Erotyka â strony, Obrazki i wiele wiÄcej na WordPress
Już po odbanowaniu i zatrudnieniu EliNe jako kelnerki (w ramach programu: Pomóżcie a na pewno tego (nie) pożałujecie)...
Tradycyjnie już drzwi do tawerny otwierają się z paraliżującym uszy i członki hukiem. W wejściu pojawia się znany w okolicy rębajło i zadymiarz zwany Siekaczem (z racji spiłowanych zębów trzonowych umożliwiających obieranie ziemniaków bez trzymanki). Przybysz wykrzywił swą zresztą wykrzywioną twarz gdyż zapach potu, cebuli, kiszonych bananów i zwłok oberżysty mile połechtał mu nozdrza. - Co tu się ku**a dzieje! Gdzie jest ten pie***ny T(hr)OOI! - wykrzyknął przybysz rzucając komu trzeba spojrzenie wnerwionego dresiarza. - Znowu nie wyczyścił mojego konia (mogłem użyć określenia wierzchowiec wtedy niektórzy z czytających nie mieliby pewnych skojarzeń, ale co tam). - Witaj Szefie - czknął spod stołu zalany w trupa i nie tylko tym woj zwany Shergarem. - T(hr)OOL chwilowo jest, ugh (czknięcie zmiksowane z pastą rybną) niedysponowany. - Kurde znowu! Dobra barman dawaj beczkę piwa, nóż do ziemniaków i jakieś zabezpieczenie! - Hmm, ale barman chyba też jest zdeczko... nieświeży - wtrącił Ktoś z odważniejszej części tawernianej widowni. - Kurde to już trzeci barman w tym tygodniu! Dobra od dzisiaj ja tutaj rządzę! (tu na twarzy Siekacza wykwitł brzydki uśmiech zadowolonego z siebie cwaniaka). - Stawiam wszystkim spod tego stołu! Shergar w podzięce znów czknął i z wielkim trudem wdrapał się na ławę: - Dzięki, ale już chyba za późno. Obawiam się, że nie doceniłem tej kelnereczki... Człowieku ona wciąga jak odkurzacz przemysłowy! - Następnym razem pomyśl tą drugą głową- do rozmowy wtrącił się Lord Zysk, jak zawsze nie nagannie przywdziany w biel i czerń. - Poza tym ona dużo lepiej od ciebie nie wygląda. Dalszą kon(s)wersację przerwał łoskot przed oberżą. - Siekacz! Wiemy, że tutaj jesteś! Wyłaź ty podła szumowino i oddaj się w ręce... No właśnie w czyje ręce? - W ręce stróżów banów i warnów w skrócie SBiW - usłużnie podpowiedział koń. - No właśnie! Wyłaź i w ogóle! Siekacz ściągnął z pleców dwuręcznego baseballa i spojrzał na Shergara. Shergar spojrzał na Lorda Zyska (przelotnie zahaczając o biust zmaltretowanej kelnerki). A Lord Zysk spojrzał na garniec z piwem i z ociąganiem naciągnął czarne rękawiczki. - Już idziemy! - ryknął Siekacz i jak rzekł tak też uczynił. Przed karczmą rzeczywiście zatrzymała się kawalkada jeźdźców, owiec i w ogóle jak to w książkach bywa.
Na czele dumnego orszaku zajaśniał jak wiadomo co w przeręblu rycerz cały zakuty w blachy i żelazo. Na napierśniku karminowy blask zachodzącego słońca wyłowił nieudolnie wyciachany gwoździem napis: Go(f)er. - Jam jest VIP Go(f)er i przybyłem tu... Właśnie po co? - Kurde miałeś ująć niebezpiecznego grasanta, szefa szajki Swawolnych Poziomów - podpowiedział koń podnosząc ogon i robiąc to co wiadomo na błotnisty gościniec. -A właśnie rzucaj broń... Zakuty Rycerz nie zdążył dokończyć, gdyż rzucony baseball dość efektownie zrzucił go z kulbaki wprost w parujący nawóz wiadomo skąd. Świta obalonego rycerza oczywiście bez chwili wahania rzuciła się... do ucieczki pozostawiając pasowanego w niezbyt dogodnej sytuacji. Tymczasem w drzwiach oberży pojawił się w rozchełstanej koszuli Gorn. Najemnik w jednej ręce dzierżył dwuręcznego misia a drugą pospiesznie dopinał sprzączki ineksprymabli. - Dlaczego mnie nie zawołaliście?! - krzyknął z wyrzutem i puścił bąka. - E było ich tylko 7658 - mruknął Siekacz czyszcząc ufajdanego baseballa o nieufajdane części garderoby ufajdanego rycerza. - Dobra spadamy stąd bo tu śmierdzi...