdzie¶ dalej chyba!

Ranny ghul zaczyna w miêdzy czasie uciekaæ. W pogoñ za nim rusza Pimpu¶. Tymczasem smoq zabiera siê za otwieranie drugiej skrzyni...
pogoñ Pimpusia za ghulem trawa³a krócej ni¿ wprawnemu mê¿czy¼nie zajmuje rozsznurowanie damskiego gorsetu. Po chwili przywlók³ jego nogê w pysku.

Dobry Pimpus, dobry - pochwali³ go entrop.

Patrzcie, ch³opaki, znalaz³em jeszcze kilka takich granatów, ale z tego co widzê, lezy tutaj tylko ciê¿ki sprzêt, jakies lufy do czo³gów itd. Choæmy w kierunku tego wybuchy, ale tym razem ostro¿niej. Pimpu¶, trzymasz siê z ty³u.

entrop znikn±³ za drzwiami i pozostali ruszyli (?) za nim.
Smoq wyjmuje z otwartej skrzyni pocisk artyleryjski i u¶miech siê do siebie "Ale sprzêtu znalaz³em! Ej - gdzie oni poszli ?!"
Zamyka skrzyniê i ma zamiar biec za pozosta³ymi, kiedy zauwa¿a co¶ co wcze¶niej mknê³o jego uwadze: zaraz ko³o metalowych drzw ¶ciana jest dziwnie jasna. Smoq postanawia j± zbadaæ!
Rzut na percepcjê ... guzik!
Niestety nic nie znajduje. Ma ju¿ wracaæ, ale nagle potyka siêo wystaj±cy kawa³ek sta³y!
Rzut na szczê¶cie ... bingo!
Smoq wpada na ¶cianê, a ta pod naporem jego cia³a ... otwiera siê!
Ch³opaki sobie poradz±, a ja tymczasem sprawdzê to!
Rozgl±dam siê po barze czy ktos ze mn± zosta³, P³omyczek zasn±³, ale na ³apce wyskoczy³y mu jakie¶ b±ble...
Siadam na sto³ku przy barze , bawie sie rewolwerem , krece nim na blacie , po czym chwytam do reki .
Sprawdzam ilosc naboi 6/6 zamykam bebenek zakrecam . odciagam kurek .
patrze sie po barze na znane i nieznane twarze.
Wkladam wylot lufy do ust i naciskam spust ....

Siedzac spokojnie przy stoliku w rogu spogl±dam na Spica albo raczej na to co z niego zosta³o.

Jemu ju¿ nie damy rady pomóc.

Wstaje, podchodze do trupa Spica, zarzucam sobie go na plecy i odwracam sie do Theyi

Gdzie go mam rzuciæ?
Zapali³em flarê. Zacz±³em i¶æ ciemn± jaskini±. Napotka³em jeszcze jedne drzwi, lecz te da³o siê otworzyæ bez trudu. Kto¶ ju¿ tu by³... Doszed³em do rozwidlenia korytarzy. Jeden prosto, drugi w prawo, trzeci w lewo rzut ko¶ci±... Wybra³em prawy. Szed³em nim kilka minut. Nagle us³ysza³em wrzask. Kto¶ bieg³ w moj± stronê i przera¼liwie krzycza³. Sta³em os³upia³y niewiedz±c co mam zrobiæ. Nagle istota wpad³a na mnie i oboje siê przewrócili¶my. Okaza³o siê ¿e to jaki¶ ghul z odstrzelon± rêk±. Nieprzerywaj±c krzyku podniós³ siê i pobieg³ w korytarz z którego ja przyszed³em. Kto¶ albo co¶ goni³o ghula. I w³a¶nie zbli¿a³o siê w moim kierunku...
Kiedy wchodzê do ¶rodka czujê straszliwy zaduch. Pod ¶cianami stoj± prawdopodobnie jakie¶ skrzynie. Na przeciwko ci±gnie siê d³ugi korytarz. Nie widzê jego koñca. Na ¶rodku jest co¶ du¿ego przykrytego p³acht±. Zagl±dam pod p³achtê...
- O ja pie... Hehehe - ch³opaki siê zdziwi±!

Wykonuje test na umiejetnosc First Aid, zeby pomoc Spicowi. Mam wysokie modyfikatory dodatnie za zreczne palce ( ) i znajomosc anatomii czlowieka...
Stan Spica sie stabilizuje, ale dzieci beda przed nim raczej uciekac...
Idziemy d³ugim korytarzem, kiedy nagle okazuje siê, ¿e smoqa wcale niema z nami. Odwracam siê i.. rzut na Int.. nie wyszed³..

HOP HOP, SMOQ, GDZIE JESTE¦!?
Zdziwi³em sie nieco gdy zda³em sobie ze Szpon majstruje co¶ przy ciele Spica na moich plecach. Ale w koncu zdecydowa³em sie po³o¿yæ go na najbli¿szym stoliku.
Najpierw poproszê test na INT'a z du¿ym modyfikatorem od science'a ... wiadomo jaki wynik ;]

Niemal w odpowiedzi na wo³anie entropa, ziemia zaczyna siê trzê¶æ. Ze sklepienia na g³owê dru¿yny sypi± siê kawa³ki ska³. Zmusza ich to do ucieczki z jaskini.
Ha³as staje siê coraz g³o¶niejszy i dochodzi jakby ze ¶rodka góry. Nagle ¶ciana skalna pêka i ze ¶rodka wyje¿d¿a pojazd opancerzny. Kamienie pêkaj± z trzaskiem pod jego g±sienicami. Pojazd zatrzymuje siê i z w³azu wy³ania siê znana morda.
Wsiadacie ch³opaki, czy idziecie z laczka ?
Patrze spokojnie jak Szpon zajmuje sie Spicem. Po chwili rozgl±dam sie po barze w poszukiwaniu Theyi.
smoq, co ty zrobi³e¶, zasypa³e¶ przej¶cie dalej! ja i kds zdo³ali¶my uciec, ale w ¶rodku zosta³ Pimpu¶ i kto¶ jeszcze. nie wiem dok³adnie kto, ale g³os przypomina³ mi trochê ¦wiêtego. Lepiej wyjd¼ z tego i poszukajmy jakiego¶ innego wej¶cia. Nie osi±gneli¶my przecie¿ celu wêdrówki, ¿eby juz uciekaæ. Pamietasz?

jaki¶ abstrakcyjny rzut..
Wydaje mi siê, ¿e wzd³ó¿ tej ¶ciany tutaj przebiega jeden z niezbadanych przez nas korytarzy. Móg³y¶ otworzyæ go za pomoc± tego wielkiego dzia³a którym aktualnie sterujesz?
Hmmm... wiec mowisz, ze Spic rozwalil sobie glowe?
Czekaj... O kurcze...
Szpon orientuje sie, ze majstrowal nie przy Spicu, tylko przy Zdzisiu. Spic niestety dalej jest zimny i sztywny, a twarz Zdzisia wyglada... a raczej juz nie wyglada...
Sry, stary ...
Dziwne pêdz±ce co¶ okaza³o siê Pimpusiem. Z rado¶ci ¿e mnie zobaczy³ wzi±³ mnie w pysk i zawróci³ galopem. Okaza³o siê jednak ¿e korytarz z którego przyszed³ zawali³ siê i nie da siê przej¶æ. Postanowili¶my z Pimpusiem pój¶æ korytarzem prowadz±cym w lewo który ju¿ mija³em, ale wybra³em ten prawy. Wêdrowali¶my 10 minut a¿ natknêli¶my siê na jakie¶ skrzynie. Po wydostaniu siê z pyska Pimpusia, otworzy³em jedn±. W ¶rodku by³a wielka paczka semtexu i wyrzutnia rakiet. Ho³ ho³ ho³, szykuj siê Pimpu¶... czas na bum

Wysadzili¶my gruzy zawalaj±ce prej¶cie w prawym korytarzu i zaczêli¶my pod±¿aæ za g³osami dobiegaj±cymi z dalszej czê¶ci jaskini.
¯e co? Zasypa³em ?!
Odwracam siê i widzê ... kupê ska³ i nic poza tym.
O fuck!!!
Niezbadany korytarz? Tu mówisz?! Oki - odsuñcie siê!
Wsiadam do ¶rodka. Przygl±dam siê przez chwilê licznym przyciskom, ga³kom i suwakom.
To chyba ... TO ! Rzut na szczê¶cie ... tego nigdy nie oblewam :]
Smoq intuicyjnie manipuluje skomplikowanym oprzyrz±dowaniem, wykorzystuj±c swoj± wiedzê informatyczno-techniczn±. Kopu³a pojazdu z zamontowanym dzia³em PP zaczyna siê powoli obracaæ. Nagle w po³owie drogi staje. Z wnêtrza pojazdu wydobywa siê jaki¶ trzask. Czuæ dziwny sw±d. Smoq wyl±cza mechanizm.
Kur** - chyba co¶ siê zje***! Kto siê zna na mechanice ?!
Tyyy co¶ ty zrobi³ z moj± bosk± twarz±?!
Jest tu gdzie¶ lustro?

Rozejrza³em sie po barze, jednak nie zauwa¿y³em ¿adnego lustra wiec zacz±³em i¶æ w strone drzwi do zaplecza.
¦wiêty z Pimpusiem nareszcie docieraj± do Smoqa, Kdsa i Entropa. Stoi tam równie¿ wielka maszyna. Wygl±da na zepsut±. Doznajê ol¶nienia i lecê do korytarza gdzie znalaz³em rakietnicê. Przybiegam z powrotem trzymaj±c w ³apkach spory zestaw narzêdzi...
po co wam narzêdzia, dajcie mi tylko m³otek!

dru¿yna powstrzyma³a entropa który z b³yskiem w oku chcia³ sprawdziæ skuteczno¶c metody "Hit in that special spot"

¦wiêty, mi³o ciê widzieæ.
Witam siê z Entropem, jednak mam wra¿enie ¿e lepiej nie dawaæ mu m³otka. Rozk³adam siê z narzêdziami przy maszynie, wczo³gujê siê pod spód i zaczynam majstrowaæ rzucam...naprawi³em tylko czê¶æ...rzucam jeszcze raz (co mi tam)...naprawa siê udaje Czo³g krztusi siê i w koñcu silnik zapala. W drogê ferajna!
Zdzisiu nie bedzie tak zle...
Teraz to tylko Theya ma charyzme dodatnia...

Mysle, ze trzebaby zaczac dzialac... Biore radio vic'a, ktore zostawil w bu... barze...
Alpha, comando, delta, september, omega, september, delta, red, comando! Druzyna! Slyszycie mnie? Zglosic sie!
No - sami siê wydostali - mówi³em, ¿e entrop panikuje!
To co z t± napraw±? Mo¿e ty kds co¶ zdzia³asz, co ?
Szkoda tak tu zostawiæ takie cacko!

Zanim kds zd±¿y odpowiedzieæ, ¦wiêty bierze siê do roboty

Kiedy tak razem rozkminiaj± problem, zza ska³y wyskakuje znany wszystkim ghul. Biegnie wprost na dru¿ynê, krzycz±c g³o¶no i zag³uszaj±c radio. W zdrowej rêcê trzyma pas z granatymi.

Hmm - ciekawe jakie ma tym razem.

Smoq siêga po Grease Guna...
entrop strzela mu w czo³o. perk kamikadze

i trafia. wszyscy patrz± zdziwieni i trochê zszokowani.

"A je¶li on co¶ chcia³?" - pada jakis nie¶mia³y g³os.

"Mo¿e chcia³. Ale denerwowa³ mnie." mówi entrop i zapala fajkê.

To wy wskakujcie do cud-maszyny, a ja ide po swój motor.
¦wiêty siada za sterami czo³gu. Po chwili wsiada reszta ekipy. ¦wiêty ma dziwny u¶miech ------> Zapuszcza silnik i jedzie czo³giem wg³±b jaskini. Dziwnym zbiegiem okoliczno¶ci wszystkie szczury, psy i zmutowane koty w promieniu kilometra od ¦wiêtego uciekaj± w pop³ochu.. Niewiadomo sk±d dobiegaj± d¼wiêki piosenki...

Im bad to the bone...
b-b-b-b-b-baaaad...
bad to the bone!

Ja go chcia³em zabiæ! Niedobry entrop! Za karê zabieram te granaty!

Zabieram pas z granatmi i wsiadam do wozu

Dobra ... ale w któr± stronê jedziemy, bo ja nie mam pojecia ?! Kto ma najwy¿szy Outdoorsman ???

Eno - wracamy do ¶rodka? ¦wiêty ja prowadzê - ja znalaz³em wóz !!!
entrop odjecha³ ju¿ milê od jaskini kiedy siê odwróci³, i zobaczy³ jak czo³g znika w jej wnêtrzu.

"niech to gecko kopnie - co oni wyprawiaj±?"

zawraca, zsiada z motoru i pieszo udaje siê w po¶cig za machin± bojow±

"niech to gecko kopnie - co ja wyprawiam?"
¦wiêty robi ³adne oczka do Smoqa Jestem z³y, mam fajn± piosenkê i wielki czo³g. Daj mi poprowadziæ!

¦wiêty zatrzymuje czo³g. Etrop zziajany wskakuje na pake i ruszamy dalej.
Zwracam sie do Zdzisia i Tehyi...
Chlopaki nie odpowiadaja... Chyba juz po nich... Proponuje spuscic atomowke na ich ostatnia znana pozycje. Skoro nie zyja, to cos musialo ich zabic. Skoro ich zabilo, to musi byc niezlym skur... Trzeba to cos wykonczyc...

Naciskam Red Button, dach bu... baru sie rozchyla i z silosa w piwnicy wylatuje atomowka...
Maydey maydey! Szpon zniszcz rakiete! ¯yjemyyyarghhh.....!!!
Czekaj Szpon, co¶ sie dzieje.

Próbuje nas³uchiwaæ przez radio.

Co¶ jest nie tak, s³yszysz te krzyki i trzaski?

Czy on nas s³yszy? ¦wiety jak mówisz to trzeba tn przycisk nacisn±æ! Daj mi to!
Wyrywam ¦wiêtemu radio Test na zrêczno¶æ ... oblanyNiestety poci±gam za mocno i wyrywam radio, ca³kowicie je niszcz±c!
Oooops!!!
Mowilem wam, ze stracilem przytomnosc w tej jaskini? Wlasnie ja odzyskalem. Gdzie ja jestem?

pozdr.
Szpon, co sie dzieje? S³ysza³em tylko trzask i dalej tylko g³uch± cisze. Co¶ jest nie tak.

Próbuje jeszcze co¶ pomajstrowaæ przy radiu.
Eeee - te gdzie jest kds ? Nie widzia³em go ju¿ od wybuchu tego granatu pulsacyjnego?
A niewa¿ne teraz - ¦wiêty gaz do dechy! Jedziemy jak najg³êbiej! Atomówka na nas leci, a radio SIÊ zepsu³o!
SB szybko nak³ada kowbojki i kapelusz. Chy³kiem wskakuje na atomowke przywi±zujac sie lassem i nuc±c po cichu "I'm a rocket man"
¦wiêty zapuszcza silnik. Trzymajcie siê.

Im bad to the bone...
b-b-b-b-b-baaaad...
bad to the bone!

z zegarka entropa dolecia³ mi³y, kobiecy g³os: "nuclear launch detected".

Mam pomys³! ¦wiêty, wyprowadzaj szybko czo³g na zewnatrz, napchamy granatów pulsacyjnych do lufy i wystrzelimy je w kierunku nadlatuj±cego pocisku!
No dobra Szponie, nic ju¿ nie poradzimy. Rakieta ju¿ wystrzelona. To teraz mo¿emy sie tylko napiæ i mieæ nadzieje ¿e ta banda wastelandowych wyjadaczy co¶ wymy¶li.

Siadam przy barze i rozgl±dam sie za jakim¶ bezpañskim kuflem piwa.
Dobra - do roboty panowie!
¦wiêty gaz do dechy!
Entrop obserwuj niebo i dawaj koordynaty!
Ja siê biorê za ³adowanie dzia³a!
Hmmm... siedze w jakiejs jaskini. Jest ciemno i zimno... Nikogo nie ma. Nie bardzo nie wiem, co teraz zrobic. Heh, poszli sobie. Nie zabrali mnie, moze pomysleli, ze juz nie zyje?

pozdr.

celowali w nasz± ostatni± znan± pozycjê, czyli wej¶cie do jaskini! po prostu jed¼my tam i walmy w górê ze wszystkich garanatów jakie mamy! Nie mamy i tak zbyt precyzyjnych urz±dzeñ celwoniczych, wiêc zaczniemy szczelaæ dopiero wtedy, kiedy zobaczymy pocisk.. Je¶li nam siê poszczê¶ci bomba nie wybuchnie..

pewnie nie trafimy od razu, lepiej polecê po wiêcej granatów bo bêdziemy szczelaæ seriami po kilka na raz.

[entrop wysiada z czo³gu i biegnie po skrzynkê, na miejscu spotyka kdsa]

ty dalej tutaj? nie leñ siê, pomó¿ mi to wytargaæ na zewn±trz.

[gdy podnosz± ciê¿k± skrzyniê wype³nion± granatami, okazuje siê, ¿e pod ni± znajduje siê przykryty kurzem w³az. entrop przeciera rêk± warstwê brudu: "down to vault 69"]

hm.. a wiêc istnieje alternatywa.. co robiæ, co robic?..
Hmmm... podnosze sie i zaczynam sie rozgladac po jaskini... W ktora strone isc? Gdzie sa wszyscy... Cholera. Nie wiem, co robic.

Widze jakies skrzynie. Przypominam sobie, ze ktos je otwieral, czegos w nich szukal. Teraz sa puste. Rozgladam sie dokladniej. W pewnym momencie w kacie zauwazam... RADIO!

Biore je do reki i probuje laczyc sie na roznych czestotliwosciach... Moze kogos namierze...

pozdr.

Wiem co zrobimy! Idzcie do schronu! Smoq wyjmuje swój nó¿ i ...

[muzyczka z MacGuyvera: ta ta ta ta ta ta, ta ta taa, ta taa ta taa ...]
Kds? Chcesz jechaæ dalej? Ale nie zd±¿ymy uciec przed bomb±! tzn, mo¿e ja na motorze.. MÓJ MOTOR!

zaraz wracam, kdsie, spenetruj co jest pod t± klapk±, ja przy okazji powiem ch³opakom, ¿e tu da siê ukryæ!
[W barze materializuje sie duchowa postac Spicmira w postaci krwawej reki ktora trzyma pokrwawiona wage.]

>>Duch Spicmir<< teraz bedzie znany jako >>Vaspur<< - Niesprawiedliwy .

Vaspur : <przekleci ci co prawa nie znaja a je wymierzaja albowiem krew prawdy zaleje swiat >
Entrop zdaje raport...

...

Smoq majstruje chwilê przy konsoli dzia³ka, które ustawia na prawdopodobn± pozycjê atomówki. Pod³±cza parê kabelków do zapalnika radiowego znalezionego w jednej ze skrzyñ. Nadajnik bierze ze sob±. Nastêpnie ³aduje dzia³o granatami.

Statystyka naprawy zwiêkszy³a siê o 15% ;]

Odpalimy to zdalnie!
Niech kds u¿yj tego radia co znalaz³ i skontaktuje siê z baz±!
Jak ch³opaki dadz± znaæ to odpalimy dzia³o zdalnie i zamkniemy bunkier!
Entrop zostaw motor - nie mamy czasu, cholera !!!
Krwawa reka kieruje sie na zachod w strone jaskini .
smoq? chcesz odpalic co¶ radiowo przez ¶cianê chronu? daj mi to, ja odjadê na motorze jak najdalej mogê i bêdê naciska³ ca³y czas po drodze.

[wyci±ga rêkê po zapalnik]
Krwawa reka przechodi w swej metafizycznje postaci przez góre i pojawia sie w jaskini - niedaleko kds'a.
Chcia³em odpaliæ tu¿ przed wej¶ciem do schronu!
Chcesz jechaæ po pustynii i uciekaæ przed ew. fal± uderzeniow± ?!
Dobra - masz - ja siê chowam!
"Co jest grane? Gdzie... ja jestem??? Moze... moze ktos mi... powie... Moja glowa...."

pozdr.
echo g³osu smoqa brzmia³o jeszcze chwilê po tym, jak ca³a dru¿yna schowa³a siê do schronu

Heh... to wygladalo calkiem jak wybuch bomby atomowej... Co wy nabroiliscie? Dobrze, ze zdazyliscie sie odda.......

W tym momencie dociera fala uderzeniowa powstala po wybuchu. Robi sie ciemno...

pozdr.

Ciekawe, czy entrop podo³a³ ?! Dzielny druh!

Teraz musimy poczekaæ, a¿ py³ opadnie. Mam nadziejê, ¿e nas nie przysypa³o!
Cholera, bedzie problem. Ma ktos licznik Geigera? No i koniecznie Rad-X i RadAway, bo pozdychamy od promieniowania...

pozdr.
Hmm - przeszukajmy bunkier. Ja i Pimpu¶ radiacjê jako¶ wytrzymamy, ale gorzej z tob± i ¦wiêtym. ¦wiêty ?! Niech to szlag - straci³ przytomno¶æ chyba!
Reka krwi szuka kdsa .
Dobra - zostawmy go tu narazie i sprawdzmy ten schron...
smoq, kds i pimpu¶ ruszaj± d³ugim korytarzem bunkra...
Nagle zaczyna dziac sie cos dziwnego... czuje jakies przenikliwe zimno... Po chwili silny bol.

Zaczynam zwijac sie na podlodze bunkra...

pozdr.

kds - co ci jest ?!
Klêkam i próbujê uspokoiæ trzês±cego siê kds'a. Pimpu¶ zaczyna skomleæ.
Kds uspokój siê, cholera !!!
Vaspur - niesprawiedliwa reka krwi , emanujac swa moca i potego zarazila kds spaczeniem , ogromna nienawiscia i wiara , krwia , potem , umyslem i pustk± .

Krwawa reka zaslonila cialo kdsa . miedzy palcami mozna bylo dostrzec jaskrawe czerwone niczym krew swiatlo . Powietrze zaczelo lekko drgac . reka zaczel podnosic sie do gory. Przerazliwy blask wypelnil bunkier oswietlajac kazdy centymetr powierzchni.

Waszym oczom ukazal sie Plomienny medrzec , nowe wcielenie kds ... ktory teraz zostal pol-bohaterem i jego moc jest czerpana z nienawisci i nadzieji .
Kds szybko wstaje na rowne nogi... Jego gwaltowna reakcja zaskoczyla Smoka, ktory patrzy na to z niedowierzaniem.

Kds prostuje sie. Wydaje sie, ze teraz jest znacznie wyzszy, niz byl do tej pory. Wydaje sie tez, ze jego cialo plonie... W kazdym razie w bunkrze zrobilo sie jasniej. Pimpus przerazony ucieka w kat...

Kds gluchym i glebokim glosem mowi:

"CHODZMY"

i kieruje sie w strone wyjscia z bunkra...

pozdr.

w powietrzu da sie uslyszec spiew buddyjskich mnichow ... a moze to wiatr
Dzwiek krokow odbijajacych sie echem w bunkrze tworzy s³owa kote s³ysza tylko prawdziwi :
Idz i zabijaj bo nienawisc i lêk ofiar twoich to twoja potega . Jednak pamietaj ze Ty narodzony z bolo tylko miloscia mo¿esz byc zraniony
ka-de-es ?!
smoq jest przez chwilê zdezorientowany - po chwili u¶wiadamia sobie, co robi kds..
Nie otwieraj bunkra! Py³ jeszcze nie opad³ - udusimy siê! Poza tym nie masz ochrony przed radiacj±!
kds nie odpowiada, wiêc smoq podbiega do niego i ³apie go za przedramiê...
Smoq lapie Kdsa za przedramie i momentalnie odskakuje - jego reka jest poparzona!

"A MYSLISZ, ZE PROMIENIOWANIE I PYL STANOWI JAKAS PRZESZKODE DLA MNIE? MUSZE ZABIC NASZYCH WROGOW..."

pozdr.

Nie tak szybko!
Smoq zastêpuje drogê kds'owi
Zapomnia³e¶ chyba o mojej wrodzonej odporno¶ci - ogieñ nie mo¿e uczyniæ mi ¿adnej krzywdy! Nie mogê ciê st±d wypu¶ciæ! To dla twojego dobra!
Smoq uderza w splot s³oneczny, chc±c pozbawiæ go tchu!
Myslisz, ze mnie powstrzymasz? Zejdz mi z drogi... Nie musisz isc ze mna, ale mnie nie zatrzymuj. Musze ZABIJAC!!!

pozdr.
Biorê cierpi±cego P³omyczka pod pachê i idê szukac jakiego¶ medyka, wychodzê z baru, P³omyczek ciê¿ko opar³ g³owê na moim ramieniu, jego oczy s± dalej przera¼liwie smutne i prosz±ce. Jako ze w wiosce nie ma zadnego lekarza po ostatnim zamkniêciu rze¼ni idê poza ostrokó³ okalaj±cy wioskê, wizê³am ze sob± z baru sznurek, ³opatê, plecak z prowiantem wodê i pare kocy, jest mi nie wygodnie i ciê¿ko bo na rêkach mam jeszcze dodatkowo P³omyczka, poruszam siê wieæ powoli, granatnik te¿ troche wazy i amunicja do niego.
Niesprawiedliwa reka krwi vaspur , przenosi sie nad drzwi wjesciowe . Po chwili prawdziwi mogli by zauwazyc jak miedzy drzwiami a reka przeskakuja male niteczki energi. Drzwi zaczynaja dymi i czerwienic . Staja sie coraz bardziej plastyczne.
Co tu siê ku*** dzieje! KDS !!! Ocknij siê! ¦wiêty P³omieniu - co¶ stapia w³az!
Tak czy inaczej TY idziesz ze mn±!
Smoq wskakuje kds'owi za plecy i chwyta go za g³owê. Przyci±ga mocno do siebie i dusz±c zaczyna odci±gaæ od czerwonego w³azu.
Pimpu¶!!! Noga! We¼ ¦wiêtego!
Drzwi pekaja z trzaskiem... Do srodka zaczyna wsypywac sie piach... Kds nie zwazajac na uczepionego jego szyi Smoka wychodzi stanowczym krokiem na zewnatrz.

pozdr.
Dosz³am juz dosyæ daleko, P³omyczek zasn±³ mi na rêkach, zaczyna sie robic ciemno, delikatnie k³adê P³omyczka na kocu, rozpalam ognisko, wyci±gam troche suszonego miêsa. Zapach jedzenia budzi P³omyczka, dajê mu jedzenie i zmieniam opatrunek na ³apce, nagle P³omyczek zaczyna piszczeæi zdrow± ³apk± pokazuje co¶ za moimi plecami, zrywam siê szybko, biorê granatnik i idê w kierunku który pokazywa³ P³omyczek, podchodzê do grupy krzaków i chowam siê za nie. W moim kierunku pod±¿aj± dwie postaci...
Po chwili w³±z sam siê otwiera i pojawia siê wnim u¶miechniêta twarz entropa

wszyscy patrz± jak oniemiali

"Panowie, w³a¶ciwie to nale¿y siê wam ma³e wyaj¶nienie! Otó¿ jaki¶ ba³wan, który ³adowa³ granaty do lufy, kompletnie j± zapcha³. Przez to po naci¶niêciu >fire< na tej krótkofalówce, co mi j± da³e¶, smoq, wybuch³ ca³y czo³g.. szczê¶cie w nieszczê¶ciu jest takie, ¿e skumolowa³a siê moc z dwóch skrzynek granatów pulsacyjnych, co by³y w ¶rodku i teraz ca³e zachodnie wybrze¿e niema pr±du. W zwi±zku z tym bomba równie¿ nie wybuch³a. Spad³a trochê dalej i przygniot³a jakiego¶ wie¶niaka-zwiadowcê."

Ale zaraz, Kdsie, czemu siê tak ¶wiecisz? Co¶ jest tam na dole? MO¿e was nie wypuszczaæ?
To nie byla bomba atomowa? Coz... nie jest to teraz istotne. Ja musze ZABIJAC!!!

pozdr.

Dobrze Ciê widzieæ entrop! Z kds'em co¶ nie teges!
Mówi±c to ci±gle by³em uczepiony szyjy ¶wiec±cego siê kds'a!

-----------------------------------------------------------------------------
Pozwolê sobie poprowadziæ postaæ P³omyka, coby Theyi smutno samej nie by³o ;]

Tymczasem P³omyk martwi±c siê o Theyê wsta³ i podrepta³ w krzaki naprzeciwko kryjówki swojej opiekunki!
Nie tenteges? Alez on nam z nieba spad³!

Kdsie! My¶l o P³omyczku! Szukaj Z³a! Szukaj sprawcê Zbrodni! Krzywdziciela P³omyczka! Musimy go zabiæ! Postaraj siê go wykryæ! Z³o! Wielkie z³o!
Kds charczy: ZABIJAC!!! i kieruje sie w strone... Entropa!

pozdr.

e, to pewnie przypadek, schodzê mu zdrogi. wielokrotnie, je¶li trzeba.
Eeee - nie jestem pewien czy go przekona³e¶ !
Tylko go nie dotykaj bo skurczybyk ciê poparzy!
Kds! Powiedz, kogo chcesz zabiæ ?!
Kds troche sie opanowal... Odwraca sie w strone wyjscia. Stoi przez chwile, patrzy. Po czym wychodzi ze schronu.

pozdr.
Vaspur krwawa reka niesprawiedliwosci , przesyla pakiecik eenegi do umyslu kds . ten w tym samym momencie zaczyna plonoc mocniej , niemal¿e na bialo ...

wiejacy wiatr uklada mordercze slowa : ten ktore , tego samego , zdeptanego , oplutego .. zabij zabij smierc .
ch³opaki, nie macie wra¿enia, ¿e kto¶ tu jest oprócz nas? jakby taka eteryczna obecno¶æ.. a mo¿e to tylko kac po wczoraj. w ka¿dym razie, ja idê za Kdsem.

[sprawdzam magazynki na wszelki wypadek po drodze]

Acha, po eksplozji czo³gu wej¶cie do jaskini siê trochê poszerzy³o.
Juz wszystko jest jasne! Musze ZABIJAC!!! Wszystko bedzie dobrze! Zejdzcie mi z drogi, smiertelni! Kds bucha jeszcze wiekszym plomieniem ZABIJAC!!! Prowadz, krwawa reko! Zaczyna biec przez pustynie

pozdr.
Wiesz - ja te¿ to czu³em, ale my¶la³em, ¿e to moja wyobra¼nia! Sam nie wiem ju¿!
Smoq zarzuca sobie na plecy nieprzytomnego ¦wiêtego.
Chod¼my wiêc! Pimpu¶!!!
Pimpu¶ idzie za dru¿yn± - jest jednak nad wyraz spokojny. Nawet on odczuwa niepokój z powodu nowej postaci kds'a
Krwawa reka niesprawiedliwosci zwana Vaspurem prowadzi kds w strone ...... OLDTOWN. by po chwili zawisnac nad barem i znikn±c,
Kds biegnie coraz szybciej, po chwili sie zatrzymuje. Plomien przygasa. Stoi przez dluzsza chwile i sie zastanawia...

Reko? Reko!!! Reko, gdzie jestes? Co mam robic? Reko, prowadz!

pozdr.

Gdzie my jeste¶my? Popatrzcie, tutaj krêc± siê jacy¶ ludzie! Nie widzia³em nigdy wcze¶niej tego miasta... musi byæ nowe.

[Podchodzi i nieufnie kopie w du¿± jasno-niebiesk± budkê z której dochodz± nieprzyjemne zapachy]
Reko... reko... Kds mamrocze tak jeszcze przez chwile. Potem jego plomien gasnie calkowicie i pada nieprzytomny na ziemie...

pozdr.

Smoq nios±cy ¦wiêtego oraz Pimpu¶ docieraj± do miasta ostatni. Smoq zrzuca towarzysza z pleców i siada zmêczony w cieniu zniszczonej ¶ciany pe³nej dziwnych napisów.
"Hmm - ten Moloch to pewnie tutejszy szeryf" - my¶lê sobie.
Pimpu¶ widz±c, ¿e kds jest ju¿ 'normalny' rzuca siê na niego z entuzjazmem i zaczyna go lizaæ.
Nagle smoka ogarnia senno¶æ. Opuszcza g³owê i zasypia...
Szpon spi w bu... barze... Wybuchy atomowe zawsze mnie usypiaja...
Vaspur z powrotem ukazuje sie nad miastem tworza krwawa - smiertelna lune .
reka wyrusza na poszukiwania nowej ofiary , a po drodze budzi moc kdsa przy okazji dosypujac troche .

SB przytomnieje ko³o bomby i zaczyna sie otrzepywaæ z piachu. Zauwa¿a przygnieciony bomb± kapelusz i z niesmakiem krêci g³ow±. Zaczyna powoli i¶c w stronê bu baru mrucz±c pod nosem
- Piep... czêsci made in japan. Zawsze musz± cos schrzanic. Wiecej kurzu i py³u ni¿ masowego zniszczenia, ehhhh
Kiedy smoq siê budzi zauwa¿a, ¿e pozostali ci±gle ¶pi±. Postanawia wiêc rozejrzeæ siê po okolicy...
Id± przed siebie lustrujê dziwne niebieskei pud³o, ko³o którego ¶pi entrop. Niechc±c go budziæ idê dalej. Moj± uwagê zwraca czerwony zderzak samochodowy z bia³ym napisem Cat's Paw.
- Hmm - ciekawe...
Wchodzê do ¶rodka i nagle ...
- Auuu!! Ale siê pie*** w ³eb!
Pocieraj±c g³owê idê dalej...

W ¶rodku jest totalny chaos. Na ziemi le¿y pe³no puszek i ¶mieci. Za brzydkim kontuarem stoji rozwalony fotel. ¦ciany s± pe³ne jakich¶ bazgro³ i dziwnych og³oszeñ. Nieco dalej znajduje siê palenisko - nie ma tu dachu.
Smoq znajduje zniszczon± czerwon± lampkê naftow±, kawa³ek siatki i dziwne urz±dzenie elektroniczne, wygl±daj±ce jak przedwojenny modem ...
Vaspur wpada przez zamkniete dzwi i materializuje sie pod postacia krwawej reki niesprawiedliwosci z mlatkiem . Zaczyna naginac w modem , przy okzaji zachaczyl kilka razy Smoqa .

<rzut k20 na ilosc wybitych zebow w szcence smoqa kazd 4 to -1 charyzmy >

kostak sie toczy i wypada .... 11 ...

<smok traci 11 zebów co obiza jego charyzme o 2 pkt >
Co do ... Auuu! Moje zêby!
Smoq ³apie siê za szczêkê i wypluwa na d³oñ .. zswoje w³asne zêby!
O ku***!!!
Smoq czuje, ¿e duch który opêta³ kds'a jest w pobli¿u. Odbezpiecza Grease Guna i zaczyna pruæ seriami po ¶cianach...
Krwawa dlon niesprawiedliwosci zwana Vaspuerm lata po calym barze by uchronic go przed zniszczeniem . chwyta kazdy wystrzelony pocisk z lufy gnata smoqa .
Gdy skonczyla mu sie amunicja , REKA ZGNIATA ZEBRANE POCISKI , otwiera sie i w miejscu pociskow lezy granat obronny .
Theya przyczajona za krzakami obserwuje nadal z niezm±conym spokojem dwie istoty które s± coraz bli¿ej...
Smoq widz±c czerwon± smugê lataj±c± wokó³ wystrzeliwuje w ni± ca³y magazynek. Kiedy naboje siê koñcz±, czerwona mgie³ka zatrzymuje siê w miejscu. Ko³o niej unosi siê granat.
Postanawiam u¿yæ znalezion± siatkê. Jednym szybkim ruchem Test szybko¶ci + premia rasowa zarzucam j± na prze¼roczyst± postaæ i unosz±cy siê garanat. Siatka zakrywa zarówno smugê jak i przedmiot - uniemo¿liwia to rzucenie nim!
Vaspur - Krwawa reka niesprawiedliwosci wyrywa sie z siatki , jednak przypadkiem malym placem zachacza o zawleczek ciagnac ja razem ze soba .
jako ze teraz siatki nie ma co utrzymywac ... spada ona na ziemie ....
3 sekundy
Wiedzia³em, ¿e to tak siê skoñ...
Barem wstrz±sa wybuch granatu. Ze ¶cian bunkru odpadaj± kawa³ki farby. W powietrze wylatuj± tony puszek i innych ¶mieci!
Smoq w ostatniej chwili odskoczy³ dalekim susem. Przelecia³ nad paleniskiem i sprawnie przeturla³ siê po ziemi, amortyzuj±c si³ê upadku. Niestety po¶lizgn±³ siê na stercie papieków po jakich¶ zupkach...
Rzut ko¶ci± ... nawet wysoka zwinno¶æ smoq nie jest wystarczaj±ca. Otrzymuj±c ujemne modyfikatory od dezorientacji spowodowanej przez dziwnego ducha oraz bol±cej szczêki, nie udaje mu siê utrzymaæ równowagi...
Smoq wywraca siê i uderza g³ow± o ¶cianê - traci przytomno¶æ!
Po zapoznaniu sie z moja nowa twarza która wygl±da jak po³±czenie Franka Sinatry z Haroldem z domieszk± kretoszczura zaczynam zastanawiaæ sie dlaczego nie by³o wybuchu. Podchodze do spi±cego Szpona:

Szpon, wstawaj, co¶ jest nie tak. Nie by³o wybuchu. Musimy isc to sprawdziæ.

Ide na zaplecze i odszukuje kilka rad-x i rad-away, wrzucam je do plecaka. Dorzucam kilka piw i troche suszonego miêsa. Zabieram swojego wys³u¿onego .223 pistola i staje w drzwiach.

To jak? Idziesz czy mam sam przeszukiwaæ t± p*******± pustynie?
Tymczasem gdzie¶ indziej na pustkowiu:

Dwie postaci s± tu¿, tu¿. Teraz wyra¼nie widaæ, ¿e s± to dwa Super Mutanty. Ten po lewej ma ca³kowicie zdeformowan± twarz, jakby kto¶ go obla³ kwasem. Przez ramiê ma przerzucony pas z amunicj±, a w rêce trzyma bozara. Drugi niesie Flamethrower, a na plecach ma wielk± butlê.
Kiedy przechodz± ko³o ukrytych bohaterów, ten ze zniszczon± twarz± przystaje i zaczyna wêszyæ. Nagle wskazuje miejsce ukrycia Theyi.
W tym momencie z krzaków wyskakuje P³omyczek i wbija swoje ostre z±bki w kark mutanta...
<public wstajê z spod sto³u g³o¶no ziewaj±c>

Co porabiacie?
Ooo Public, wsta³e¶ ju¿. Jeste¶ w stanie i¶æ prosto?

Podchodze do Publica i przygl±dam mu sie.

Dobra, jeste¶ w stanie. Bierz swój ekwipunek i wyruszamy na wasteland w poszukiwaniu poprzedniej ekipy oraz samotnej Theyi.

Stan±³em w drzwiach i spojrza³em wyczekuj±co na Publica.
<Spojrza³ na Zdzisia >

Theya? Ekipa? Ju¿ ide...

<bierze z szafy Combat Shotgun'a, plecak z ekwipunkiem i czapke baseball'ówke i wybieg³ z bu...baru na wasteland>
Nie bylo wybuchu?!
Budze sie, a raczej zrywam blyskawicznie...
To po co ja spie?!

Dobra panowie, nie wiem, czemu nie doszlo do wybuchu, ale chyba trzeba bedzie pomscic reszte wlasnorecznie. A szkoda, bo nie lubie brudzic szponow krwia . Ide z Wami!
Zaskoczony Super Mutant odrzuci³ bozara i chwyci³ obur±cz ma³ego geckona. Scisn±³ go mocno i P³omyczek w pisku bólu pu¶ci³ kark napastnika. Nastêpnie odrzuci³ ma³ego przed siebie, a drugi mutant u¿y³ na niego swojego miotacza p³omieni, nie wiedz±c ¿e P³omykowi ogieñ nie mo¿e nic zrobiæ.
Tymczasem Theya wymierzy³a z granatnika ...
public przedziera³ siê przez piaski wasteland'u krzycz±c:

Hej gdzie jeste¶cie?! Co siê dzieje!?
Doganiam Publica i ³apie go za ramie.

Czekaj, tak ich napewno nie znajdziemy. S± co najmniej dzieñ drogi od Baru.
Szponie, zda sie nam na co¶ twój wysoki(?) outdoorsman?


Rozgladam sie w poszukiwaniu jaki¶ ¶ladów ale ostatnia burza piaskowa wszystko zatar³a.

Jedyny trop jaki mamy to pozycja z jakiej nadali swój ostatni komunikat przez radio. My¶le ze tam w³asnie nale¿a³o by zacz±c poszukiwania.
Tak sie przestraszy³am wymierzaj±c z granatnika ze trafiê P³omyczka, ¿e zemdla³am.
P³omyk rozz³oszczony tylko przez atak mutanta z palnikiem, bierze g³êboki wdech i z nozdrzy bucha wprost w niego p³omieniem ognia. Zielony olbrzym staje w p³omieniach i w szale niechc±cy podpala swojego towarzysza.
Po chwili na ziemi le¿± tylko dwa trzês±ce siê spopielone cia³a.
P³omyk podbiega do Theyi i zaczyna j± lizaæ po policzku.

¦wiêty umiera na pustyni z powodu raka kiszki stolcowej ...
entrop wstzreliwuje jeszcze dwa magazynki z deserta w g³owê ¦wiêtego, rozsmarowuj±c j± po chodniku przed wej¶ciem do "Cat's Paw". W miêdzyczasie mrucza³ co¶ o "podsumowaniu" "du¿o" i "praca".

- To tak na wszelki wypadek, ¿eby nie wda³a siê infekcja - powiedzia³ entrop bez sensu, ale to i tak nie wa¿ne, bo nikt go nie s³ucha³.

Zagl±dn±³ do ¶rodka. I zasta³ niez³y burdel. Smoq le¿a³ do ziemi, a powietrze wokó³ niego dziwnie falowa³o.

Trzeba co¶ z tym zrobiæ. tego siê nie da normalnie zabiæ.. - pomy¶la szybko entrop - wiem! Broñ chemiczna!

pobieg³ szybko pod niebiesk± budkê, przyczepi³ j± sznurem do motoru i ruszy³! wyrwa³ dziwne pud³o za sob±, wykrêci³ przy wje¿dzie do miasta. teraz mia³ pozbawion± dachu czê¶æ Cat's Paw wprost przed sob±. Zawarcza³ gro¼nie silnikiem. Ruszy³z piskiem opon.

Poniewa¿ by³ ju¿ wieczór, szaman z pobliskiej wioski zobaczy³ na tle ksiê¿yca w pe³ni, jak jaki¶ dwuko³owy pojazd wyskakuje w powietrze na górce i jakby w zwolnionym têpie leci i leci, a w koszyczku z przodu przy kierownicy trzyma.. akumulator.. zaraz za nim na linie wybija siê w powietrze przeciekaj±ce niebieskie pud³o.. rzut na Ag, + modyfikatory za.. powiedzmy.. fajny pomys³ .. i pojazd spada po drugiej stronie, ledwo trafiwszy ko³ami w grunt, a niebieskie pud³o z dono¶nym PLUSK! wpada do ¶rodka.

smoq - mówi do siebie entrop - there was no other way..
Proponuje sie udac do ich ostatniej znanej pozycji i tam uzyje mojego wysokiego (?) Outdoorsman'a... Chcecie, to mozecie mnie niesc
Nie chcecie?
Dobra pojde sam
Smoq obudzi³ straszliwy smród i wilgoæ. Popatrza³ mêtnym wzrokiem przed siebie i zauwa¿y³ dziwne niebiesko-br±zowe pud³o. By³o podobne do tego przed wej¶ciem, ale tamto by³o ca³e niebieskie.
Przetar³ oczy, ale co¶ rozmaza³o siê na jego twarzy. Chcia³ pow±chaæ rêkê i wtedy u¶wiadomi³ sobie, ¿e ... nic nie czuje. Pozbawiony wêchu smoq z zalepion± twarz±, obola³± g³ow± i w³asnymi zêbami ¶ciskanymi ci±gle w d³oni, wsta³ i opieraj±c siê o ¶cianê przeszed³ kilka kroków.
Po¶lizn±³ siê na czym¶, upadaj±c z pluskiem na du** ...
Rzut na szczê¶cie jest zbêdny z powodu licznych modyfikatorów ujemnych wymienionych wy¿ej
uderzaj±c plecami w ¶cianê, na jej szczycie zachwia³a siê poluzowana ceg³a. Chwilê pó¼niej smoq le¿a³ ponownie nieprzytomny...
entrop prze³±dowa³ magazynki.

A teraz poczekamy, a¿ wyleci br±zowe lataj±ce co¶. Smoq, b±d¼ dzielny.
Zda³em sobie sprawe ¿e koordynaty z radia to nasza jedyna nadzieja. Sprawdzi³em na mapie w którym kierunku nale¿y i¶æ i niewiele my¶laæ zacz±³em przedzieraæ sie przez piaski pustyni. Po kilku godzinach mêcz±cej i monotonnej wêdrówki odwróci³em sie do Szpona i Public.

To ju¿ nie daleko, pospieszcie sie. Chcia³bym tam byæ przed zmrokiem.
Tymczasem u Theyi i P³omyka:

Jako, ¿e Theya wci±¿ le¿a³a nieprzytomna, a P³omykowi znudzi³o siê lizanie jej twarzy, maluch postanowi³ co¶ przek±siæ. Pocz³apa³ do plecaka Theyi i po chwili wyci±gn±³ z niego butelkê whisky. Odgryz³ kawa³ek butelki przy szyjce i zacz±³ piæ ³apczywie.
Kiedy w butelce zosta³o ju¿ tylko oko³o 1/3 pocz±tkowej ilo¶ci alkoholu, P³omyk wzi±³ w z±bki koc i przeci±gn±³ go do Theyi. Po chwili mêczenia siê siê materia³em, uda³o mu siê niezdarnie przykryæ Theyê i tulony przez ni± granatnik. Nastêpnie u³o¿y³ siê u jej stóp i opieraj±c g³ówkê na jej kolanie, zasn±³ g³êbokim snem!
Idziemy dalej na ratunek reszcie druzyny, gdy... Pojawia sie moje stado! Okazuje sie, ze przed chwila napadli na przedmiescia New Reno i maja ze soba pelno bimbru od Wrightow!
Przypominam, ze Szpony dzialaja na alkohol
Wolam swoje stado i zwracam sie do towarzyszy...

No panowie, tamci beda chyba musieli poczekac ...
Dla porz±dku streszczenie

SPROSTOWANIE (by entrop)

co siê dzia³o - od pocz±tku:

Najpierw rozleg³o siê pukanie do drzwi baru. Po kilku nieudanych próbach w koñcu stanê³y otworem i pokaza³siê w nich P³omyczek (cokolwiek to jest, nie by³em wtedy na szamo jak to wymy¶lili¶cie - ale zak³adam, ¿e to co¶ ma³ego i s³odziutkiego). BY³ on ranny i czê¶æ barowiczów pospieszy³a mu z pomoc±, a czê¶æ, pa³aj±c rz±dz± zemsty, pogna³a na o¶lep szukaæ krzywdziciela.

Jako pierwszy wylecia³smoq i to jego jako ostatniego odnaleziono w jaskini dzieñ drogi od bubaru. Znalaz³ siê tam równie¿ Pimpu¶, Kds, ¦wiêty, a w koñcu na swoim motorze dojecha³ entrop.

W jaskini odnale¼li¶my sk³ad ciê¿kiego uzbrojenia amunicji, a tak¿e czo³g. Spotkali¶my te¿ pewnego ghula z granatami, ale nie zd±¿y³ siê wypowiedzieæ.

Tymczasem w barze trwa³a operacja na otwartym zranieniu P³omyczka. W trakcie operacji, któr± prowadzi³ Szpon pod troskliwym okiem Theyi, standardowo dosz³o do kilku nieporozumieñ, w zwi±zku z czym Zdzisiu zyska³ nowe oblicze, a Spic pope³ni³ samobójstwo. Rana P³omyczka okaza³a siê zakarzona.

Zapomnia³bym o ma³ym ataku mutantów na bar, ale to trwa³o krótko z przera¿aj±c± przewag± jednej ze stron konfliktu (t± mniej zmutowan±).

Gdy Operacja zakoñczy³a siê, barowicze przypomnieli sobie o bohaterach, którzy wyruszyli z misj± pomszczenia P³omyczka (niech mi kto¶ wyt³umaczy co to w koñcu jest). Jako ¿e dzielna dru¿yna nie odpowiada³a na wezwania radiowe, obs³uga baru skorzysta³a ze starej dobrej taktyki zrównania wszystkiego z ziemi± - na cel obrali miejsce, sk±d ostatnio s³yszeli wie¶ci od dru¿yny, czyli wej¶cie do w/w jaskini z amunicj±.

Tymczasem ekipa m¶cicieli P³omyczka bawi³a siê doskonale we wnêtrzu znalezionego czo³gu. Gdy odkryli, ¿e zbli¿a siê niebezpieczeñstwo ze strony nalotu atomowego, w dodatku za³atwionego przez przyjació³, postanowili cos z tym zrobiæ. Jako ¿e radio siê zepsu³o i ju¿ siê nie da³o odwo³aæ ataku, postanowili wystrzeliæ w niebo spora ilo¶æ granatów pulsacyjnych, aby rozbroiæ pocisk nuklearny jeszcze zanim spadnie.
By³a to oczywi¶cie metoda bardzo niepewna i niebezpieczna, szczê¶liwie jednak entrop przypadkowo odkry³, ¿e pod skrzynkami z amunicj± znajduje siê wej¶cie do schronu!
Wszyscy schowali siê do ¶rodka (³±czie z duchem Spica), a pomys³odawca, czyli znowu ja, sam musia³ odpaliæ dzia³o czo³gu, które ju¿ by³o za³adowane granatami pulsacyjnymi i wycelowane w niebo.
Aby nie naraziæ siê na wybuch, do swojego motoru przymontowa³ on akumulator od czo³gu, co zapewni³o mu wystarczaj±c± ilo¶æ mocy, aby osi±gn±æ prêdko¶æ zbli¿ona do ¶wietlnej. W trakcie ucieczki motorem odpali³ zdalnie dzia³o czo³gu, jednak nie zadzia³a³o ono, b±d¼ te¿ granaty nie trafi³y, i jednak bomba atomowa wybuch³a nad g³owami druzyny schowanej w schronie. Entrop tymczasem na swoim motorze by³ juz daleko.

KONTYNUACJA (by smoq)

We wnêtrzu bunkra duch Spicmira opêtuje kds’a ¿±dz± zemsty. Kds pokrywa siê pal±cym ogniem i tylko smoq mo¿e go dotkn±æ. Mimo usilnych prób smoq nie jest w stanie powstrzymaæ nowego kds’a. Nagle pojawia siê entrop t³umacz±c, ¿e bomba zosta³a jednak zniszczona, a wybuch pochodzi³ od czo³gu. Kds rusza w nieznanym kierunku, a dru¿yna pod±¿a za nim. Smoq musi nie¶æ nieprzytomnego ¦wiêtego. Docieraj± do dziwnej osady o nazwie OldTown, gdzie kds’a pada nieprzytomny, po tym jak opuszcza go duch Spica. Pozostali zasypiaj± zmêczeni.

Rano pierwszy budzi siê smoq. Zwiedzaj±c miejscowy bar zostaje zaatakowany przez Spica i w konsekwencji pada nieprzytomny. Entrop postanawia skaziæ teren odpadami chemicznymi. Smoq zostaje ska¿ony ponownie traci przytomno¶æ. ¦wiêty umiera na jak±¶ bli¿ej nie znan± chorobê, a entrop dobija go aby unikn±æ kolejnego ¿ywego trupa.

Tymczasem Theya bierze P³omyka i wyrusza w poszukiwaniu pomocy. Po drodze dochodzi do spotkania z Super Mutantami, których zabija P³omyk, po tym jak Theya mdleje. P³omyk opiekuj±c siê They±, wypija 2/3 whiskey i zasypia przy swojej opiekunce.

Z baru tymczasem wyrusza ekipa ratunkowa. Zdzisiu, public i Szpon zmierzaj±c na ostatnie znane pozycje entropia i przyjació³, spotykaj± stado Szpona i staj± przed wyborem: libacja albo misja ratunkowa!
Budzê siê ca³a odrêtwia³a, boli mnie g³owa, mam spieczone usta, czujê na nogach ciê¿ar, nie wiem co to wiêc delikatnie sprawdzam rêk±, oddycham z ulg± wyczuwaj±c chropowat± skórê P³omyczka. Odsuwam go tak ¿eby sie nie obudzi³, ogl±dam mu ³apkê, o dziwo jest juz prawie zdrowa, wyczuwam przy okazji zapach alkoholu, patrzê w stronê plecaka... no i wszystko siê wyja¶nia, czy¿by antidotum dla P³omyczka by³ alkohol? Hmm... jak siê obudzi to bêdê musia³a to sprawdziæ. Nie budz±c P³omyczka wstajê, wszystkie ko¶ci mnie bol±, w g³owie czujê denerwuj±ce dudnienie... patrzê na dwie kupki popio³u, na P³omyczka, wszystko zaczyna mi siê przypominaæ... rozgarniam nog± popiól, znajdujê kawa³ek spalonego plastyku z niewyra¼nym napisem...
Szpon, Public i Zdzisiu s± pod wp³ywem alkoholu co uniemo¿liwia im kontynuowanie poszukiwañ pozosta³ej czê¶ci towarzyszy. A¿ do rana.

Oczyszczam znalezion± plakietkê... napis mimo ze nie wyra¼ny daje siê odczytac, pisze na nim : NIE ZABIJAJ MNIE, POTSZEBUJEM POMOCY, przekopujê drug± kupkê popio³u, jest w niej taka sama tabliczka, ale z niej nie da sie juz nic odczytac. Budzê P³omyczka, pakujê nasze rzeczy do plecaka i idziemy, P³omyczek juz sie czuje na tyle dobrze, ¿e mimo kaca moze i¶æ sam, znacznie to przyspiesza tempo marszu, w³a¶ciwie to mog³abym ju¿ wróciæ ale zdecydowa³am sie i¶æ w stronê sk±d przyby³y mutanty. P³omyczek jest wyra¼nie zdizwiony ale ni eprotestuje tylko wiernie idzie za mn±. Idê juz tak dobre pól dnia, w koñcu robiê przerwê na jedzenie i opatrzenie P³omyczkowi ³apki, jest ju¿ prawie ca³kiem zagojona, pêcherze znik³y i brzydka opuchlizna te¿. Idziemy wiêc dalej, przed wieczorem dochodzimy do opuszczonego obozowiska, to na pewno jest obóz mutantów, wszystkie ¶lady na to wskazuj±. Nagle P³omyczek szarpie mnie za nogawkê i popiskuje, w nasz± stronê idzie kto¶, jeszcze nas nie zauwa¿y³ ale mo¿e to siê staæ lada chwila, rzut kostk±, czy uda mi siê uciec niezauwa¿on±... turli turlu... uda³o siê Biorê P³omyczka pod pachê i dajê susa do pierwszego z brzegu namiotu, chowam siê za prowizoryczne ³ózko i przykrywam szmatami le¿acymi na nim...
Smoq le¿y wci±¿ nieprzytomny w bunkrze ska¿onym odpadami z niebieskiego pud³a. Ca³y jest pokryty br±zow± mazi±. Z jego g³owy s±czy siê stru¿ka krwi. Smoq siê nie rusza, ale jego umys³ wrêcz przeciwnie - ogarniaj± go majaki...
"Jestem w barze. Dopijam w³a¶nie swoje piwo, kiedy do ¶rodka wbiega kto¶ krzycz±c, ¿e co¶ siê zbli¿a do miasta. Czym prêdzej chwytam za swojego Deserta i wybiegam na zewn±trz. Ludzie zaczynaj± siê zbiegaæ. Miejscowi Rangersi maj± broñ w gotowo¶ci. Z oddali s³ychaæ jakie¶ ha³asy. Przera¼liwe ryky dochodz± od strony wzgórza. Biegniemy wszyscy i ngle widzimy jak kilka postaci zbli¿a siê w nasz± stronê. Poruszaj± siê schwiejnym krokiem, a ich cia³a ¶wiec± niczym ... GHULE!!! Nie my¶l±c wiele Rangersi otwieraj± ogieñ. W¶ród huku kilku broni, opró¿niam magazynek swojego Deserta. Ghule wycofuj± siê, a my przez chwilê patrzymy zdezorientowani w mrok nocy..."
Sen siê urywa...
Budze sie po nocnej libacji i rozmowach przy ognisku. Pamietam, ze stado mowilo mi cos o jakims Demonie Predkosci mknacym przez Pustkowie i o jakims malym geckonie, ktory opiekowal sie jakas barmanka, ktora opiekowala sie jakims granatnikiem..


Wykonuje test na Intuicje... udany... Moja Intuicja podpowiada mi, ze w tej drugiej historii chodzi o Theye i Plomyczka!

Budze wszytkich i wraz z moim stadem wyruszamy tam, gdzie widzieli Theye...
public siê budzi narzekaj±c na okropny ból g³owy.

Oooohh, my head

musi siê pozbieraæ razem z grup±, by rozpocz±æ podró¿ po wastelandzie. Po wypiciu baru butelak wody i zarzyciu tabletek na ból g³owy...fantastyczna trójka, zwarcie i z u¶miechem na twarzy skierowa³a siê na parz±ce od s³oñca pustkowie. Dziêki uzupe³nionym ekwipunkom w napoje wyskokowe, nie straszne im niebezpieczeñstwa.

Nic nie widzê, nic nie czujê, ³eb mnie rwie jak nie wiem co ... Gdzie ja ku*** jestem!
Smoq siada, próbuje przetrzeæ lepk± ma¼ z twarzy, ale nie daje to za du¿o. Praktycznie nic nie widz±c wstaje poma³u i zaczyna i¶æ po okacku wzd³u¿ ¶ciany. Po paru minutach potykania siê dociera do drzwi bunkra i dos³ownie z niego wype³zuje. Szuka d³oni± czego¶ czym móg³by przetrzeæ twarz, ale bez wody i czystej szmaty nic nie zdzia³a. Mglistym wzrokiem zauwa¿a le¿±cego ¦wiêtego. Podchodzi do niego.
¦wiêty! ¦wiêty - wstawaj! ¦wiêty ?! ... O ja pie***! ¦WIÊTY !!!
¦wiêty jest ju¿ dawno zimy, a na czole ma skrzep zaschnietej czarnej krwi.
Smoq u¿ywaj±c koszulki martwego kompana wyciera sobie twarz. Kiedy ju¿ widzi prawie normalnie, rozgl±da siê za pozosta³ymi.
Entrop, Pimpu¶ i nawet nieprzytomny kds - wszyscy zniknêli!
Smoq zosta³ sam...
Zdzisiu razem z Publicem, Szponem i jego stadem wêdruja smagani orzewzwiaj±cymi podmuchami wiatru.
Po kilku godzinach mêcz±cego marszu Zdzisiu zatrzymuje sie:

Szpon, wêdrujemy ju¿ do¶æ d³ugo, jestem pewien ¿e Theya i P³omyczek s± ju¿ niedaleko. U¿yj swojego Stada i zorientujcie sie w terenie.

Zdzisiu zacz±³ rozgl±daæ sie w poszukiwaniu jakiego¶ miejsca gdzie kto¶ móg³by sie schroniæ.
Zaczynam szybko machac lapami i wydobywac z siebie gardlowe dzwieki. Kiedy koncze cale stado rozbiega sie we wszystkich kierunkach...

No! Za 15 min maja mi zdac raport...
Tymczasem, gdzie¶ w chacie:

P³omyk i Theya ukrywaj± siê pod stert± szmat. P³omyczkowi jednak siê nudzi. Postanawia wiêc pogrzebaæ Theyi w torbie.
Rzut P³omyka na Dex'a z bonusem za trait Drobna Budowa i premi± rasow± ... turl-turl-turl - GOL!!!
P³omyk niepostrze¿enie wyci±ga butelkê z pozosta³± whiskey i paroma g³êbokimi haustami opró¿nia j±. Niestety jak zwykle po alkoholu z nozdrzy wydobywa siê ma³y p³omieñ. Stare szmaty którymi przykryta jest Theya i jej podopieczny, staj± w ogniu...
Tymczasem zwiadowcy wracaja i przekazuja mi wiadomosc, ze na wschodzie zauwazyli dym, tak, jakby ktos palil ognisko.

Panowie, proponuje sie tam udac...
Zdzisiu podnosi plecak z ziemi, zak³ada go i odwraca sie w kierunku wskazanym przez Szpona.

Szybko wróci³o twoje stado wiec to nie mo¿e byæ daleko.

Zdzisiu poprawia plecak i zaczyna maszerowaæ na wschód.
A ja (jako duch) siê **** pytam: czemu nikt mnie nie pochowa³?!
Smoq przeciera oczy, kiedy wydaje mu siê ¿e s³yszy g³os ¦wiêtego!
Mam ju¿ omamy! Nie mogê uwierzyæ, ¿e to siê dzieje naprawdê! Mimo wycieñczenia, postanawiam unikn±æ zagro¿enia w postaci kolejnej niespokojnej duszy i w³asnymi rêkoma zaczynam kopaæ...
Cztery godziny pó¼niej grób jest gotowy - wrzucam ¦wiêtego do do³u i zakopujê cia³o. Na koniec stawiam prowizoryczny krzy¿ z jakich¶ plastikowych czê¶ci samochodowych znalezionych nieopodal...

Idziemy wszyscy we wskazanym przez zwiadowcow kierunku, az natrafiamy na oboz mutantow. Oj, to teraz bedzie sie dzialo...
O k.... ja p³onê!!!
P³omyczku co¶ ty zrobi³!
Przez chwile obserwowa³em obozowisko mutantów. By³o to tylko kilka namiotów ustawionych dooko³a ogniska. Teren by³ p³aski jak stó³ i nie dostarcza³ za wielkich mozliwosci taktycznych. Zda³em sobie sprawe ¿e trzeba bedzie wykorzystaæ nasz± jedyn± przewage. Element zaskoczenia. Odwróci³em sie do Szpona i reszty:

Ma kto¶ jaki¶ plan? Trzeba dzia³aæ szybko bo widaæ nas tu z kilku kilometrów.
P³omyczek pomysla³: "O k... Theya p³onie! Co ja zrobi³em!"
Zrywa z±bkami szmaty, odkrywaj±c Theyê. W tym momencie do namiotu wpadaj± trzy super mutanty...

----------------------------
Tymczasem w OldTown:
----------------------------

Smoq ju¿ doszed³ do siebie. Zrzuci³ z siebie przemoczone (i ¶mierdz±ce, ale o tym nie mo¿e wiedzieæ, z powodu utraconego wêchu) ubranie i w samych slipach, jedynie z no¿em w jednej rêcê i praktycznie pust± manierk± z winem, postanowi³ poszukaæ pozosta³ych. Wzbi³ siê w powietrze i zacz±³ przeczesywaæ teren...
Ja zastosowalem swoj oryginalny i zawsze sprawdzajacy sie plan... Rozpoczalem frontalny atak, majac nadzieje, ze moje dzikie okrzyki zniecheca Mutantow do kontrataku. Za mna pobieglo cale stado. Przetoczylismy sie przez oboz, jak kosiarka przez trawnik. Zdzisiowi i public'owi zostalo tylko dobijanie niedobitkow.
Po wielu krwawych i niesmacznych scenach, ktorych nie bede tu opisywal, zorientowalem sie, ze dym wcale nie leci z ogniska, tylko z jednego z namiotow. Ciekawe, co tam sie dzieje?
Trzy potê¿nego mutanty zaczê³y okr±¿aæ Theyê i P³omyczka. Jako, ¿e namiot pali³ siê coraz bardziej, a ogieñ rozprzestrzenia³ siê w zawrotnym têpie, powietrze szybko zastêpowa³ dusz±cy dym. Theya zaczê³a pokas³ywaæ, a mutanty straci³y pewno¶æ siebie. Jedyn± osob± mog±c± siê skupiæ w tym wszystkim by³ ma³y P³omyk. Stan±³ on przed They±, niepewnie tul±c± granatnik i gro¼nie szczerz±c z±bki, zawarcza³ ile si³. Z jego nozdrzy buchn±³ ma³y p³omyk. Mutanci popatrzyli po sobie, a nastêpnie wymierzyli w ma³ego smoka...
Public po dobiciu niedobitków, wskaza³ Szponowi zaj¶cia namiotu od frontu. Zdzisiowi wskaza³ wschodni± stronê namitu. Public zaszed³ od zachodu daj±c znak do zaatakowania w tym samym czasie namiotu. Szpon z wielkim rykiem wlaz³ do namiotu, gdzy Zdzisu i Public rozerwali materia³ namiotu z obu stron.
W namiocie znale¼li zwi±zanego ghula.

Co tu k**** siê dzieje?
Shit! Nie to obozowisko? Ale przeciez stado widzialo Theye z Plomykiem gdzies tutaj...
Wychodze z namiotu i wracam do wejscia do obozu. Rozgladam sie. Widze drogowskaz. Przygladam sie i czytam na glos.

Prosto - oboz, w ktorym przetrzymywany jest zwiazany ghoul
W lewo - oboz, w ktorym przetrzymywana jest Theya, Plomyk i granatnik




Chyba zaszla mala pomylka...
Trzy mutanty mierz±ce do dwójki bohaterów w pal±cym siê namiocie, mia³y wyra¼n± przewagê. Theya nie mog³a u¿yæ granatnika z powodu ma³ej odleg³o¶ci od napastników. Mia³a dwa wyj¶cia: pozabijaæ wszystkich w³±cznie z sob± lub poddaæ siê! "Co wybraæ" - pomy¶la³a Theya...
Rzut na zdrowy rozs±dek ... udany!
Theya opanowuje siê i podnosi rêce do góry. Mutanci skupiaj± ca³± uwagê na niej, ale z powodu t³umi±cego dymu nie s³ysz± jej s³ów: "Uciekaj P³omyczku!" P³omyk patrzy smutnym wzrokiem na Theyê i ... jednym susem wskakuje wprost na pal±cy siê stolik a nastêpnie wylatuje przez przepalon± ¶cianê namiotu...

------------
Tymczasem Smoq postanawia zaufaæ swojej intuicji i szczê¶ciu Podarujmy sobie rzut, bo i tak wiadomo jak to siê skoñczy ;] Kieruje siê nieznan± stronê. W jego g³owie wiruje obraz - obraz ma³ego P³omyka!
Nagle zauwa¿a entropa..
My tymczasem idziemy w kierunku, wskazanym przez drogowskaz. Kiedy jestesmy juz w stanie zobaczyc obozowisko, dostrzegamy, ze trzy Super Mutanty wyprowadzaja Theye z jakiegos namiotu...
Nie ma czasu do stracenia... Razem ze Zdzisiem i public'em wykonujemy dlugi skok i ladujemy w samym srodku obozowiska przyjmujac pozycje Aniolkow Charliego...
Tymczasem entrop po przeszukaniu okolicznych wraków znalaz³ paczkê small energy cellsów i wstawi³ je do motoru zamiast akumulatora od czo³gu. W ten sposób zwolni³o mu siê jedno miejsce.

smoq, je¶li skoñczy³e¶ ju¿ to wsiadaj. Opuszczamy to smutne miejsce, nic nie znale¼li¶my, a tylko co¶ dziwnego sta³o siê z naszymi towarzyszami.

smoq podzsed³ bli¿ej motoru..

A wiesz co, jednak zmieni³em zdanie.. tam za zakrêtem widzia³em jaqk±¶ star± cysternê z wod±, wydawa³o mi siê, ¿e jest p³na. Móg³by¶ z niej skorzystac, co?

kiedy wreszcie smoq siê wymy³, entrop zapu¶ci³ silnik. Odwróci³ siê jeszce w kierunku miasteczka:

Kds, wrócimy po ciebie. MO¿e samotno¶æ dobrze ci zrobi

czu³, ¿e musi dodaæ co¶ jeszcze.

¦wiêty, pom¶cimy ciê.

ruszyli.
Fantastyczna trójka: Szpon, Public i Zdzisiu, postanowi³a przeszukaæ cich± wioskê ze wszystkich namiotów wygl±daj±cych tak samo. Nie minê³o du¿o czasu by obszukaæ wszystkie namioty i oczywi¶cie w³a¶ciwy by³ ostatni. Public, ¿eby nie by³o siary jak przy ostatnim zdarzeniu, spokojnie wtargn±³ do namiotu.

Dzieñdobry zasta³em Jolkê

Zdzisiu wskoczy³ do namiotu zaraz za Publicem, rozejrza³ sie i ujrza³ dwóch mutantów przytrzymuj±cych Theye, po prawej sta³ kolejny trzymaj±cy Flamera. Na samym ¶rodku pomieszczenia sta³ wielki, mutant z licznymi bliznam, w rêku trzyma³ Bozara. Zdzisiowi przez chwile zdawa³o sie ¿e widzi na Bozarze napis Yolka ale szybko sie opamiêta³.

O k***a


zd±zy³ tylko powiedzieæ i rzuci³ sie w strone mutanta z flamerem w locie wyjmuj±c swój .223 pistol.

Edit by smoq
W tej samej chwili za palcami Mutanta z Bozarem pojawil sie jakis wielki cien. Bylo slychac dziwiek towarzyszacy cwiartowaniu miesa. Mutant z bliznami opuscil glowe i zobaczyl jakis szpikulec wystajacy z jego brzucha. Chwile potem uniosl sie poltora metra w gore. Wydal z siebie jakis dziwny odglos, nim szponiasta lapa odciela mu glowe. Cielsko mutanta spadlo na ziemie 2 sekundy po tym, jak jego brakujaca czesc ciala dotknela ziemi..
public podszed³ do mutanta, trzymaj±cego Theye i odstrzeli³ mu...rêkê trzymaj±c± Theye.

Aaaaaaahhhh - mutan zarycza³ niskim g³osem

gdy mutant klêka³ z bólu, public przystawi³ mu lufe Combat Shotgun'a do skroni

Sweat Dreams

<mutant nie ¿yje>
Zdzisiowi ta jedna chwila w której lecia³ w kierunku Mutanta z Flamerem wystarczy³a na zorientowanie sie w sytuacji. Wiedzia³ ju¿ ¿e gdy upadnie bedzie mia³ tylko kilka cennych sekund zanim Mutant zda sobie sprawe co sie dzieje i wypluje strumien ognia z Flamera. Zdzisiu scisn±³ mocniej pistolet, napi±³ wszystkie miê¶nie i upad³ na twarda, ubit± ziemie. Prawie natychmiast podniós³ rêke z pistoletem nad g³owe i odruchowo wypali³. Mutant trafiony w samo sedno mêskiego bytu wykrzywi³ twarz w grymasie bólu i upad³ na ziemie. Zdzisiu nie podnoszac sie z pod³ogi strzeli³ mu w twarz skracaj±c jego cierpienie.

W namiocie pozosta³ ju¿ tylko jeden mutant, stoj±cy obok Theyi i staraj±cy sie za³adowaæ butle z paliwem do swojego miotacza.
Niestety nigdy nie zdazyl zaladowac swej broni... Padl martwy na ziemie, majac kilka naciec na plecach...
okropnie wrzeszcz±c usi³ujê str±ciæ z siebie wci±¿ zaciskaj±c± siê na moim ramieniu d³oñ mutanta, poziom mojego szaleñstwa wzrasta.
Mocno zaci¶niêta rêka mutanta by³y trudnym sposobem do "odczepienia" jej od Thei. Wzi±³em nó¿-kose i poobcina³em palce oderwanej rêki mutanta.

Okey? Wzystko Okey?

Wzdychaj±c razem z Zdzisiem i Szponem podnosili¶my Theye z ziemi.
Smoq i entrop, mkn±c przez pustkowia i kieruj±c siê jedynie intuicj± smoka, docieraj± do zdemolowanej osady super mutantów...
Theya z widocznym ob³êdem w oczach ( <- widoczny ob³êd) wyrywa siê za szponów Szpona, odpycha Publica i wybiega wrzeszczac z namiotu. Wskakuje do wyrwy w ziemi i skulona wciska siê w k±cik ca³a siê trzês±c.
Wykonuje test charyzmy, by uspokoic Theye... Albo nie... Uzywam Perswazji!

- Theyu wez sie w garsc. Plomyczek Cie potrzebuje. Taki maly, samotny, slodzutki... Co on zrobi bez Ciebie? :>
Smoq i entrop zastaj± Theyê w op³akanym stanie. Szpon próbuje j± pocieszyæ, podczas gdy Zdzisiu i public szukaj± P³omyczka.
Czujê, ¿e P³omyk jest gdzie¶ niedaleko!

Tymczasem nikt z naszej dzielnej dru¿yny ¶mia³ków, nie wie, ¿e ma³y przestraszony i zdezorientowany P³omyk, pêdzi w³a¶nie przez putkowie w poszukiwaniu pomocy...
pojawia sie super WID i ratuje Theye z opresji
Ale Theya byla juz chyba uratowana

Dobra, Super WID zajmie sie Theya, a ja z reszta poszukam Plomyczka. Smoq uzywaj tej swojej intuicji i powiedz, gdzie mamy isc...
<zajmuje sie Theya> ;]
Theya daje siê zajmowaæ sob±.
reszta zamyka oczy
<idzie przez ten czas czegos sie napic> <slychac tylko dziwne krzyki...>
Smoq zakmn±³ tylko jedno oko

Co? A tak - P³omyk!!
Rzut na intuicjê ... albo nie bo czujê, ¿e nie wyjdzie ;]

Powinni¶my podzieliæ siê na zespo³y! Ja i Zdzisiu pójdziemy na pó³noc! <pokazuje drogê na pó³noc> Szpon i public pójd± na wschód <pokazuje wschód> Theya i Super Wid ... eee - wejdzcie mo¿e do namiotu tu s± niepe³noletni! Na zachodzie jest bu...bar, wiêc tam nikogo nie musimy wysy³aæ! Na po³udniu natomiast ... nie - tam by nawet mój dzielny P³omyczek nie odwa¿y³ siê pój¶æ! Ok! No to ruszamy

Tymczasem P³omyk zmierza³ ile si³ w jego ma³ych skrzyde³kach, ku nieznanej czarnej krainie, mijaj±c w³a¶nie dziwn± tabliczkê - "To jest w³a¶nie ta straszna droga na pó³noc. Je¶li têdy idziesz to albo jeste¶ kompletnym idiot±, albo nie umisz czytaæ!". P³omyk nie umia³ czytaæ...
Dobra! Dawaj Szpon, masz jakie¶ pomys³y w zanadrzut, ¿eby¶my tak nie szlajali po tym pustkowiu

Public odwróci³ siê w strone Szpona, jakby czeka³ na nag³y atak pomys³u Szpona...

Acha, czyli zosta³o nam chodzenie przed siebie. To chod¼.
Pozwolcie ze i ja sie do³±cze do was -odezwa³a sie zakapturzona postac która dotychczas znajdowa³a sie na uboczu...
Z checia wspomoge was w tej wyprawie...rada, doswiadczeniem i gorza³k± - o ile zajdzie taka potrzeba...

Zwróci³a siê zakapturzona postaæ do Szpona i publica!
ja tez to slyszalem, gorzalka mozesz mnie juz wspomoc bedzie niezwykle przydatna w poszukiwaniach
Lepiej poczêstujcie Theye gorza³k±, by zmniejszyæ jej ból i strach.
a mo¿e Mantanolami? ;] Odrazu poczuje siê lepiej.... <cicho g³osi echo>
Moze lepiej Mentatsami (Mentats. The Freshmaker )...
LOL, a Wy wszyscy byliscie przez te mutanty przetrzymywani, czy jak?

Pustynny Kapturek (buahaha) idze z nami

Nagle przypominam sobie, co mowil do mnie public...
Wiesz, zawsze mozna uzyc tego vertibird'a, ktorego mutanty chowaly za namiotem . Ale kto to potrafi pilotowac?
Spojrza³em na virtibird'a schowanego, za nieco mniejszym namiotem.

No jasne. Ale ja nie umiê sterowaæ takim czym¶, ograniczam siê do samochodów . A mo¿e mart zna siê na tym?
...Dajcie mnie flaszke Rotguta a bede w stanie prowadzic wszystko...od panny m³odej do slubu az po B-52...

Zreszt±...powinna tam byc jakas obstrukcja ins³ugi...czy cos takiego?

Eee... Dobra, tylko lec nisko, zeby uderzenie w ziemie nie bylo zbyt silne
A wiêc idziemy. Masz Booz'a.

Szpon, Public i nowo przyby³y Mart- pustynny kapturek, skierowali siê w stronê virtibird'a. Minê³o troche czasu zanim Mart odpali³ lataj±c± maszynê i wzbi³ j± pó³tora metra nad ziemi±, ko³ysz±c i lec±c raz to w ty³, a raz w przód.

Lepsze to ni¿ chodzenie
Zaczynam watpic...

Pustynny Kapturku, mam nadzieje, ze nie rozbijesz sie zaraz i zaden glos nie powie, ze nie umie opowiadac bajek etc.
Wiesz co robic prawda?
Smoq i Zdzisiu szli ju¿ od godziny. Nie znale¼li nic oprócz piasku, py³u i ... pary zniszczonych trampek.
Te Zdzisiu - co my¶lisz o tych trzewikach? Fajne, co nie?
Zdzisiu nie odpowiedzia³. Szli tak jeszcze parê minut, kiedy nagle Smoq'a ol¶ni³o:
Wiem! Eureka! ... Zostawiê je na prezent urodzinowy dla Theyi!
Zdzisiu popatrza³ krzywo na towarzysza i ujrza³ w jego oczach ... kurwiki!
lot by³ d³ugi i dosc przyjemny mimo braku stewardess...
- No Panowie prosze zapiac pasy, zgasic papierosy a spisane testamenty ciasno zrolowac i wsadzic w ...eee...odw³ok, dla lepszej identyfikacji zw³ok...za chwilê -LONDUJEMY!!!
...chwila konsternacji...
- Eee to znaczy L±dujemy...londowac to musielibysmy w Londynie...

Wyl±dowali z piskiem opon...
Theya dchodzi do siebie. Rozgl±da siê, coraz bardziej przera¿ona
- gdzie jest P³omyczek!!!!
Dobra, to sie przelecielismy... Ale gdzie jest Plomyczek? W ktora strone idziemy?
<Hammer budzi siê i nie wie gdzie jest> Ej, gdzie my jeste¶my, ostatni co pamietam to jak z ukrycia udawa³em echo...

W któr±? :"Na Wschód tam mysi byæ jakie¶ ¿ycie!" ;]
Public wyci±gn±³ kompas z wewnêtrznej kieszeni.

No to sprawd¼my gdzie my tutaj jeste¶my...

Dziwnie siê przygl±da³em wskazówce w kompasie, z rozbit± szybk±.

Eeee, k***** to zegarek , wiêc macie pomys³y?

Skierowa³em swoj± ciekawo¶æ na towarzyszy podró¿y.
Po chwili entrop wychodzi zza krzaków, dopinaj±c rozporek.

Hej, mam plan. Oni polecieli, a my powiemy temu nadchodz±cemu, ciê¿ko uzbrojonemu patrolowi Enklawy, ¿e ich vertibird, który by³ tu jeszcze dziesiêæ minut temu, to nie my zabrali¶my. Niech kto¶ idzie na ochotnika z nimi pogadaæ, a ja w tym czasie subtelnie siê oddalê.

entrop subtelnie siê oddala, po chwili wpada na oddzia³ otaczaj±cy obóz od drugiej strony, wiêc w raca z powrotem

Panowie, i panie, kto tu zosta³, mamy problem..
Smoq i Zdzisiu szli dalej przed siebie, nawo³uj±c: 'Hop! Hop! P³omyczku!".
Nie wiedzieli, ¿e pozostali w obozie Theya, Super Wid i entrop maj± ma³y problem!
Nie wiedzieli równie¿, ¿e:

Tymczasem wycieñczony P³omyk wkracza³ na czarn± ziemiê nieznanych terenów. Ciemny py³ pokrywaj±cy glebê by³ tu gor±cy, mimo ¿e niebo pokrywa³y mroczne chmury. P³omyk drepta³ zaciekawiony. By³ g³odny. Postanowi³ po¿ywiæ siê tabliczk± stoj±c± nieopodal. Kilkoma ³apczywymi k³apniêciami pyszczka zjad³ poczernia³y trzonek znaku. Nastêpnie usiad³ ko³o du¿ego szorstkiego g³azu i zasn±³. Na ziemi zosta³a tylko tabliczka z napisem "Mordor".

Widget, Entro, spokojnie, ja mam du¿± charyzmê, pogadam z nimi...
<po l±dowaniu>

A ma moze kto¶ jak±¶ broñ? jak by ludziska byli z tych bojowych? Ja mam otwieracz i korkoci±g...

<Szperam po kieszeniach...>

A nie mam jeszcze kombinerki.... O, a moze zrobimy z tej kupy z³omu jaki¶ pojazd, albo aparature do pêdzenia bimbru?

<po chwili zastanowienia mów> E, a moze w Vertemie jest jakas broñ... bo widzia³em tam zielone beczki.... - ciekawe skad siê tam wzie³y... tylko gdzie teraz jest Vertem....<rozgl±da siê> bo co¶ s³abo to pamiêtam.... czy my czego¶ nie kosztowali¶my po drodze?

widget w koncu siega po swojego bozara i mowi: spokojnie chlopaki,mamy pokojowe zamiary
Od³ó¿ to... szepczê do Widgeta... ja z nimi pogadam.

- Witam panowie... widzeli¶my tu krêc±ce sie latacze, wiecie co¶ o tym?
[oko³o trzydziestu vindicator minigunów szczêknê³o odbezpieczonych i wycelowa³o w Theyê, entropa i SuperWida]

entrop odruchowo podniós³ ³apki do góry i powiedzia³ szeptem: Theyu, masz jeszcze jakie¶ dobre pomys³y?

Szereg nagle siê rozst±pi³ i wyszed³ przed niego ogromny cz³owiek (?) równiez odziany w power armor.

"You will go with us, human" - powiedzia³ nieco mechanicznie i jakby z przyzwyczajenia.
- Aha - powiedzia³am - to wiêc ty tu jeste¶ szefem, no dobra panie tylko-nie-mów-mi-Franiu, wykonalismy za was robotê, rozwalili¶my mutantów, niestety jeden uciekl, tak, tak wsiadl do latacza i polecia³ o tam - pokazuje kierunek inny niz obrali Pustynny Kapturek i reszta..., no nic, to my idziemy... nie nie musicie nam dziêkowaæ, panowie, mutant is dead, wyrwaæ chwasty... popieramy wasz± idee ca³ym sercem - szeptem do Super Widgeta i Entropa - wycofujemy siê panowie...
"Nie wiem czemu, ale czujê siê trochê jak zdrajca" - powiedzia³ entrop na g³os, gdy ju¿ ostatni rozpêdzony vertibird znikn±³ za horyzontem.
E tam... to by³a ¶ciema, wa¿ne ¿e ¿yjemy nie?, nie ³am siê ch³opie - Theya pocieszaj±co klepie Entropa po plecach- idziemy szukaæ P³omyczka, biedne ma³e opuszczone, podpalaj±ce co siê da P³omycz±tko zosta³o samo... chod¼ta chopy!
"no tak, ¶ciema ¶ciem±, ale ¿eby od razu nasy³aæ ich na siedzibê Brotherhood of Steel? Jeste¶ trochê wredna."

Tak rozmawiaj±c doszli do drogi, gdzie wcze¶niej wyl±dowa³y vertibirdy Enklawy. I zastali tam pana tylko-nie-mów-mi-Franiu grzebi±cego przy dymi±cym siê silniku.
hmmm, dlaczego nigdy nie moge zrobic uzytku ze swojego bozara?
No to masz okazjê Super Widgecie, jeszcze nas nie zauwa¿y³, jest sam, bez pancerza (h³e h³e h³e przecie¿ on ma metr piêædziesi±t w kapeluszu!)
wsadza mu bozara w odbyt i strzela, kawalki gowna krwi, bebechow i innych takich obryzguja wesola gromadke! yeeaaahh!!! dzisiaj na obiad beda flaki!
Theya ¶ciera z siebie wszystko z obrzydzeniem, poziom jej szaleñstwa znacznie przy tym podskoczy³, ale jeszcze daje radê.
- no dobra, mamy vertibirda, ktos tym umie sie obslugiwac? znacznie nam to ulatwi poszukiwanie P³omyczka, a poza tym mamy jeszcze pancerz tylko-nie-mów-do-mnie-frania. Kto chce? ja nie, nie pasuje mi do lakieru na paznokciach...
ja biorê <zak³ada zakrwawiony pancerz>, i jeszcze wezmê uszy i zêby, zrobiê sobie korale

edit: smoq ja nie uzywam znakow diaktrycznych i nie edytuj wiecej moich postow pod tym katem. dziekuje.
SPROSTOWANIE (by entrop)

co siê dzia³o - od pocz±tku:

Najpierw rozleg³o siê pukanie do drzwi baru. Po kilku nieudanych próbach w koñcu stanê³y otworem i pokaza³siê w nich P³omyczek (cokolwiek to jest, nie by³em wtedy na szamo jak to wymy¶lili¶cie - ale zak³adam, ¿e to co¶ ma³ego i s³odziutkiego). BY³ on ranny i czê¶æ barowiczów pospieszy³a mu z pomoc±, a czê¶æ, pa³aj±c rz±dz± zemsty, pogna³a na o¶lep szukaæ krzywdziciela.

Jako pierwszy wylecia³smoq i to jego jako ostatniego odnaleziono w jaskini dzieñ drogi od bubaru. Znalaz³ siê tam równie¿ Pimpu¶, Kds, ¦wiêty, a w koñcu na swoim motorze dojecha³ entrop.

W jaskini odnale¼li¶my sk³ad ciê¿kiego uzbrojenia amunicji, a tak¿e czo³g. Spotkali¶my te¿ pewnego ghula z granatami, ale nie zd±¿y³ siê wypowiedzieæ.

Tymczasem w barze trwa³a operacja na otwartym zranieniu P³omyczka. W trakcie operacji, któr± prowadzi³ Szpon pod troskliwym okiem Theyi, standardowo dosz³o do kilku nieporozumieñ, w zwi±zku z czym Zdzisiu zyska³ nowe oblicze, a Spic pope³ni³ samobójstwo. Rana P³omyczka okaza³a siê zakarzona.

Zapomnia³bym o ma³ym ataku mutantów na bar, ale to trwa³o krótko z przera¿aj±c± przewag± jednej ze stron konfliktu (t± mniej zmutowan±).

Gdy Operacja zakoñczy³a siê, barowicze przypomnieli sobie o bohaterach, którzy wyruszyli z misj± pomszczenia P³omyczka (niech mi kto¶ wyt³umaczy co to w koñcu jest). Jako ¿e dzielna dru¿yna nie odpowiada³a na wezwania radiowe, obs³uga baru skorzysta³a ze starej dobrej taktyki zrównania wszystkiego z ziemi± - na cel obrali miejsce, sk±d ostatnio s³yszeli wie¶ci od dru¿yny, czyli wej¶cie do w/w jaskini z amunicj±.

Tymczasem ekipa m¶cicieli P³omyczka bawi³a siê doskonale we wnêtrzu znalezionego czo³gu. Gdy odkryli, ¿e zbli¿a siê niebezpieczeñstwo ze strony nalotu atomowego, w dodatku za³atwionego przez przyjació³, postanowili cos z tym zrobiæ. Jako ¿e radio siê zepsu³o i ju¿ siê nie da³o odwo³aæ ataku, postanowili wystrzeliæ w niebo spora ilo¶æ granatów pulsacyjnych, aby rozbroiæ pocisk nuklearny jeszcze zanim spadnie.
By³a to oczywi¶cie metoda bardzo niepewna i niebezpieczna, szczê¶liwie jednak entrop przypadkowo odkry³, ¿e pod skrzynkami z amunicj± znajduje siê wej¶cie do schronu!
Wszyscy schowali siê do ¶rodka (³±czie z duchem Spica), a pomys³odawca, czyli znowu ja, sam musia³ odpaliæ dzia³o czo³gu, które ju¿ by³o za³adowane granatami pulsacyjnymi i wycelowane w niebo.
Aby nie naraziæ siê na wybuch, do swojego motoru przymontowa³ on akumulator od czo³gu, co zapewni³o mu wystarczaj±c± ilo¶æ mocy, aby osi±gn±æ prêdko¶æ zbli¿ona do ¶wietlnej. W trakcie ucieczki motorem odpali³ zdalnie dzia³o czo³gu, jednak nie zadzia³a³o ono, b±d¼ te¿ granaty nie trafi³y, i jednak bomba atomowa wybuch³a nad g³owami druzyny schowanej w schronie. Entrop tymczasem na swoim motorze by³ juz daleko.

KONTYNUACJA (by smoq)

We wnêtrzu bunkra duch Spicmira opêtuje kds’a ¿±dz± zemsty. Kds pokrywa siê pal±cym ogniem i tylko smoq mo¿e go dotkn±æ. Mimo usilnych prób smoq nie jest w stanie powstrzymaæ nowego kds’a. Nagle pojawia siê entrop t³umacz±c, ¿e bomba zosta³a jednak zniszczona, a wybuch pochodzi³ od czo³gu. Kds rusza w nieznanym kierunku, a dru¿yna pod±¿a za nim. Smoq musi nie¶æ nieprzytomnego ¦wiêtego. Docieraj± do dziwnej osady o nazwie OldTown, gdzie kds’a pada nieprzytomny, po tym jak opuszcza go duch Spica. Pozostali zasypiaj± zmêczeni.

Rano pierwszy budzi siê smoq. Zwiedzaj±c miejscowy bar zostaje zaatakowany przez Spica i w konsekwencji pada nieprzytomny. Entrop postanawia skaziæ teren odpadami chemicznymi. Smoq zostaje ska¿ony ponownie traci przytomno¶æ. ¦wiêty umiera na jak±¶ bli¿ej nie znan± chorobê, a entrop dobija go aby unikn±æ kolejnego ¿ywego trupa.

Tymczasem Theya bierze P³omyka i wyrusza w poszukiwaniu pomocy. Po drodze dochodzi do spotkania z Super Mutantami, których zabija P³omyk, po tym jak Theya mdleje. P³omyk opiekuj±c siê They±, wypija 2/3 whiskey i zasypia przy swojej opiekunce.

Z baru tymczasem wyrusza ekipa ratunkowa. Zdzisiu, public i Szpon zmierzaj±c na ostatnie znane pozycje entropia i przyjació³, spotykaj± stado Szpona i staj± przed wyborem: libacja albo misja ratunkowa!

DALEJ (by entrop)

Wybór naturalnie pad³ na libacjê. Dru¿yna ratownicza dru¿yny ratowniczej wsta³a rano z potwornym bólem g³owy. Na szczê¶cie w stadzie Szpona znalaz³o siê kilku abstynentów, którzy donie¶li mu, ¿e widzieli Theyê wraz z granatnikiem i P³omyczkiem. Kierowali siê oni w kierunku obozu mutantów! Druzyna pêdzi na ratunek

Akcja b³yskawicznie przenosi siê na Theyê, która niemal spostrze¿ona przez jednego z mutków zmuszona zosta³a do ukrycia siê w którym¶ z namiotów. Nie mo¿e liczyæ teraz na nikogo wiêcej poza ekip± ratunkow± z bubaru. Szczê¶liwie (?) w lokalizacji ich tragicznego po³o¿enia pomaga P³omyk, który spiwszy siê whisky beka dono¶nie ogniem i podpala koc którym przykryta by³a jego opiekunka! Wpadaj± do namiotu niebezpieczni mutanci! Co bêdzie dalej? Czy Theya siê obroni? Czy Ma³y dzielny P³omyczek poradzi sobie z wielkimi, zielonoskórymi monstrami?

Oto jednak misja ratunkowa wpada siej±c rze¼ i spustoszenie w obozie mutantów! Po chwili rozróby ¿ywa mutancia noga siê nie osta³a! Theya uratowana! Dru¿yna pêdzi do namiotu w którym przetrzymywana ona jest! Hura! Znale¼li j±! Znale¼li.. jakiego¶ ghula?

To nie ten obóz! Szpon znalaz³ drogowskaz:
„Prosto - obóz, w którym przetrzymywany jest zwi±zany ghoul
W lewo - obóz, w którym przetrzymywana jest Theya, P³omyk i granatnik”
Popêdzili w lewo.

Tymczasem smoq wygrzeba³ siê z shamba, które wyla³ na niego entrop. Ten drugi ³askawie pozwoli³ mu siê umyæ, wsiedli razem na motor entropa i ruszyli w nieznane. Kiedy dotarli, kierowani wewnêtrznymi instynktami, do osady mutantów, zastali tam ju¿ tylko zgliszcza i ubazgranych krwi± Deat©hClawa, publica i Zdzisia. A tak¿e uratowan± Theyê!

To nie byli jednak wszyscy, których zastali w obozie. W ¶ród fantów znale¼li siê równie¿: Super WID, Pustynny Kapturek – martee i Vertibird! Niestety gdzie¶ znikn±³ Plomyczek

Niewiele my¶l±c (jak to mieli w zwyczaju), wszyscy poza They±, Super WIDem i entropem poszli szukaæ ma³ego. Szpon, public i Pustynny K. wsiedli do vertibirda i polecieli, a pilotowa³ im Pustynny Kapturek, który potrafi³ tym lataæ tylko po pijaku. Smoq i Zdzisiu poszli gdzie¶ na pó³noc.

Hammer wpad³ natomiast w jedn± z tych dziwnych dziur czasoprzestrzennych (po wojnie atomowej by³o ich pe³no) i obudzi³ siê w Niewiadomogdzie.

W tym samym momencie, w którym vertibird z marteem, Szponem i publicem miêkko (?) osiad³ na ziemi, pozosta³ych w obozie mutantów, czyli Theyê, SuperWIDa i entropa otoczy³ oddzia³ patrolowy Enklawy dowodzony przez pana tylko-nie-mów-mi-Franiu!

Wrodzony talent do ³garstw Theyi pozwoli³ uj¶æ im ca³o z opresji. Patrol, który poszukiwa³ swojego zaginionego vertibirda (tak, tego którym polecia³ Pustynny Kapturek i s-ka) polecia³ w jakim¶ losowym kierunku wskazanym przez Theyê. Entrop szybko siê zorientowa³, ¿e przypadkowo by³a to droga do obozu Bractwa Stali. Jedynym niepocieszonym pozosta³ SuperWID, który cierpi na smutn± przypad³o¶æ nadmiaru amunicji do bozara.

Weso³a trójka posz³a wiêc dalej, na poszukiwanie P³omyczka. Po drodze spotkali pana tylko-nie-mów-mi-Franiu przy grzebi±cego przy zepsutym vertibirdzie. Zadowolony Super WID szybko sobie ul¿y³ wk³adaj±c ró¿ne szybkostrzelne rzeczy do jego odbytu. W ten sposób zdobyli lekko nadpsuty ¶rodek transportu..

Tymczasem P³omyczek trafi³ do dziwnej mrocznej krainy, o znajomo brzmi±cej nazwie "Mordor" i zmorzony drog± poszed³ spaæ...

dopisz mi jeszcze raz co¶ na fioletowo do posta to ja cie... !!! grrr..
..grupa podrózników wysiad³a z Vertibirda, rogl±daj±c siê woko³o. Spiczaste masywy góskie wraz z resztkami ska³ przysypanych przez zwa³y piachu naniesione tu przez pustynny wiatr...zakapturzona postac przechrzczona podczas podrózy "Pustynnym Kapturkiem" spod swej p³±chty wydoby³a bibu³kê worek z tytoniem, po czym w mig ukrêci³a namiastkê posnuklearnego papierosa...ppo w³azeniu go do ust jego czo³o zmarszczy³ grymas zdumienia, a w chwile potem zrzed³a mu mina....
- Cholera....brak zapalniczki....przyda³by sie P³omyczek

Zrezygnowany chowa skrêta do kieszeni, po czy ogl±daj±c sie na Vertibirda stwierdza:
- jesli mamy pozostaæ niezauwazeni, musimy to jakos ukryc przed wrogiem...juz wiem!
Wyciaga z plecaka p³achtê p³otna, po czym farba pisze na niej wielk± czcionk±
"You see nothing out of ordinary" - po czym ca³osc zawiesza na stoj±cym Vertibirdzie
- To powinno wystarczyæ...

Nagle spod p³achty wychodzi zagubiony wêdrowiec. Wszyscy wnet poznaj± w nim Hammera - ¶mia³ka, który samotnie przemierza pustkowia. Hammer wraz ze swoimi narzêdziami przy³±cza siê do ekipy Pustynnego Kapturka.
[dop. smoq na ¿yczenie zagubionego Hammera ;]]

Hammer, okay? Are you allright? So take your ass down here
Mart- Yeah, that could be allright


Szpon, MartEEnez, public i Hammer- stwirdzili, ¿e trzeba poszukaæ P³omyczka. Zaczêli od my¶lenia, a tak siê z³o¿y³o, ¿e od tego s± najlepsi.

Kto chce whiskey?

Wszyscy siê zgodzili, wiêc public wyci±gn±³ z plecaka cztery butelki whiskey z dziwnie opalonymi naklejkami zakrywaj±cymi nazwê „B#ack #uck”. Postanowili ruszyæ na przód. Po pewnym czasie, w¶ród gór skalistych, napotkali na ma³± jaskinie ze (jak to zwykle z czego jaskinie s± zrobione), ze ska³y. Najdziwniejsze jest to, ¿e by wej¶æ do jaskini, musz± mieæ „klucz” do drzwi., które wygl±daj± na solidne, mog±ce przetrwaæ nawet ma³± bombê atomow±.
Tymaczasem ja, Super Widget i Entrop stali¶my przy zepsutym vertibirdzie, Super Widget z nadziej± w oku (drugiego nie by³o widaæ bo w tym miejscu na pancerzu znajdowa³a siê skrzepniêta krew) ³ypa³ raz na vertibirda raz na swojego boozorka....
Smoq i Zdzisiu ... nie szli ju¿ na pó³noc. Wogóle nie szli. Skoñczy³a im siê woda i byli zbyt wyczerpani nawet, ¿eby wo³aæ "P³omyku! Hop-hop!".

Nagle zza wydm wyjecha³a cerwona ciê¿arówka. Na jej boku widnia³ napis "Nuka-Cola".
Kierowca widz±c dwóch podró¿nych, skrêci³ w ich stronê. Zatrzyma³ siê z piskiem hamulców ko³o dwóch wycieñczonych ¶mia³ków.
- Mo¿e Nuka-Coli, panowie?! Widzê, ¿e jeste¶cie spragnieni!
Smoq i Zdzisiu rzucili siê do ciê¿arówki i wypili po trzy butelki napoju. Nastêpnie wziêli drugie tyle na drogê i zap³acili bajoñsk± ilo¶ci± kapsli.
- Przykro mi, ale na pustkowiu cena decyduje o twoim ¿yciu. Poza tym ostatnio straci³em kupê forsy. Pewien æwok okrad³ mnie na przesz³o 10700 kapsli! Jakby¶cie zobaczyli go¶cia w niebieskim wdzianku, to uwa¿ajcie na su****yna!!! Bywajcie!
Zamkn±³ drzwi i odjecha³...

Smoq i Zdzisiu stwierdzili, ¿e tutaj P³omyczek nie móg³by prze¿yæ. Postanowili zawróciæ w stronê baru, aby uzupe³niæ zapasy.
<Hammer mierzy wzrokiem drzwi...> Wiecie co... mo¿e i da³bym rade to jako¶ otworzyæ, ale kurde nie am tu ¿adnego komputera... a moje kombinerki na wiele siê nie zdadza, przyda³by siê m³otek - tylko nie ka¿cie waliæ mi g³ów± w drzwi! - pewnie potrzebna jest jaka¶ karta dostêpu... trzeba poszukaæ jakiej¶ wiochy, inaczej nie da rady... Wiêc ch³opaki, w któr± strone idziemy? mo¿e po trupach wie¶niaków rozpszarpanych przez Geckosy?
Spojrza³em na Hammer'a by byæ pewny, ¿e jego g³owa siê nie nadaje do wywarzenia drzwi.

Niee

Da³em znak wymarszu na poszukiwanie oznak ¿ycia na tej pustyni. Skrêcili¶my na drogê, po jej drugiej stronie znajdowa³a siê ogrodzona z³omem i samochodami wioska.

KTO¦ NADCHODZI!! PRZYGOTOWAÆ BROÑ!!- mêski g³os, odezwa³ siê jak wyszli¶my zza wnêki z drzwiami w górze.
Id±c sobie po pustyni..

...Haili Hailo Africa Korps..... <kaszle>.. pamientam jak w '42 szlismy z ca³ym pu³kiem przeciw Montiemu...<kaszle>...a moze to by³ Da'Nang.. ech ta ruska implementacja pamiêci..

Czekam a¿ Super Widget i Entrop naprawi± to pu/ad³o Frania coraz bardziej poirytowana jestem, rozgl±dam siê znudzona... nagle widze ze w nasz± stronê ktos siê zbli¿a mamrocz±c co¶ pod nosem...

Ha! mam ciê! ha! ha! jestem boski!!! ha! Theya zrobi³a literówkê! napisa³a¶ pud³o przez "a"! ha! ha! jeee! - entrop ;P
Bo mi chodzi³o o pad³o czyli o co¶ co pad³o i jest padniête.
buuuu ;( a by³o tak blisko.. ale jeszce ciê z³apiê - nie znasz dnia ani godziny ;P
Dobra, pójdziemy na kompromis....
Chcia³em zwróciæ uwagê, ¿e ³amiecie regulamin naszej tablicy! Entrop - wiesz co! :\
To moj post co sie mieszasz ;-)
Bêdê z³y i ... poskar¿ê Obsemu ;(
konfident!
Pseudo-moderator - koniec, bo powiem mamie!
tak? to ja ci nie po¿yczê ³opatki!
Nie chce ³opatki! Ja chcem grabki - MAMO!!! Beeeeee!!!
wsadzê ci palec w oko jak nie przestaniesz krzyczeæ!
A teraz na powa¿nie: Staraj siê nie komentowaæ bez potrzeby, bo ... zreszt± sam uk³ada³e¶ reg. Je¶li mo¿na to wysy³aj do autora PM, bo np. ¯aba te¿ juz zacz±³ komentowaæ - reg. dotyczy wszystkich, równie¿ nas! Jak przeczytasz to usuñ, te wszystkie komenty! pozdr.

entrop kajaj±c siê podchodzi do "pad³a" i naprawia. Po chwili ca³y usmarowany stwierdza:

"Nydyrydy tego naprawiæ. Potrzebny jest termodynamiczny stabilizator mikrofuzyjny obs³uguj±cy wielomatrycow± spolaryzowan± lampê jonow±." Czyli, innymi s³owy, m³otek.

Ale kto to nadchodzi?
Nie wiem kto nadchodzi ale jakis dziwny, gada do siebie... eee co sie stalo z Super Widgetem? Ugrz±z³ w tym pancerzu za bardzo i nie mo¿e siê ruszyæ...
Z za rogu wychylam sie i patrz±c na niczym nie umazanego mechanika stoj±cego nad "pad³±" mówie ... O kuwa... ludzie.
Tymczases gdzie¶ na zachodzie:

Smoq i Zdzisiu docieraj± wycieñczeni do bu..baru i ... padaj± u jego wej¶cia!
- widzimy cie, nie chowaj sie! kto¶ ty? i najwa¿niejsze, czy masz m³otek?
Jestem ¯abka Mam ze sob± Impulsator Kinetyczny z Naprowadzaniem Optycznym .

Nie wiem czy wam odpowiada taki multi-tool.... mam z bazaru
entrop bierze pulsator i patrzy:

"hm.. w sumie niema hipernapêdu podpow³okowego, ale chyba siê nada.."

podchodzi do vertibirda, mysli chwilê i stuka raz w blachê. silnik zaskakuje.
mimo wszystko odwraca siê ze smutkiem:

"Trinity, can you fly that thing?"*

_______________________
* dla Theyi i innych nieóków: "Trinity, potrafisz tym lataæ?"
-Na to cos mozemy niez³e ilosci lasek wyrywac... a zmiesci sie do srodka moj kubelwagen ? wskazuje na zderzak wystaj±cy z za zakretu..
- Jakich lasek!? P³omyczka cza nam ratowaæ.

Strasznie siê zdenerwowa³am waszym stoickim spokojem, grzmotne³am granatnikiem w g³owê przybysza, który przewracaj±c siê poci±gn±³ za sob± Entropa, obaj padli nieprzytomni, zatacha³am Super Widgeta do wnêtrza vertibirda, zapakowa³am go do ¶rodka i poleeecialam zostawiaj±c ich nieprzytomnych.
- phi
Zdzisiu podniós³ g³owe kilka centymetrów nad ziemie.

Jeszcze tylko kawa³ek

Próbuje sie podnie¶æ ale jest tak wyciêczony ¿e udaje mu sie tylko przewróciæ na plecy. Po chwili zapada w g³êboki sen.
-Entrop teraz nie mamy wyjscia... idziemy na laski tam niedaleko 2 km st±d jest bar ze striptizem... wskoczymy do kubelwagena i 5 minutek tam ejstesmy..jak masz jakies blachy... bo capsli one nie przyjmuja... Mówie cuc±c Entropa rytmicznymi uderzeniami glana w jego glowê.

entrop przewraca siê na drugi bok.

mamo, jeszcze chwilê..
Przenosz±c miejsce rytmicznego uderzania glanem na w³asciwy mózg
Synku juz czas do szko³y
Nie wstanê! Tak bêdê le¿a³!

po chwili siê podnosi.

Ty, specnaz, rób co chcesz z tymi laskami. Ja tam wracam po motor.

Oddala siê powoli w kierunku pozosta³o¶ci wioski mutantów, gdzie zaparkowa³.
Szybko wskakuje do Kubelwagenka i jade zaraz za maszeruj±cym powoli Entropem ... z odleg³osci 21 cm sledze go w mym kubelwagenku pokrzykuj±c Ja nie istnieje....nananan

A w bu..barze:
Smoq ostatnim tchnieniem wypowiada jedno raptem s³owo: "Piwa!" ... i uderza czo³em o posadzkê...
Cicho szeptam z mojego Kubelwagena do entropa podczas sledzenia go...
... trzeba by zalorzyc bojówke komunistyczn± na tych terenach..inaczej sie lud zmarnuje.
Kiedy reszta ruszyla szlakiem oznaczonym trupami tribali, ja uzylem mojej niezwykle wysokiej Percepcji i dostrzeglem na drzwiach napis...

"Powiedz PRZYJACIELU, aby wejsc"

Hmmm... Chodzi pewnie o jakies haslo znane tylko wtajemniczonym...
Wolam reszte...
Co o tym myslicie?
"lud ju¿ siê zmarnowa³.. to znaczy.." - entrop kopn±³ przeciêty na pó³ korpus jednego z mutantów - "to znaczy siê zepsu³. nie nadaje siê do u¿ytku"

w koñcu dociera do swojego choppera i wsiada nañ. Jad± z ¯ab±, z braku lepszych perspektyw, gdzie¶ na po³udnie.

Po jakiej¶ godzinie docieraj± do urwiska. Gdy hamuj± i spogl±daj± w dó³, widz± caaaaaa³e pas±ce siê stada geckonów na dole. Miliony. Po horyzont.

"Cholera, jak my w tym znajdziemy p³omyczka? O ile w ogóle tu jest."

Opieraj±c r±czke na spuscie MG42 skierowanego w milionowy rój gekonów wypowiadma te s³owa Strzelaj bóg rozpozna swoich tratatatatatattatatatatatatattaaaaa...
Spojrza³ na Szpona

K***a, ¿e o tym wcze¶niej nie pomy¶la³em

Ola³em wioche i podbieg³em do Szpona.

Co ty piepszysz?

Spojrza³em na napis.

O, k***a m**
Ch³opaki, a moze to podpucha...
Hammer przyj¿a³ siê dok³adniej i po drugiej stronie by³a tabliczka z napisem:
Podaj has³o przyjacielu, a wejdziesz lub wrza¶nij "ALARM" i ciê wniesiemy...

Patrzy ma Szpona i publica... i mówi
Hmm... ma kto¶ pomys³y na has³o? a moze wejdziemy sposobem jakim¶? Koñ trojañski raczej odpada...
Kiedy P³omyk obudzi³ siê, od razu zauwa¿y³, ¿e co¶ jest nie tak! Nie znajdowa³ siê ju¿ ko³o g³azu, gdzie zasn±³. Teraz by³ w wysokiej bogato zdobionej sali z dziwnego czarnego kamienia. Liczne kolumny ³±czy siê pod sklepieniem w fantazyjne ³uki.
Na ¶rodku sali na ogromnym tronie siedzia³ równie wielki mê¿czyzna w czarnej zbroji. Widz±c, ¿e P³omyk siê przebudzi³ wsta³ i wykona³ dwa potê¿ne kroki. Jego twarz skrywa³ dziwny czarny he³m. W olbrzymiej rêce znajdowa³o siê dzia³ko Vindicator!
Olbrzym przemówi³ dono¶nym, nieco przyt³umionym, ale wci±¿ wyra¼nym g³osem:
- Witaj ma³y! Chyba zab³±dzi³e¶, co?!
P³omyk by³ przera¿ony. Odsun±³ siê w ty³, ale napotka³ opór zimnej ¶ciany.
- Nie bój siê! Nic ci nie zrobiê ... narazie! Hahahahaha!!!
P³omyk zebra³ siê w sobie i z ca³ych si³ buchn±³ mizernym p³omieniem wprost w olbrzyma. Postaæ zdawa³a siê nie zauwa¿yæ nawet tego!
- Ach wybacz - nie przedstawi³em siê! Mówi± na mnie Sauron! Hahahahaha!!!

Trzeba znac haslo, tak?

Nieswiadomie wypowiadam slowo 'haslo' po raz trzeci (Hammer zrobil to wczesniej 2 razy)... Drzwi wydaja dziwny trzask i powoli otwieraja sie...
W drzwiach pokazuje siê wielki facet z Desert Eagle i mówi
Czego chcecie obcy?

Hammer patrzy ze zdziwieniem na faceta i zwraca siê do kompanów

Szpon, public, Martine, ma kto¶ jak±¶ wysok± charyzme, albo speech, bo ja raczej nie jestem w tym mocny... Jak co¶ tenteges to z kobietami... ale ten facet... NIE
Charyzme to ja mam na 0, jak mam dobry dzien... Moze Kapturek cos tam zdziala ... Chyba, ze chodzi Ci o ta 'brutalniejsza' charyzme...
Zawsze mo¿emy pokazaæ jakie mamy piêkne i okr±g³e kulki... ake zrobiæ masakre wie¶niaków... to niezbyt wypada.. .tak dzieñ dobry i robiæ zadyme.... mo¿e zpróbujemy ich przekupiæ... ma kto¶ jeszcze jakie¶ b³yskotki? wystarczy kawa³ek sreberka od czekolady, te buraki pewnie nawet nie wiedz± co to jest...

Zaczyna szukac po kieszeniach czego¶ co by siê nada³o...

edit by smoq
Ja tez bym przeszukal kieszenie, ale ze nie nosze ubrania, wiec nie za bardzo mam co przeszukiwac ...
tymczasem na skarpie: ¯aba strzela, entrop notuje; w trakcie zmiany 3541 magazynka:

jak dot±d mamy 3421 zabitych, 94561 rannych i 122 uciek³o. Nie mêczy ciê to?

widzi b³ysk szaleñstwa w oku ¯aby

nie.. widzê, ¿e nie.
Niczym nie wzburzony poddaje sie dalszemu ci±gowi rozrywki która przypomina niczym nie zm±cone dzieciêce ukladanie klocków lego...tu czerwono tam niebiesko... jak zakochany patyczak twardo trzymam sie spustu krzyczac
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa............... tratatatatata
Po wystrzelaniu prawie wszystkich geckonów, jeden podnosi siê i krzyczy...
hej ch³opaki poza tym, ¿e zepsuli¶cie mi obserwacje dla programu National Geographic, Future Edition na temat rozmna¿ania jaszczurów.... to jeszcze zabili¶cie mi dwóch kumpli...
Siêga rêk± pod pache... Mocuje siê... Nagle mówi...
Hej, pomo¿ecie mi... zamek siê mi zaci±³.. Znam siê nieco na sztuce przetwania ale mechanika to mój lajkonik..
I patrzy na nich tymi niewinnymi sztucznymi oczami.
Mogê z wami podró¿owaæ, znam trochê teren i mam troche stuffu..
Niepewnie podchodzi do nowopoznanych osobników...
To pomachaj ¶rodkow± rêk± ku górze

Szalenczo rozjuszony krzycze

miedzy czasie szeptam do entropa Kazuka.... Ninjas oni s± wszedzie...przyfotuj Panzerfausta
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • erfly06132.opx.pl


  • © Erotyka — strony, Obrazki i wiele wiÄ™cej na WordPress Design by Colombia Hosting